Do głębszych przemyśleń i rozważań ważkich

Termin „winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) medytacyjne” powstał we Włoszech. I jest to nieco dziwaczna konstatacja, bo wszyscy pewnie myśleli, że w Anglii.

Ale właśnie w kraju, gdzie wina używa się na co dzień, w ten sposób chciano wyróżnić te, do których posiłków podawać nie trzeba, nie powinno się lub co najwyżej można postawić w zasięgu ręki drobne przekąski. Sytuacji, kiedy trzymając kieliszek czegoś dobrego w ręku, można swobodnie o czymś porozmawiać, przedyskutować ważne kwestie lub wymienić uwagi o samym winie, jest wiele. Poszliśmy tym tropem i wespół w zespół postanowiliśmy wyłowić wina, które zdaniem naszych redaktorów spełniają te kryteria. Czy nam się udało? Jeszcze by nie! Ale wierzyć – znaczy sprawdzać, stąd zachęcamy, by przetestować nasze propozycje.

Wojciech Gogoliński

 

Paweł Gąsiorek
Shotfire Shirazfrancuska odmiana czerwonych winogron uprawianych głównie ... 2010

Thorn-Clarke Wines
Barossa Valleyregion winiarski Południowej Australii.Powierzchnia upraw ... (...), Południowa Australia

Fot. ArchiwumW całym winiarskim świecie uważa się, że wino jest dodatkiem do posiłków. Sommelierzy prześcigają się ze znanymi szefami w tzw. maczowaniu, czyli doborze win do potraw i vice versa. Czy naprawdę nadludzki wysiłek stworzenia idealnego wina wart jest tego, by inni podali go jako popitkę do jedzenia? Czy wina nie powinno się pić ot tak – dla przyjemności? Dla obcowania z nim samym, bez koniecznego, lepiej czy gorzej dobranego dania? Dla wsparcia naszych kontemplacyjnych zdolności?
Ze wszech miar tak! Do tego potrzebne jest jednak stosowne wino. Wino stworzone do wyższych celów, posiadające specjalne cechy. Skupione i wielowymiarowe. Wyraźnie owocowe, ale podbite pikantną nutą hinduskich przypraw. Z aromatem cedrowego drewna, zapachem pudełka dobrych cygar, a do tego trwające w naszych ustach po wieczność. Gdy już je mamy w swoim kieliszku, nie trzeba więcej sprawdzać etykiety. To Shotfire Shiraz z australijskiej Barossy, z namaszczeniem tworzony przez rodzinę Thorn-Clarke’ów, z którymi dzielę na równi winiarską, jak i kulinarną fascynację indyjskimi smakami. Ideał medytacyjnego wina, jeden z najlepszych shirazów na tym „łez padole”. Warto, naprawdę warto.

Wojciech Gogoliński
Casal da Coelheira Reserva 2011

Quinta do Casal da Coelheira
Vinho Regional Tejo, Portugalia

Fot. ArchiwumMimo że śledzę zawodowo sprawy winiarskie świata tego, to i tak nie wiem, dlaczego cztery lata temu zmieniono nazwę leżącego nad Tagiem regionu Ribatejo, w którym bywałem, na Tejo, w którym nigdy nie byłem. Pewnie Portugalczycy sami tego nie wiedzą, bo wyczytałem, że samo Ribatejo miało dość niejasne granice. Niczym Małopolska, która zawsze była znacznie większa niż dzisiejsze województwo o tej nazwie.
To, że granice produkcji win jakościowych i regionalnych są w Tejo niemal identyczne, to w Portugalii (i nie tylko) jest na porządku dziennym. Ale nad tym, dlaczego najlepsze czerwone wino tej szacownej winiarni jest właśnie winem regionalnym, a nie jakościowym – musiałem się zamyślić. Dumałem i wydumałem, kiedy okazało się, że wino jest kupażem trzech odmian – dwóch narodowych: touriga nacional i touriga franca oraz… cabernet sauvignonfrancuska, klasyczna, najbardziej rozpowszechniona i po.... To właśnie ta ostatnia namieszała w klasyfikacji.
Dlatego Casal da Coelheira Reserva należy zaliczyć do… supertejanów lub supertaganów (takie określenia wymyśliłem na poczekaniu). Na wzór supertoskanów, które poprzez różne kompozycje odmian wywróciły kiedyś klasyfikację win toskańskich, dając najlepsze wina włoskie, mimo iż na etykietach określenia były nader skromne. Wydaje mi się, że winiarnia i twórca jej win – jeden z najlepszych winemakerów portugalskich – wiedzieli, co robią. Sprawdźmy to koniecznie!

