Merlot – Vitis universalis

MerlotMerlot to jedna z najbardziej znanych i rozpowszec... w świecie wina zasłużył sobie na wielkie laury. Zgodnie z prawem pochodzi z nieprawego łoża – jakimś jego przodkiem był cabernet francczerwona odmiana winogron, jedna z bardziej rozpowszechniony... (...), który zresztą był niezłym rozbijaką w tych sprawach. O bezpośrednich rodzicach nie wiadomo nic.

Niemniej właśnie  „tacy” jak zwykle radzą sobie w życiu świetnie. Merlot przeżył Wielką Rewolucję Francuską i już w czasach Restauracji zdominował nie tylko prawy, ale i lewy brzeg Żyrondy. Z tego drugiego zaczął znikać dopiero po II wojnie światowej, na prawym jest okopany po wsze czasy. W wolnej chwili podbił cały Nowy Światpopularne, zbiorcze określenie pozaeuropejskich państw win... i stał się bodaj numerem 1. wśród najbardziej ulubionych odmian na ziemi. To dzięki swojej uniwersalności – daje zarówno gładkie, a więc ogólnie przyjemne wina, jak i takie z „pazurem”, z prostą destynacją do beczki i długiego dojrzewania w butelkach. Ale nie ulegajmy złudzeniom tej uniwersalności – jak każda wielka odmiana, merlot ciągle budzi kontrowersje wśród największych autorytetów (m.in. Michel Rolland), jak choćby co do tego, czy zbierać go wcześniej, czy też nieco poczekać. I także tę sprawę stawiamy tu jasno, przedstawiając poniższy wybór – merloty w różnych stylach, młodsze i starsze, z owoców zbieranych… No, krótko – zamiast dywagować, lepiej spróbować.

Wojciech Gogoliński

Fot. ArchiwumPaweł Gąsiorek
Quercus Merlot 2009

Vinska Klet „Goriška Brda”, Słowenia

Patrząc na rocznik na etykiecie, otwierałem butelkę z pewną dozą sceptycyzmu. Słowenia, merlot i sześcioletnie winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...). Korek był długi, porządny. Pachniał dobrze. Jest nadzieja – pomyślałem. Gdy nalewałem do kieliszków, miałem już pewność. W całym pokoju unosił się piękny, czysty zapach dojrzałych wiśni. Gdy zacząłem uważnie wąchać je w kieliszku, zapach przeszedł trochę w stronę wiśni w czekoladzie. Mocny, bardzo czysty, niezmącony śladem oksydacjizmiany fizykochemiczne zachodzących w winie (lub moszczu) p..., lekko tostowy, głęboki. W ustach powtórzyło się to samo. Jak ja to lubię – pomyślałem – gdy obietnica wyczuwalna w nosie znajduje swoje potwierdzenie w ustach. Wino gęste, ekstraktywne, owocowe, jedwabiste, a zarazem niepozbawione kwasowego „drive’u”.
Piłem je do kaczki confit, ale równie dobre byłoby po prostu samo. Do kontemplacji życia i przemijającego czasu. Nieodkryte i nieoczywiste wino z Goriškiej Brdy – najlepszego słoweńskiego winnego okręgu.

Artur Boruta
Telish Merlot 2010

Telish, Bułgaria

Fot. ArchiwumKolega kiedyś poprosił mnie o polecenie dobrego merlota. Z przyjemnością podjąłem się tego zadania, ale dałem mu jeden warunek. Powiedziałem: „Dam Ci spróbować naprawdę świetnego merlota, ale nie powiem Ci kto go zrobił, poza jedną informacją, że jest to znany w enologicznym świecie Francuz”. Kolega spróbował. Na prośbę o krótką charakterystykę wina wyrzucił z siebie wspaniały, mniej więcej taki opis (z którym nota bene się zgadzam): „bardzo owocowe, bogatebogate – termin degustacyjny na określenie wina, w który... (...) w smaku, z przewagą czereśni, ostrężyn, wiśni, z delikatną łagodną nutką w tle sugerującą zmiękczone taniny, o solidnej, bardzo zrównoważonej budowie.” Odkryłem butelkę. „Ty chcesz mnie otruć?” – wyrzucił z siebie – „Bułgarskie wino? Wkręcasz mnie? Przelałeś jakieś wino zrobione przez francuskiego enologa do butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... po bułgarskim sikaczu, tak? Mówiłeś, że od Francuza!?” I jak tu teraz wytłumaczyć, że to nie żart. To przecież on uległ złudzeniu, które w marketingu nazywa się efektem kraju pochodzenia. Stereotyp…
Ten świetny merlot wyszedł spod ręki Michela Rollanda, znanego wszystkim latającego winemakera, którego zatrudnił bułgarski przedsiębiorca Jair Agopian, właściciel winiarni Telish. Wino broni się samo. Jest w doskonałej relacji jakości do ceny. A wkręcenie znajomego w zgadywankę skąd pochodzi wino, które właśnie degustuje – bezcenne! Polecam.

