Bez szczegółów

 

Co jest ważniejsze – początek czy koniec? Całości przecież nikt nie ogarnie. Na całość nie starcza nam cierpliwości, obiektywizmu, dystansu, pamięci – i tak dalej.

 

Czy to jedzenie pączków, budowanie związków czy etapy pracy zawodowej. Pamiętamy najczęściej, jak zaczynamy i jak kończymy. Reszta się rozmywa.
Jest jednak jeden wyjątek. Jak pamiętamy winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...)? Czy po jakimś czasie jesteśmy w stanie opisać, jak rozwijał się bukiet, jak łzy spływały po ściankach kieliszka, jak ewoluował jego smak, jak długie było a czego mu brakowało? W ogólności – ręczę, że nie uda nam się ta sztuka. Bo to, co zostaje, to wrażenie całości. Czy było dobre, czy znowu zechcemy je kupić.
Detale giną, zakłamujemy je, pamięć ustawia je na tle kontekstu. I każdy następny kontakt z pozornie taką samą butelką stanie się kolejnym odkryciem. Konfrontowanym za każdym razem na nowo, z bagażem wspomnień na temat poprzedniej butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr.... Do którego to bagażu powinna jeszcze dołączyć świadomość, że wino może się różnić między poszczególnymi butelkami – i są to różnice obiektywne, na które nasze wspomnienia nie mogą mieć żadnego wpływu.
Nie zawsze sięgniemy do notatek, nie zawsze będziemy metodyczni. I – poniekąd – chwała Bogu, że tak jest. A jak się ma do tego kwestia początku i końca? Ważne, żeby za każdym razem zdarzały się od nowa.