Artur Boruta
Tamaya Merlot-Cabernet-Syrah Reserva 2010

Tamaya
DO Limarí Valley, Chile

Fot. ArchiwumEch te upały i palące za dnia słońce. Retrospekcja pustyni Atakama pojawiała się w mojej głowie tego lata nader często. Brodziłem w 40-stopniowym upale wąskimi uliczkami Krakowa, wpływałem na poduszce wrzącego powietrza na płytę Rynku i marzyłem o zbawczym chłodnym nocnym zefirku, jaki pojawia się po gorącym dniu 14 tysięcy kilometrów stąd, na północy Chile.
Bo wina Tamaya powstają właśnie w takim miejscu. U wrót suchej Atakamy, u stóp Andów. Chłód nocy orzeźwia te południowoamerykańskie grona i rozbudza do życia. A ja tu kapcaniałem wśród nagrzanych starych miejskich murów – tak myślałem tego lata. Podczas gdy bryza znad Pacyfiku owiewa winogrona zwilżonym ostrym powietrzem, ja mogłem jedynie pomarzyć o sprawnym systemie klimatyzacyjnym w moim samochodzie.
Te wszystkie myśli kotłowały się w mojej głowie, gdy w przeznaczonym na pisanie tekstu czasie, próbowałem skupić się nad poprawną składnią opisu. Aż w końcu wpadłem na pewien pomysł. Włożyłem tę moją reservę na moment do lodówki, by po chwili rozkoszować się cudownym, dojrzałym owocowym aromatem genialnego kupażu merlota, caberneta i syraha. Genialne. I orzeźwiająco-oczyszczające. Czego i Czytelnikom gorąco – mimo nadchodzącej jesieni – życzę.

Agnieszka Lasota-Wojnicka
Gran Colegiata Crianza(hiszp.) pielęgnacja, wzrost, dojrzewanie, okres dojrzewani... (...) Roble Francés 2008

Bodegas Fariña
DO Toro, Hiszpania

Fot. ArchiwumO czym tu medytować przy lampce wina – czy to realnie, czy magicznie – gdy wreszcie mam na nią czas (zarówno na medytację, jak i na lampkę)? Logicznie myśląc, postanawiam na tę okoliczność mieć „pewniaka” – wino, które ma styl i klasę zawsze i dla każdego bodaj (niewybrednego) winofila; wino, które zgrabnie połączy wspomnienia z przeszłości z myślami o przyszłości. No i, by nie zmarnować szansy na medytację, wybrałam wino Gran Colegiata Crianza Roble Francés.
Napoju w kieliszku mam zaledwie na dwa palce – by dobrze było zamerdać tym, co w szkle się znajduje, by aromat w pełni mógł się wydobyć i oczarować nos. Mówiąc fachowo: zapach jest zrównoważony, tzn. ani nuty pierwotne, owocowe, ani wtórne: tostowo-kawowo-tytoniowe (te wprost uwielbiam w winie!) nie wybijają się na pierwszy plan. A mówiąc prosto z mostu: ile tu tego jest! – czarna porzeczka, owoce lasu, konfitura z malin, pyszne nuty powideł śliwkowych (ale skąd tu się jakieś piwonie zaplątały…?), a w głębi delikatne nuty drewna (wino było starzone we francuskiej beczce przez 11 miesięcy) i reminiscencje miętowej czekolady. Po prostu winna poezja…
Gran Colegiata Crianza Roble Francés to bycze wino o solidnej konstrukcji, tak jak region z którego pochodzi. 100-procentowe tinta de toro. Rocznik 2008 jest wciąż świeży i wyrazisty, pełen tego, za co cenię Hiszpanię najbardziej – słońce i bezpretensjonalność, optymizm i naturalność. W pełni zasługuje na etykietę: realizm magiczny – albo i medytacyjny – jesienną porą.