Fot. ArchiwumWojciech Giebuta
Château Doyac 2011

AOC Haut-Médoc, Francja

Może włożę kij w mrowisko albo wyjdę na abnegata – ale co tam – nie boję się stwierdzić, że w wielu przypadkach nie widzę dużej różnicy między cabernetem a merlotem. A już na pewno nie taką, która nakazuje większości podręczników stawiać wina z tych dwóch odmian na przeciwnych biegunach. Cabernet porzeczkowy, kościsty, z wyraźnymi taninami, a merlot delikatniejszy, bardziej owocowy o jedwabistej strukturze… Według mnie nie zawsze – powiem nawet więcej – na ogół tak nie jest. Są takie regiony i winnice, w których merloty są pełnymi, bogatymi winami o mocnej strukturze i bardzo wyraźnie odczuwalnej taniczności. Najbliższe na to dowody znajdziecie Państwo wśród win wybranych przez koleżanki i kolegów redaktorów w tym zestawie.
Podejście do tej starej francuskiej odmiany zmienia się z roku na rok – przestaje ona funkcjonować jako zmiękczające uzupełnienie cabernetów. Coraz częściej jest w winie odmianą dominującą. Dowodem jest choćby wino, które wybrałem do tego zestawu. Château Doyac położone jest w bordoskim Haut-Médoc. Pomimo tego, że jest to rejon zdominowany przez cabernet sauvignonfrancuska, klasyczna, najbardziej rozpowszechniona i po..., w naszym winie znalazło się aż 75% merlota. I wcale nie jest ono przez to mniej taniczne czy delikatniejsze. W kieliszku znajdziemy doskonale skoncentrowane, lekko beczkowe wino, w którym odkryjemy całą elegancję i harmonię bordoskich win. Znajdziemy – ale nie za szybko – bo butelkę z rocznika 2011 warto otworzyć między 2016 a 2021 rokiem.

Dorota Romanowska
Yarden Merlot 2010

Golan Heights Winery, Galilea

Fot. ArchiwumOd lat 90. ubiegłego wieku merlot wraz ze swym nieodłącznym kompanem cabernet sauvignon są najczęściej uprawianymi odmianami na świecie. Pomimo antyreklamy, jaką merlotowi zrobił wówczas głośny film Bezdroża areał jego upraw uległ podwojeniu powodując, że obecnie praktycznie w jakimkolwiek miejscu winiarskiej mapy świata nie zatrzymalibyśmy wzroku, trafimy na tego bordoskiego globtrotera. Daje się prowadzić w różnych siedliskach, co naturalną koleją rzeczy skutkuje czasami całkiem odmiennymi winami. W Galilei, a szczególnie w Górnej Galilei i na Wzgórzach Golan wśród różnych rodzajów podłoża znajdziemy zarówno łatwo przepuszczalne żwiry przypominające te z Graves, gleby wapienne charakterystyczne dla najlepszych siedlisk Doliny Loary i Burgundii oraz zasobne w minerały wulkaniczne gleby podobne do spotykanych na zboczach Wezuwiusza czy Etny. Z takiego wulkanicznego podłoża pochodzi wino stworzone przez Victora Schoenfelda – głównego enologa Golan Heights Winery – w pamiętnym dla Izraela roczniku 2010 uważanym za najgorętszy i najsuchszy w historii kraju. Okazuje się, że nawet izraelscy winemakerzy na co dzień niezaprzątający sobie przesadnie głowy kaprysami pogody, bo przecież praktycznie każdy rocznik jest tu znakomity, mają czasem „pod górkę”. Choć Victor stara się tworzyć przewidywalne wina nieustająco reprezentujące stały, wysoki poziom, obfitości słońca w roczniku 2010 nie sposób było ukryć. To wino samym już swoim skoncentrowanym zapachem przywodzi na myśl gorący, słoneczny dzień w jakimś zdecydowanie południowym kraju. Wyczuwalne w jego bukiecie owoce są wyraźnie dojrzałeokreślenie degustacyjne stwierdzające, że wino osiągneł... (...), soczyste, wręcz słodkiewino o dużej zawartości cukru naturalnego lub dodanego... Ten mocno słoneczny akcent wyczuwalny jest także w ustach, gdzie wino urzeka swą miękkością i prawdziwie aksamitną strukturą oraz słodkimi taninami. Jego bardzo łagodna, choć niepozbawiona mocy struktura czyni je doskonałym towarzyszem mięsa przyrządzonego w sosie na bazie zredukowanego wina, ale również jak najbardziej sprawdzi się w charakterze wina medytacyjnego.  

