Profesjonalizmu pochwała uzasadniona

Sędziowałem niedawno w znanym konkursie domowych nalewek. W dwie godziny musieliśmy się zmierzyć z kilkudziesięcioma trunkami. Były tam rzeczy wielkie, ale część z nich nie była godna konkursowej oceny. Powód? Brak podstaw teoretycznych u ich twórców.

Gdyby dysponowali dziełem Nalewki. Wódki, miody, krupniki, likiery i piwa pióra Łukasza Fiedoruka, ich wyroby z pewnością mogłyby walczyć o najwyższe zaszczyty.

Ładnych książek o tematyce nalewkowo-koktajlowej mamy dziś wysyp, jest ich tak wiele, że najczęściej, po przekartkowaniu kilku w księgarni, wybieramy jedną na chybił trafił. Przeważnie na prezent dla znajomych. To błąd! Warto choć na chwilę skupić się na materii, ocenić jej treść.

Mało jest bowiem pozycji pogłębionych, rzucających więcej światła na istotę rzeczy. Nie chodzi bowiem o to, by owoce zasypać cukrem, zalać alkoholem, pomacerować, dać im nieco czasu, by nabrały ogłady, i postawić na stół. To potrafi właściwie każdy, bez specjalistycznej wiedzy. Bez specjalistycznej wiedzy można też przecież zostać domowym mechanikiem.

W zasadzie nie ma w tym nic złego. Czym byłoby jednak życie bez sztuki? Bez emocji? Bez odrobiny ekscytacji związanej z eksperymentowaniem, odejściem od sztampy i rutyny? Jeśli chcemy tego wszystkiego zaznać, warto nie tylko przewertować książkę Fiedoruka, warto ją zatrzymać. A zatrzymawszy, rozkoszować się ze wszech miar jej lekturą.

Autor podchodzi do tematu z pasją i fachowością. Nie tylko daje nam moc przepisów (to oczywiste), ale często naświetla pogłębioną historię wielu z proponowanych pozycji. Taka lektura to rzadkość, a i przyjemność poznania, poczytania. Warto zatem zadumać się w czasie wertowania receptur, czy nie spróbować zrobić czegoś, co robiliśmy do tej pory po naszemu, w sposób proponowany przez autora – często podług „odkopanych” starych receptur naszych przodków. Hm… A może jednak?

W dodatku to nie pozycja monotematyczna. Wystarczy spojrzeć na podtytuł. Możemy spróbować „poćwiczyć” z innymi napojami – często nawet nie podejrzewamy, że niektóre z nich możemy zrobić samemu! Cóż – nasi dziadowie nie korzystali wszak z usług sklepów monopolowych.

Dla mnie zaś najciekawszy jest sam początek książki. Autor – jak rzadko kto – dokładnie przedstawia nam historię różnych napojów alkoholowych. Metody ich otrzymywania, często zawiłe i przypadkowe zdarzenia, które doprowadziły do ich powstania. Miejscami czyta się to jak powieść przygodową, chwilami jak kryminał. Wiedza naukowa ubrana w przejrzyste ramy. Miłej lektury zatem, bo warto!


Nalewki. Wódki, miody, krupniki, likiery i piwa
Łukasz Fiedoruk
Wydawnictwo Dragon
Cena: 24,95 zł