Z wizytą u Julii

 

Położona nad rzeką Adygą, mniej więcej w połowie drogi między Wenecją a Mediolanem, Werona należy do największych turystycznych atrakcji północnych Włoch. Nieprzerwany rozwój na przestrzeni ponad dwóch tysięcy lat zaowocował wspaniałymi zabytkami architektury reprezentującymi poszczególne okresy jej bogatej historii.

 

W XVI wieku dodatkową reklamę zrobił miastu Szekspir, osadzając akcję jednego z najsłynniejszych dramatów wszech czasów właśnie tutaj. Po dziś do tzw. domu Julii rok rocznie ściągają tysiące turystów z całego świata.

Fot. Dorota RomanowskaWerona ma dla Veneto, czyli Wenecji Euganejskiej, tak wielkie znaczenie, że zdarza się niektórym jej wielbicielom trochę zapędzić w uznaniu zasług i nazwać stolicą tego obecnie jednego z najbogatszych regionów Włoch. Winomaniacy na pewno nie wytkną w tym konkretnym przypadku nikomu braku precyzji, wszak status stolicy, tyle że winiarskiej, jest w wypadku Werony niekwestionowany. Na łagodnych wzgórzach położonych nieopodal tej wielowiekowej siedziby powstają jedne z najwspanialszych i najbardziej rozpoznawalnych włoskich win. Gdyby tylko stolica administracyjna tego obszaru – Wenecja – odznaczała się choć trochę bardziej poślednim charakterem, Werona z szeroką gamą swoich atutów mogłaby zawalczyć o palmę pierwszeństwa. Pod tym względem trzeba się jednak pokusić o uczciwość i przyznać, że bogatebogate – termin degustacyjny na określenie wina, w który... (...) kolekcje arcydzieł malarskich Tintoretta, Veronesego czy Mantegni, oryginalny średniowieczny układ ulic, wspaniałe place, a nawet nieprawdopodobna, świetnie zachowana, wzniesiona w pierwszym wieku naszej ery i stanowiąca wizytówkę miasta arena nie są w stanie przyćmić niecodziennego uroku Serenissimy.

Opera w najpiękniejszej oprawie
Antyczny gmach, choć dostępny do zwiedzania cały rok, z wielką werwą ożywa podczas organizowanego każdego lata festiwalu, kiedy na jedynej w swoim rodzaju scenie można zobaczyć monumentalne inscenizacje najsłynniejszych oper. Mieszkańcy Werony chełpią się faktem, że ich amfiteatr jest o 40 lat starszy od rzymskiego Koloseum. Bez względu na pobudki wywołujące chęć zaznajomienia się bliżej z tym kamiennym kolosem, niegdyś mogącym pomieścić 30 tysięcy widzów (dziś liczbę tę ze względów bezpieczeństwa zredukowano do połowy), na wszystkich przybyszach wkraczających na Piazza Bra robi on olbrzymie wrażenie. Jest najlepiej zachowanym amfiteatrem w całych Włoszech i najwyraźniej bardzo zdeterminowanym, by wciąż istnieć; udało mu się nawet w całkiem przyzwoitym stanie przetrwać XII-wieczne trzęsienie ziemi. Jeśli komuś dane było wysłuchać w tej niezapomnianej scenerii jednej z najchętniej wystawianych oper Verdiego – Nabucco – bynajmniej nie dziwi żywe uczucie, którym taki szczęśliwiec darzy weroński amfiteatr. Zmiany jego nastawienia nie spowodują nawet panujące tu latem, także nocną porą, niesamowite upały. Nikt nie będzie rozwodził się nad tym, że po północy na widowni temperatura powietrza wynosiła ponad 30°C, ale z dreszczykiem emocji wspominał przyspieszone bicie serca w momencie, gdy olbrzymi chór żydowskich niewolników zaintonował Va, pensiero – jedną z najsłynniejszych partii w dziejach gatunku.

