Krew, pieniądze i trochę wina

Są takie filmy, które niby o czymś mówią – ale tak naprawdę traktują o sprawach, które nigdy nie są wymienione wprost.

O czym są kolejne części Indiany Jonesa? Czy kiedykolwiek ktoś słyszał, że o przygodzie? Nie – oficjalnie to rzecz o wykopaliskach i związanych z nimi komplikacjach. A czym się zajmuje agent 007? Czy strzeże porządku i ładu w Wielkiej Brytanii? Skądże: lansuje kolejnego odtwórcę głównej roli, prezentuje coraz to nowe gadżety, i pokazuje, na co stać kino wraz z upływem czasu. Jednocześnie dowodzi, że kobieta i mężczyzna zawsze znajdą drogę porozumienie. Czyli, jak w dowcipie:
Przychodzi baba do lekarza, a lekarz do niej:
– Czasy się zmieniają…
– Ale nie pan, doktorze Mengele – odpowiada baba.

Podobnie jest i z winem w kinie. Jeśli już o nim pisać, to niech będzie ono tak pokazane na ekranie, że bez wahania uznamy je za równorzędnego – i pozytywnego – bohatera. Tymczasem to nie zawsze takie proste.
W 1996 roku Bob Rafelson nakręcił film Krew i winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...). Momentami mocny –  czasem słabszy. Podobnie z obsadą. Jack Nicholson, Michael Caine, Judy Davis i Jennifer Lopez. Bywa więc różnie. Co jednak w tym filmie opowiadającym historię pewnej zbrodni jest ważne dla poszukiwacza winiarskich tropów? Podobny kolor tytułowych płynów? Raczej nie. Słowo „wino” pojawiające się zaraz na wstępie? Też niekoniecznie.
Istotne jest to, że dla zagubionego w meandrach życia osobistego i zawodowego właściciela składu win (Jack Nicholson) trunek ten jest tym elementem, który czyni wszystkie wydarzenia jeszcze bardziej uroczystymi. Spotkanie z kochanką – dwie butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr..., do wyboru, białe i czerwone. Śmierć prześladowcy – kieliszek wina. Sposób na szybki zysk – droga do niego również widzie przez wino. Wino jest również – a może przede wszystkim – sposobem zarobkowania. Czyli, w gruncie rzeczy, jest tłem, które nie zawsze jest widoczne, ale bez którego nie byłoby tego wszystkiego. I jest również wisienką na torcie. Kropką nad „i”. Solą, która dodaje codzienności (jakkolwiek by była osobliwa) smaku.

Trochę trudno sobie wyobrazić Jennifer Lopez w roli osoby dobrze znającej się na winie i rzeczywiście fachowo wypowiadającej się na jego temat. Lecz Jack Nicholson pasuje do tej roli świetnie. I to z jego powodu czekamy do ostatniej chwili, licząc, że akcja zyska ciekawe rozwiązanie. A Jack wyciągnie z zanadrza wyjątkowo interesującą butelkę.
W przypadku Krwi i wina wyjątkowo ważny jest punkt widzenia. W większości produkcji z winem w tle ten, który zajmuje się winem – nawet jeśli opętany jest szaleństwem – i tak zyskuje w oczach odbiorcy status bohatera pozytywnego. Bo przedmiotem jego fiksacji jest wino, a przecież o nie tu najbardziej chodzi. W filmie Boba Rafelsona wino nie daje radości. Jest świadkiem rzeczy nagannych, zdarza się, że smutnych – a często tak strasznych, jak zbrodnia. I nikogo nie uszlachetnia. Co gorsza – najczarniejszym charakterem okazuje się jego sprzedawca.

Można to potraktować jako bardzo wiarygodną analizę w kontekście kupowania wina. W skrócie: ten, któremu musimy płacić za wino, to – w oczach płacącego – postać raczej daleka od kryształowej. Może więc Krew i wino to sprytna, metafora sytuacji na rynku sprzedaży detalicznej win?…
Ocena należy do Państwa.

Krew i wino (Blood and Wine), 1996 r., reż. Bob Rafelson, obsada: Jack Nicholson, Michael Caine, Judy Davis, Stephen Dorff, Jennifer Lopez.