Wojciech Giebuta
Menhir Primitivo di Manduria 2010

Cantine Menhir
DOC Primitivo di Manduria, Apulia, Włochy

Fot. ArchiwumZanim wybrałem moje wino do medytacji, stworzyłem własną definicję. Wino medytacyjne to takie, które można niespieszne sączyć, delektować się nim w ciszy i spokoju. To trunek, przy którym chcesz się zastanawiać nad wspaniałością lub beznadziejnością tego świata. To wino, które można pić samo – bez towarzyszących mu potraw (i ludzi).
Gdy już wiedziałem, czego szukać, odpowiedni pomysł pojawił się niemal natychmiast.
Powstały w apulijskim Salento Menhir Primitivo di Manduria, do medytacji wydaje się być idealny. Cechuje się typową dla południa Włoch niespotykaną, gęstą, atramentową wręcz owocowością. Pijąc to wino, ma się wrażenie, jakby się próbowało świeżo wyciśniętego soku z bardzo dojrzałych jeżyn, z odrobiną czarnych borówek (czyli jagód) oraz gorzkich dzikich wiśni. Jest tak pełne i bogatebogate – termin degustacyjny na określenie wina, w który... (...), że idealnie zastępuje cały posiłek – co nie znaczy, że nie możemy go podać z jakiś mięsnym daniem z dodatkiem ciemnych owoców. W takim przypadku warto też zaprosić kogoś do współbiesiadowania.
Jestem w górach, jest wieczór, wokół pola i lasy, a ja bujam się na huśtawce z laptopem na kolanach i kieliszkiem w dłoni. Medytuję… Ojej…! Kieliszek wypadł mi z ręki! Na szczęście był już pusty.

Dorota Romanowska
Condado de Haza Crianza 2009

Bodegas Condado de Haza, Grupo Pesquera
DO Ribera del Duero, Kastylia-León, Hiszpania

Fot. ArchiwumLubię ludzi zdecydowanych, wiedzących czego chcą i uporczywie zmierzających do celu. Ta moja sympatia w równym stopniu dotyczy konkretnych osób obdarzonych wymienionymi cechami, jak i owoców ich pracy, gdyż zazwyczaj są one nader interesujące. I dokładnie tak się sprawy mają w odniesieniu do Alejandro Fernándeza i efektów jego pracy. Mając możliwość wyboru, do niniejszego zestawu bez chwili wahania sięgnęłam po jedno z jego win. Powód? Oczywisty – one są po prostu bardzo dobre. I to wszystkie bez wyjątku, od crianz począwszy (zupełnie młodych, niebeczkowych win Alejandro nie robi), na wielkich gran reservach skończywszy. Każde z nich stanowi klasę samą w sobie.
Condado de Haza Crianza jest winem zdecydowanie wszechstronnym; w zależności od potrzeby z równym powodzeniem sprawdzi się podczas kolacji w licznym gronie, jak i medytacji, do których zdecydowanie nastrajają długie wieczory, będące naszym udziałem jeszcze przez kilka najbliższych miesięcy. I chociaż jak zdecydowana większość win, ono również zostało stworzone z myślą o jedzeniu, pite solo też dostarczy nie lada przyjemności. W takich okolicznościach nawet łatwiej przyjdzie nam dostrzec bogactwo aromatów, koncentrację smaku i cudowną, będącą znakiem rozpoznawczym wszystkich win Alejandra, świeżą owocowość tego wielowymiarowego wina. Zdecydowanie nieprzeciętnego, zupełnie tak jak jego twórca.