Ością w gardle

Skoro życie jest teatrem, to restauracja jest zarówno sceną, jak i proscenium. Emocje zostają podane niczym na półmisku – zarówno te dobre, jak i złe.

Rosyjski film Zanim noc nas nie rozdzieli Borysa Chlebnikowa to obraz wywiedziony z Wielkiego żarcia Luisa Buñuela. W kręgu, w odbiciu, w krzywym zwierciadle. Zamiast zasiedziałej burżuazji mamy do czynienia z aspirantami do lepszego stylu życia, z nagłym paroksyzmem zmiany, który próbuje wypełnić pustkę w obszarze kultury własnego kraju i stwarza nowe elity. Nie z ducha, a z pieniądza i cwaniactwa.

Zanim noc nas nie rozdzieli jest rejestracją autentycznych rozmów toczonych w jednej z najmodniejszych restauracji rosyjskich. Pozorne przerysowanie jest więc w istocie zabiegiem łagodzącym brutalny, dokumentalny charakter obserwacji świata takim, jaki jest.

Fot. Spectator„Nowi Ruscy” na ekranie są jak zbiorowy wstyd wszystkich, którym przychodzi patrzeć na pejzaż po rewolucji. Są głośni, wulgarni, hałaśliwi, okrutni, rozpasani. Porzucają żony, mężów, odbierają głośne biznesowe telefony, piją wódkę, ale i pomerola – bez względu na cenę. Rozmawiają, i to tylko – niezależnie od transformacji, którym ulega Rosja – jest stałe, niezmienne. Długie, nocne rozmowy za stołem.

Sala restauracyjna to teatr nowych pieniędzy. Kuchnia – przystanek na drodze awansu społecznego mieszkańców dawnych republik radzieckich. Więc mechanizm zmiany jest podobny, tylko droga może bardziej wyboista czy pozornie mniej estetyczna. Pełna zachowanych resztek, oblizanych palców, wspólnej troski o deportację i nieumiejętności mówienia po rosyjsku. Serce restauracji przypomina uzbecką czy kazachską ambasadę, z której jednak można deportować mieszkańców, wydalić z powrotem do jurty. A nie o to już chodzi. Nadrzędnym celem Malika, szefa kuchni, przestaje być w pewnym momencie układanie dań na półmiskach, ale toczona równolegle z tą czynnością rozmowa z wieloma decydentami, co ma doprowadzić do uwolnienia z rąk policji Murata, drugiego kucharza. Malik zachowuje się jak mafiozo umiejętnie korzystający z sieci własnych kontaktów, by osiągnąć zamierzony cel. Stosuje najlepsze noworuskie wzorce, bo – być może – ma do tego naturalny talent.

Kolejnym światem restauracji są kelnerzy – pełni miłosnych uniesień, nadziei, rozpaczy. Młodszy kelner telefonicznie pielęgnuje rozkwitający romans, starszy traci – również przez telefon – złudzenia. By oddawać się wynurzeniom, zamykają się, niczym w konfesjonale, w tej samej garderobie. Walka o miejsce, narastające emocje, rywalizacja na linii stary–nowy, wszystko to prowadzi do finalnego wybuchu. Niczym pożar u Cormana, bijatyka na sali oczyszcza atmosferę. Goście i kelnerzy bez litości okładają się pięściami, a całość filmuje
telefonami obsługa kuchni.

Można mieć pieniądze, biżuterię i nabyć ogłady, ale i tak, gdy zdarzy się sprzyjający układ, to, co w nas najprawdziwsze, bo najbardziej pierwotne, wyjrzy ochoczo spod źle naciągniętej i przykrótkiej kołderki cywilizacji. Pomerol nie pomoże i nie zasłoni prawdy, że lepiej smakuje wódka, a picie nie jest przyjemnością, tylko narodową koniecznością, uświęconym przez tradycję rytuałem.

Ten 71-minutowy film jest tragikomedią rozpisaną nie tylko na rosyjskie strachy, kompleksy, nadzieje, aspiracje, złamane losy, zawiedzione nadzieje, kac, tłumiony alkoholizm, rozmowy biznesowe – a wszystko to w upiornym sosie muzyki wyszarpywanej przez harfistkę.  Najciekawsze jest tutaj pytanie, na które każdy musi odpowiedzieć sobie sam: w jakim stopniu podglądamy sami siebie.

Noc zazwyczaj rozdzielała kochanków, a jedzenie było doznaniem równie zmysłowym – jeśli nie bardziej – jak rozkosze cielesne. Być może Borys Chlebnikow opowiada nam o czasach, kiedy należy zrozumieć, że to najwyższy moment, by nauczyć się konsumpcji pokarmów luksusowych we właściwej im oprawie. Zamiast.

Zanim noc nas nie rozdzieli,
Reż.: Borys Chlebnikow,
Obsada: Wasilij Barchatow, Alona Doleckaja,
Daria Ekamasowa, Oksana Fandera i inni,
Prod.: Rosja 2012,
Dystrybucja w Polsce: Spectator