Cud mieszania

Rynek szkockiej – i nie tylko szkockiej – whisky podzielony jest pomiędzy kilka wielkich międzynarodowych koncernów. To one są właścicielami rozrzuconych po Highlandzie gorzelni. W rękach rodzinnych pozostało ich bardzo niewiele – to zupełne wyjątki.

Jedną z nich jest szkocki Gordon & MacPhail, choć mówienie o małej wytwórni jest w tym przypadku nieporozumieniem.

Fot. ArchiwumJednak oprócz tego, że każdy wielki gracz na rynku robi whisky w poszczególnych wytwórniach i bardzo dba, by były to najczystsze wyroby, za punkt honoru stawia sobie, by coś „pokombinować”. Zasadza się to na tym, aby – szczególnie ze starych zapasów, resztek, pojedynczych beczek – zmieszać coś, co trafi na rynek właśnie pod nazwą dystrybutora lub inną, fantazyjną.

Tak też jest z wytwórnią Gordon & MacPhail. Ich „piętnastka” to taki właśnie produkt. „Piętnastka” oznacza, że najmłodszy destylat w trunku ma właśnie tyle lat, a ile ma najstarszy – to wie tylko master blender w Gordon & MacPhail. Może to być nawet kilkadziesiąt lat.

I zapewne właśnie tak było – whisky jest miękka i porządnie wystarzona. Bez fuzlowych posmaków i o bardzo złożonym nosie.