Festiwal wina w Budapeszcie

 

Można było skosztować zarówno kékfrankosa z Villány, cudownie bogatego kéknyelü z Badacsonyregion winiarski w zachodnich Węgrzech, leżący nad półn... (...), jak i najlepszych bikavérów z Egeru i Szekszárdu. Festiwal corocznie ściąga na budański zamek tysiące koneserów z Węgier i niemal całej Europy.

 

Zanim jednak dotarliśmy do naszego głównego celu, którym była neobarokowa brama prowadząca na dziedzińce habsburskiej rezydencji, gdzie odbywały się degustacje festiwalowe, postanowiliśmy przygotować się merytorycznie i duchowo na to wielkie próbowanie. Doskonałą ku temu okazją były dwa dni spędzone w Egerze. Tu zwiedzaliśmy starówkę, kąpaliśmy się w ciepłych źródłach i zajadaliśmy się polędwiczkami z mangalicy, popijając je winami z winnic St. Andrea. Korzystaliśmy też z gościnności Evy Thummerer, która podczas tradycyjnej węgierskiej kolacji obfitującej w pieczone mięsa i paprykowe kiełbasy częstowała nas swoim bikavérem. W tym roku Członkowie Klubu mieli możliwość spróbowania wyjątkowego wina – Kékfrankos Selection – po raz pierwszy zabutelkowanego przez Thummererów jako winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) jednoszczepowe.

Budapesztańskie ABC

Festiwal poprzedza parada winiarzy w strojach ludowych/Fot. W. GiebutaW mentalności mieszkańców stolicy Węgier nadal funkcjonuje wyraźnie podział na dwa miasta tworzące Budapeszt. Często dowiadujemy się, że ktoś mieszka w Peszcie albo polecana restauracja znajduje się w Budzie. Szeroki na ponad pół kilometra Dunaj dzieli miasto na dwie zupełnie różne części. I nawet piękne mosty nie są w stanie zintegrować go w jeden organizm. Dzięki temu każdy, kto odwiedza Budapeszt, może znaleźć tu coś dla siebie. Głośny, niebywale ruchliwy Peszt zachwyca dziewiętnastowieczną architekturą pełną historyzujących pałaców, teatrów i kościołów. W centrum Pesztu, nad brzegiem Dunaju lub na handlowej Váci utca, trudno znaleźć cichy i spokojny zakątek. Nieco ciszej i spokojniej robi się tu dopiero po północy. Co wcale nie znaczy, że miasto pustoszeje. Wręcz przeciwnie, na Erzsébet tér gromadzą się setki młodych ludzi, miejscowych i z zagranicy. Siedzą rozmawiają, śmieją się i piją wino. To widok, który trudno znaleźć gdziekolwiek indziej na świecie. Niewiele osób pije – tak popularne wszędzie – piwo. Tu króluje wino. Leányki, kadarki, merloty i rieslingi. Pije się je z butelek, kieliszków, a nawet z plastikowych kubków. Ale pije się wino!

Noc w Budzie

Podczas wieczornej wędrówki po stolicy Węgier, idąc w stronę rzeki, można spotkać grupy osób z kieliszkami i charakterystycznymi torebeczkami z festiwalowym logo. W świetnych humorach wracają z zamku po całodniowej degustacji. Na moście łańcuchowym prowadzącym na drugi brzeg jest ich coraz więcej. W nocy wszyscy wędrują do głośnego i rozbawionego Pesztu.
Fot. W. GiebutaA Buda pomału zasypia. Gdy spod zamku odjeżdżają ostatnie autokary z turystami, robi się tu cicho i spokojnie. Wspaniale oświetlone wzgórze zachęca do odwiedzin. Późny wieczór to najlepszy czas na spokojny spacer po średniowiecznych zaułkach. Wtedy najpiękniej wygląda mieniący się kolorową dachówką kościół Macieja. Na terenie dawnego pałacu Habsburgów trwają przygotowania do kolejnego festiwalowego dnia. To właśnie tutaj trwa wielkie święto węgierskiego wina.

Szatnia dla kieliszków

Co roku od osiemnastu lat na zamek w Budzie zjeżdżają winiarze z całych Węgier. Prezentują tu wszystkie ważne regiony, typy, szczepy i rodzaje madziarskich win. Jest to jedna z największych w Europie imprez enologicznych otwartych dla szerokiej publiczności. Wystarczy tylko zaopatrzyć się w bilet wstępu, a jest nim Z zamkowych tarasów podziwiać można Dunaj, mosty oraz parlament/Fot. W. Giebutakryształowy kieliszek, oraz pakiet kuponów, które wymienia się na próbki degustacyjne, i już można zapuścić się w uliczki wyznaczone przez stoiska kolejnych winiarni. Degustacje trwają do późnej nocy. W tym czasie można się pokrzepić wyśmienitymi regionalnymi serami i wędlinami, a na głodniejszych czekają porcje gulaszu i pieczona kiełbasa paprykowa. Przez cały czas trwania festiwalu dla gości otwarte są zamkowe muzea. Warte odwiedzenia, nie tylko ze względu na zbiory, ale przede wszystkim dla ciszy i spokoju, który jest świetnym antidotum na festiwalowy gwar. Mimo że tolerancyjne prawo węgierskie pozwala pić wino niemal wszędzie, to do muzeum nie wolno wnosić ani wina, ani kieliszków. Można je natomiast bez problemów zostawić w szatni. Ubrana w szafirowy fartuch „pani z muzeum” wiesza kolejne zawieszki z kieliszkami na mosiężnych haczykach i wydaje za nie numerki.
W Polsce to wszystko jest nie do pomyślenia. Nie można chodzić po mieście z kieliszkiem wina w ręku, nie można zrobić imprezy na kilka tysięcy osób bez awantur i pijaństwa, nie można też zostawić w muzealnej szatni kieliszka. Pewnie kiedyś to się zmieni. A jak na razie – cóż nam pozostaje? Jechać do Budapesztu za rok!

Więcej o wyjazdach enologicznych na: www.wine-service.pl