Czarna dziura

 

Jest tak czasem, że siła wspomnień potrafi zadusić. Czy oczy są zamknięte, czy też otwieramy je szeroko – ciągle widzimy te same obrazy.

 

Śnią nam się, nie dają spokoju, nawiedzają na jawie, wychylają się znienacka. Tym groźniej, gdy okolica wydaje się bezpieczna. Wracają do nas całe sekwencje – jak wysmakowane kadry, jak reklama z przeszłości, piękna, ale idiotycznie nierealna.
Wracać może do nas wszystko – cokolwiek się zdarzyło, za czymkolwiek tęsknimy. Wracają też butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr..., nie tylko te zwrotne. Są wina, których picie było taką rozkoszą, że wydaje się być to niemożliwe do powtórzenia; niezapomniane, a im dalej w czasie, tym boleśniejszą tęsknotę rodzące.
Pamiętamy o wszystkim, co wiązało się z taką butelką – gest sprzedawcy, życzliwe słowa współklientów, obrus, ciepło słońca chylącego się ku zachodowi, zapach ukochanej – czyli, co z reguły można domniemywać – osoby, z którą dzieliliśmy tę chwilę.
Eksplozja kiczu – prawda? Ale tak to już w naszym niby racjonalnym życiu bywa, że brak gustu wzrusza częściej, niż nieubłagana estetyka.
A jak pamiętamy winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...)? Jako kompozyt, bo inaczej się nie da. Zostaje w nas jako węzeł wspomnień, czasem straszliwy – stąd, gdy sytuacja ulegnie zmianie, powrót do niektórych butelek jest heroicznym przełamywaniem własnych fobii. Lecz nie należy się lękać aż tak bardzo – inna sytuacja, inny smak – inne, już nowe wspomnienia.
Co jednak zrobić, gdy jesteśmy aktualnie słabsi, niż nasza pamięć? Przełamywać się, krążyć dookoła wspomnieniowo trefnej butelki? Popadać w rozpacz, umacniać depresję – a może, po prostu, kupić inną, nieznaną butelkę, i wokół niej zbudować wspomnienia? (analogicznie:  nowe mieszkanie, nową sofę, nowy widelec i chusteczki higieniczne).
I tu niech każdy postąpi według własnego uznania.
A tak na marginesie – jak już to będzie możliwe – proponuję wrócić do wina wspomnień, bo najczęściej jest paskudne. Z naszej obecnej perspektywy. A co ciekawsze – zawsze takie było, tylko brakowało nam świadomości, lub też zamiast niej mieliśmy zwyczajną, czarną dziurę.