Śmiech, czekolada i czerwone wino

Autor artykułu pracuje jako kardiolog w Klinice Chorób Wieńcowych Uniwersytetu Jagiellońskiego w szpitalu im. Jana Pawła II w Krakowie.

Czy lekarze powinni je już przepisywać na receptę?

W czasie tegorocznego kongresu europejskich kardiologów (30 tys. uczestników) odbyła się sesja, podczas której lekarze dyskutowali o tym czy śmiech, czekoladę i czerwone winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) powinni już powszechnie rekomendować ludziom oraz zapisywać je na receptę. Pytanie może wyglądać na niezbyt poważne jak na konferencję naukową tej rangi, ale istnieje wiele badań naukowych na ten temat, a ich wyniki nie są całkowicie jednoznaczne. To spowodowało, że zainteresowanie sesją było duże.

Medycyna, zwłaszcza kardiologia, odnotowały znaczny postęp w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Doprowadził on do rzadszego występowania i mniejszej śmiertelności z powodu chorób sercowo-naczyniowych. Postęp ten był możliwy dzięki nowym sposobom leczenia farmakologicznego, osiągnięciom techniki medycznej oraz nowym metodom zabiegowym. Obecnie, aby poprawić jeszcze bardziej swoją skuteczność, lekarze coraz częściej zwracają uwagę na możliwości niefarmakologicznego zapobiegania i leczenia chorób.

Śmiech

Nie ma już wątpliwości, że negatywne emocje, takie jak stres i depresja, zwiększają częstość zawałów serca, udarów mózgu i w konsekwencji śmiertelność. Szczególnie depresja wpływa niekorzystnie na układ sercowo-naczyniowy, zwiększając co najmniej dwukrotnie śmiertelność z tego powodu. Nie mniej ważny jest odpowiedni stosunek do życia wyrażający się umiejętnością pozytywnej ekspresji uczuć i emocji. W tym roku opublikowano wyniki rejestru RESEARCH pokazującego, że pacjenci po zawale serca lub po zabiegach kardiologicznych, u których stwierdzano anhedonię, czyli utratę zdolności odczuwania przyjemności, wykazywali o połowę większą śmiertelność z powodu choroby serca. Istnieją również badania wykazujące, że sam optymizm w podejściu do życia spowalnia rozwój miażdżycy. Z kolei śmiech wpływa korzystnie na układ sercowo-naczyniowy, stymulując wydzielanie endorfin i innych korzystnych substancji przekaźnikowych w mózgu. Istnieją pierwsze badania, które prezentowano w zeszłym roku, dowodzące, że terapia śmiechem (cztery razy w tygodniu po 1 godzinie) zmniejsza częstość występowania depresji u osób starszych. Zatem może pośrednio wpływa to na zdrowie układu  krążenia? Konieczne są jednak dalsze badania.

Czekolada

Czarna i gorzka czekolada jest bogata w polifenole, czyli związki roślinne, z którymi wiąże się wiele korzystnych działań w organizmie człowieka, szczególnie w układzie krążenia. Polifenolami występującymi w czekoladzie w dużej obfitości są flawanole, szczególnie katechina i epikatechina. Ich korzystne działanie polega na obniżaniu ciśnienia tętniczego, poprawie funkcji śródbłonka (kluczowa warstwa powlekająca od wewnątrz naczynia krwionośne) oraz poprawie wrażliwości na insulinę (hormon obniżający poziom cukru we krwi). Opublikowane w zeszłym roku podsumowanie badań epidemiologicznych (meta-analiza) pokazało, że jeżeli częściej spożywamy czekoladę, o 30–40 proc. spada prawdopodobieństwo zachorowania na choroby układu krążenia. Badania epidemiologiczne mają jednak swoje ograniczenia, ponieważ ludzie spożywający czekoladę mogą mieć również odmienne zwyczaje zdrowotne. Dlatego tak ważne jest badanie naukowe opublikowane w tym roku przez grupę naukowców z Zurychu, jedną z najbardziej poważanych w Europie. Podawali oni chorym z niewydolnością serca ok. 40 g czekolady bogatej lub ubogiej w polifenole przez okres 4 tygodni. U pacjentów, którzy otrzymali czekoladę bogatą w polifenole, stwierdzono różnorodne korzystne efekty sercowo-naczyniowe. Pamiętajmy jednak, że zawartość flawanoli jest bardzo różna w czekoladach i zależy od kraju pochodzenia, dojrzałości owoców kakaowca oraz sposobu ich przetworzenia (fermentacja, prażenie). Dodatek mleka (czekolada mleczna) obniża znacznie zawartość cennych związków. Zasadniczo im bardziej czekolada jest gorzka, tym ma większą zawartość flawanoli, bo to one nadają jej ten smak.

Wino

Fot. schutterstock/dotshockTu wiedza jest największa. Historia rozpoczęła się ponad pół wieku temu od opisania „francuskiego paradoksu”, czyli faktu, że pomimo występowania czynników ryzyka zachorowalność na choroby układu sercowo-naczyniowego w krajach śródziemnomorskich jest niska. Dosyć szybko powiązano to ze szczególną dietą, obejmującą również regularne i umiarkowane spożycie wina (tzn. 1–2 jednostek alkoholu u kobiet na dzień, 1–3 jednostek u mężczyzn; 1 jednostka to ok. 120 ml wina). Do dziś zadajemy sobie pytanie, czy substancją korzystnie oddziałującą na układ krążenia jest w winie alkohol czy polifenole, czy też kombinacja obu. Najnowsze doniesienia wskazują coraz wyraźniej na tę ostatnią odpowiedź. Alkohol podwyższa poziom „dobrego” cholesterolu i obniża poziom fibrynogenu mogącego odpowiadać za nadmierną krzepliwość krwi. Polifenole mają zróżnicowane korzystne działania opisywane w badaniach eksperymentalnych, co było przedmiotem moich niedawnych rozważań ma łamach „Czasu Wina”. Brakuje jednak jednoznacznego potwierdzenia tych faktów w prawidłowo przeprowadzonych badaniach u ludzi.
Niedawno, w jednym z najbardziej szanowanych czasopism kardiologicznych na świecie opublikowano wyniki badań lekarzy z Barcelony na ten temat. Podawali oni pacjentom wysokiego ryzyka kardiologicznego kolejno: czerwone wino (ok. 250 ml), bezalkoholowe czerwone wino oraz gin, badając wpływ tych interwencji na wysokość ciśnienia krwi i czynność śródbłonka naczyń (patrz wyżej). Najkorzystniejsze efekty zaobserwowano po podawaniu wina bezalkoholowego, nieco mniejsze dla samego wina.
Będziemy musieli zatem ponownie przemyśleć zalecanie umiarkowanego spożycia wina u naszych pacjentów. Stoimy jednak przed dylematem etycznym, wiedząc, jak wiele złego może wynikać z uzależnienia i nadmiernego spożycia alkoholu.
Pamiętajmy również, że ilość polifenoli waha się znacznie w winie i zależy od rodzaju wina, odmiany i miejsca uprawy winorośli, sposobu winifikacji oraz długości leżakowania. Ale o tym wkrótce…

dr hab. Grzegorz Gajos
kardiolog