Szekspirowskie preferencje
Fot. Wojciech GogolińskiFestiwal Arena di Verona z wielkim sukcesem ściąga do Werony rzesze melomanów z różnych zakątków globu. Nie mniej skutecznie działa na morze odwiedzających miasto turystów tragiczna w skutkach historia miłości Romea i Julii, unieśmiertelniona za sprawą Williama Szekspira, choć jej osnowa była znana znacznie wcześniej. Budynek, dziś znany jako dom Julii, a zakupiony przez władze miasta od rodziny Dell Capello na początku XX wieku, stał się jedną z głównych atrakcji Werony i absolutnie obowiązkowym punktem programu podczas zwiedzania. Od Dell Capello do Capuleti droga niedaleka, a pochodzący z XIII wieku dom z obszernym dziedzińcem w samym centrum miasta idealnie nadawał się na scenerię dramatu. Trzeba było tylko zaradzić pewnym nieścisłościom w odniesieniu do szekspirowskiej sztuki, gdyż przepiękny średniowieczny budynek obwołany domem Julii Capuleti w swej oryginalnej wersji pozbawiony był bodaj najważniejszego w całej historii detalu architektonicznego, czyli balkonu. Niedługo się namyślając, w latach trzydziestych minionego stulecia władze podjęły jedyną słuszną decyzję o jego dobudowaniu. Gdzie jak gdzie, ale w domu Julii balkon musiał być! Szybko okazało się, że zrobił prawdziwą karierę i dziś jego podobizna widnieje na wszystkich pamiątkowych zdjęciach przywożonych z podróży do Werony. Ponieważ jest wysoko, nietrudno uwiecznić go na fotografii, co nie do końca można powiedzieć o pomniku Julii umiejscowionym w głębi obszernego, niemal zawsze nieziemsko zatłoczonego dziedzińca. Julia zdaje się ginąć w wielonarodowym tłumie, dodatkowo obłapiana (a konkretnie jej prawa, mocno już wypolerowana pierś) przez wszystkich spragnionych zapewnienia sobie szczęścia w miłości.

Śladami Dantego
Fot. Dorota RomanowskaSpośród zasłużonych dla literatury osób nie tylko Williama Szekspira łączy się z Weroną. Co prawda Anglik uczynił ją miejscem akcji aż trzech sztuk (oprócz Romea i Julii są to Dwaj panowie z WeronyPoskromienie złośnicy), to sam najprawdopodobniej nigdy nie opuścił swojej ojczyzny, a tym samym nie miał okazji odwiedzić słynnego już wówczas miasta. Za to drugi człowiek pióra – Dante Alighieri – korzystając z gościny najpierw Bartolomeo Della Scala, a potem jego brata Cangrande, spędził w Weronie łącznie siedem lat po wygnaniu przez stronnictwo Czarnych Gwelfów z rodzinnej Florencji. Pod rządami rodziny Della Scala, a w szczególności Cangrande u szczytu władzy, miasto nad Adygą słynęło z wysoko rozwiniętej kultury i sztuki oraz jako schronienie dla wielu wygnanych z rodzinnych stron w wyniku walk stronnictw. W Weronie Dante napisał traktat De Monarchia, szereg listów i znaczną część Raju, w pieśni XVII uwieczniając nawet osobę swego możnego protektora. Przemierzając wąskie, z wielką starannością i wyczuciem odrestaurowane uliczki w centrum miasta i klimatyczne zaułki, czasem skrywające fascynujące, choć z zewnątrz niepozorne kościoły, można równie dobrze pokusić się o zwiedzanie miasta śladem wielkiego poety. Wyobrazić sobie, co odczuwał, patrząc na Adygę, która musiała przypominać mu Arno, a i okoliczne wzgórza również wyglądały aż nader znajomo. Zdecydowana większość spośród miejsc odwiedzanych przez dzisiejszych turystów jak najbardziej istniała już w czasach, gdy w mieście gościł Dante, więc rzecz jest jak najbardziej do wykonania. Na pewno już wówczas handlowano na najstarszym placu Werony – Piazza delle Erbe – otoczonym budynkami z różnych okresów historycznych, wśród których uwagę przykuwają XIV-wieczny Domus Mercatorum, pokryta wspaniałymi XVI-wiecznymi freskami Casa Mazzanti i zamykająca plac zdobna, barokowa kamienica, a właściwie pałac należący do rodziny Maffei. Na jego tle dumnie pręży się skrzydlaty lew Świętego Marka – symbol Republiki Weneckiej, której częścią miasto stało się w początkach XV wieku. Sam Dante doczekał się pomnika na głównym placu – Piazza dei Signori – jednym z najpiękniejszych w historycznym centrum Werony. Wyrzeźbiona w kararyjskim marmurze postać poety pojawiła się w tym miejscu w 1865 roku z okazji 600 rocznicy jego urodzin, gdzie stoi do dziś. Zadbano tylko, by głowa była lekko zwrócona w lewo, w stronę I Palazzi Scaligeri – rezydencji rodu, który udzielił Dantemu gościny w mieście. Tak ku pamięci.