Papryka na medal

Zazdroszczę Węgrom zamiłowania do papryki. Gdzieś, kiedyś upodobali sobie to przybyłe zza oceanu warzywo, pokochali i teraz uważają za swoje. Całkiem zresztą słusznie, bo to właśnie w kraju Madziarów uprawia, suszy i mieli się jej najwięcej na świecie.

Węgrzy przez wieki pokazują światu co można wyczarować z papryki – poczynając od słynnej zasmażki wymyślonej przez Karola Gundela, przez malownicze wianki suszonych strąków, a na znanych także u nas pastach kończąc.

Zapewne nie jest przypadkiem to, że gdy węgierski naukowiec Albert Szent-Györgyi odseparował witaminę C, uzyskał ją właśnie z owocu papryki. Za swoje odkrycie, otrzymał w 1937 roku Nagrodę Nobla. Wielu mieszkańców naddunajskiej krainy uważa, że w połowie wyróżnienie należy się samej papryce. Zresztą to nie jedyny związek papryki i węgierskiej kuchni z noblistami. We wstępie do swojej książki Tadeusz Olszański przytacza nie znaną mi wcześniej historię dwóch południowoamerykańskich noblistów, którzy po podróży na Węgry miast pisać o kraju – jego historii zabytkach czy przemyśle – popełnili książkę o węgierskim stole i tym, co się na nim znajduje.

Ciekawostki i anegdoty to tylko wstęp. Najważniejsze w książce są przepisy opatrzone przez autora stosownymi wstępami oraz komentarzami, które pokazują, jak gruntownie znanym zagadnieniem jest dla autora węgierska kuchnia.

Prócz klasycznych przepisów na gulasze, paprykarze i pörkölty znajdziemy wiele innych pomysłów, które, jak cała kuchnia węgierska, cechują się prostotą i tym charakterystycznym smakiem, który zawdzięczamy węgierskiej papryce.

Nobel dla papryki

Tadeusz Olszański
Wydawnictwo Studio Emka
Warszawa 2011