Wina, w których maczałem palce

Żaden to sekret, że wśród win, które degustujemy jako dziennikarze „Czasu Wina” podczas rozmaitych służbowych podróży, są i takie, które z czasem trafiają do portfolio siostrzanego Domu Wina.

Już to zachwycą się nimi nasi Czytelnicy, odnajdując je w którymś z naszych zestawów, już to my sami, zauroczeni takim, a nie innym winem, wiercimy dziurę w brzuchach kolegów importerów, bo sami byśmy chętnie zakupili korzystnie jeszcze kilka butelek.

Fot. Alicja DziuraPostanowiłem zatem stworzyć osobną kolekcję win, które w ostatnich latach trafiły do Domu Wina z większym lub mniejszym udziałem mojej skromnej osoby. Owo „maczanie palców” mogło mieć bowiem formy rozmaite.
Przy pacherenku, którego pijałem w Gaskonii do każdego posiłku, nie wyłączając śniadania, uparłem się jak muł, bo to jedno z najciekawszych słodkich win, jakie znam, i zupełnie nie szło wyobrazić sobie, że Dom Wina miałby go nie sprzedawać. Podobnie z Kernlingiem z Pałacu Mierzęcin. Zdumiała mnie i bardzo pozytywnie zaskoczyła ta rieslingopodobna krzyżówka, bo niemieckie jej wydania, których pokosztowałem byłem wcześniej, w ogóle do mnie nie przemawiały. Tej się udało.
Z chianti od Podere dell’Anselmo było zgoła inaczej. Ekscentrycznego Fabrizia zapamiętałem dobrze, kiedy wiele lat temu uczestniczyłem w sieneńskiej degustacji 100 najlepszych win Toskanii. W jego chianti najbardziej spodobało mi się to, że… zupełnie nie przypominało chianti. To była pewna wada. Jednak wadę tę z nawiązką rekompensował prosty fakt, że były przy tym… znakomite! Po pięciu latach przypomniałem sobie o nich, kiedy przypadkiem podsłuchałem, że poszukiwany jest nowy producent z Toskanii.
Biondi Santi i Bussola to jeszcze inna historia. Ich wina od dziecka uważałem za ikoniczne dla – odpowiednio – Toskanii i Veneto, ale z racji, że są piekielnie drogie, nie sądziłem, by ktokolwiek odważył się je sprowadzać do Polski. Raz kozie śmierć, pomyślałem, kiedy Paweł Gąsiorek w drodze na Vinitaly poprosił mnie, bym z każdego regionu północnych Włoch wybrał jednego świetnego producenta, bez względu na cenę. Myślałem, że żartuje. Wybrałem. Mówił poważnie.
Za wszystkie te butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... odpowiadam więc głową. Niech tylko komuś któreś nie zasmakuje, posypię głowę popiołem i pójdę w parcianym worku do Santiago de Compostela. Chyba że akurat będzie trzeba dopilnować składu nowego numeru – wtedy wyślę kogoś w zastępstwie.

Polecam zestaw 5 win:
Collection Plaimont Pacherenc du Vic-Bilh,
Biondi-Santi Braccale,
Chianti Montespertoli DOCG,
Tommaso Bussola Ripasso Superiore,
Kernling Pałac Mierzęcin.