Wojciech Gogoliński
Merlot Rapaura Reserve 2010

Marlborough, Nowa Zelandia
Saint Clair Family Estate

Fot. ArchiwumW wiadomym filmie Marsellus Wallace (Ving Rhames) uświadamia Butchowi Coolidge’owi (Bruce Willis), że jego prawa w Los Angeles wygasły. Nieco wcześniej to samo oznajmili Brytyjczycy Francuzom w Ameryce Północnej. W Nowej Zelandii nie musieli tego robić, bowiem Francuzi tam nawet nie dotarli, a gdyby nawet – usłyszeliby wiadomą formułę lub sprzedaliby nowe ziemie Anglikom, jak Luizjanę – wówczas większą część obecnych Stanów Zjednoczonych. Zresztą do dzisiaj – teoretycznie – Nowa Zelandia nie jest ani republiką ani nawet państwem demokratycznym – jest nadal kolonią brytyjską, o czym pewnie większość mieszkańców nie wie. Prawnie jest monarchią konstytucyjną bez konstytucji (zwyczajnie zapomniano jej chyba uchwalić), jej gubernatora wyznacza królowa brytyjska, a ten premiera. Dlatego – w przeciwieństwie do Europy – światowe konflikty na antypodach nie wybuchają.
Butch Coolidge odziedziczył zegarek po dziadku, który przechował dla niego ojciec w wiadomym miejscu podczas wietnamskiej niewoli. Pierwsi nowozelandzcy winiarze nic nie odziedziczyli i uprawiali na „wino” wszystko, co im wpadło pod podkład w czasie morskich wypraw. Jednak prawa do owych „badziewiastych” szczepów, z których brytyjscy osadnicy robili na własny użytek „wino”, zwane przez nich dla dodania szyku „porto” lub „sherry”, ostatecznie wygasły na obu wyspach na początku lat 70. ubiegłego wieku. Prawa do sadzonych tam od tamtej pory pinot noirPinot noir należy do wielkiej rodziny rodziny pinotów i&nb..., a zwłaszcza sauvignon blancjedna z najbardziej rozpowszechnionych na świecie białych ..., z których wina zawojowały świat (są dziś podawane nawet w lyońskich restauracjach!) długo nie wygasną – zdaje się, że mają gwarancję na zasadach unlimited. Jednak tu sytuacja się komplikuje, bo na antypodach pojawili się konkurenci, i to nie tacy jak Francuzi w Ameryce, ale zupełnie poważni i z jasnymi zamiarami przejęcia lwiej części winiarskiego rynku. Nie cała Europa jest jeszcze tego świadoma, ale kiedy takie wina jak merlotowski zapas (czyli nasz Merlot Reserva) od Saint Clair trafi do naszych domów, prawa innych win na naszych stołach mogą się skończyć…

Fot. ArchiwumJustyna Korn-Suchocka
Château Vartely Merlot

Vin Rosu N/A, Mołdawia

Trzy tysiące kilometrów z okładem dzielą dwa odległe pod każdym względem światy Bordeaux i Kiszyniowa. Pomiędzy stolicą winiarskiego świata a jego nieco lekceważoną prowincją jest jednak pewna nić porozumienia. Merlot i cabernet. Gościnnie przyjęte pod mołdawskie strzechy, dają tu zarówno wina wytrawneokreślenie wina, w którym, teoretycznie, cały cukier na d... jak i słodsze jego wcielenia. Wytyczając zupełnie inną trasę, tym razem z południa na północ, powracamy na historyczne szlaki handlowe, którymi od średniowiecza właśnie przez dzisiejszą Mołdawię sprowadzano do Polski kochane przez szlacheckie podniebienia słodziutkie małmazje, a także wysoko cenione wówczas wina mołdawskie.
W punkcie przecięcia tych dwóch winiarskich linii stawiam dziś półsłodkiego merlota z Château Vartely. Stawiam w okolicach deseru, w towarzystwie czekoladowo-wiśniowych ciast, których nie dosłodzi, bo nie epatuje nadmierną słodyczą, a ładnie dopełni owocowymi nutami. W Wigilię kieliszek tego merlota z ciekawym, korzennym aromatem, postawiłabym zaś w okolicy staropolskiego piernika hojnie przełożonego powidłem. A że wino to całkiem zasobne w ciało i taniny, nie bałabym się towarzystwa pieczonego mięsa z dodatkiem jeżynowego sosu zrobionego właśnie na tym półsłodkim winie. Zaproście do stołu gościa z prowincji – wszak nie samym bordeaux człowiek żyje.