Zdjęcia do zjedzenia

Fotografia kulinarna to dziś prawdziwa sztuka i podobnie jak w przypadku zdjęć mody, jej twórcy chcą nie tylko pokazać, jak coś wygląda, ale również wywołać emocje.

Na pytanie czy można w zaciszu domowej kuchni wykreować fotografię, której publikacja w profilu FB spowoduje lawinę lajków, specjaliści z firmy Olympus, zaproszeni przez redaktorkę naczelną przewodnika Gault& Millau Justynę Adamczyk odpowiadają z entuzjazmem – tak!  

Nie bez znaczenia jest oczywiście aparat, którego używamy. „Przyzwoity EM-5 II z serii OM-D z wymiennymi obiektywami w zupełności wystarczy, by stworzyć ładny obraz z charakterem, odpowiednią głębią i ostrością – przekonuje fotograf Kuba Kaźmierczyk. – Sam warsztat pracy fotografa przypomina meble z Ikei: liczy się prostota, funkcjonalność i łatwość w obsłudze”. Kilka zwykłych tablic oklejonych srebrnym i czarnym papierem, lusterko na nóżce czy kawałek pociętej tektury pozwala manipulować światłem i cieniem. Ażurowa tablica postawiona przed źródłem światła spowoduje, że nasze danie będzie wyglądało, jak ocienione przez drzewa. „Warto też zainwestować w statyw, bo pomijając brak poruszonych zdjęć, łatwiej wtedy poprawić ustawienie obiektu i aparatu. Odrobinę czasu trzeba również poświęcić na pracę przy komputerze. Można skorzystać z prostych programów, ale więcej możliwości daje znany z poprawiania urody gwiazd Photoshop, dostępny w niedrogim abonamencie” – dodaje Kuba.

Fot. Anna MiodońskaOla Buczkowska, artystka z dyplomem ASP, stylizacją zdjęć zajmuje się od lat. „W pracy łączę warsztat scenografa, rekwizytora i makijażysty” – śmieje się Ola. „Fotografowane produkty są bowiem traktowane różnego rodzaju lakierami, pudrami i barwnikami. Jestem także częstym gościem pchlich targów, bywa że wygrzebuję jakiś przedmiot ze śmietnika. Od zaprzyjaźnionych boomów odkupuję za bezcen stare meble, spatynowane lustra, kawałki porcelany. Część akcesoriów: kostki sztucznego lodu czy jadalny brokat, czy sztuczny dym można znaleźć w Ikei. Ważne, by znaleźć swój styl albo pomysł na konkretną sesję”. Modny obecnie trend boho każe stylizować zdjęcia naturalnymi dodatkami: kwiatami czy skórą, umieszczać potrawy w sielskim krajobrazie wsi. Styl retro nawiązuje do malarstwa XIX-wiecznego – króluje w nim głęboki światłocień i przedwojenne elementy wystroju. Nowoczesność dominuje w stylu glamour, podobnie jak w modzie, bazującym na geometrycznej elegancji, błyszczących materiałach, uporządkowanej przestrzeni. Nawiązania do sztuki współczesnej i nowych technologii widać również na talerzach fotografowanych w stylu art. Lewitujące kulki deseru, kubistyczne kształty potraw, minimalna ilość dodatków – to dziś bardzo modny trend, podobnie jak kosmiczno-molekularna kuchnia.

Najlepsi kucharze doskonale wiedzą, że nie wystarczy zaczarować klienta smakiem potraw. Paweł Oszczyk z restauracji La Rotisserie czy gospodarz warsztatów – Witek Iwański ze studia Aruna, to absolutny top polskich szefów kuchni. Tworząc potrawę, myślą nie tylko o jej smaku, ale również strukturze, konsystencji i o tym, jak będzie wyglądała na talerzu. Podczas warsztatów przygotowywano, a później fotografowano potrawy „marynistyczne”. W efekcie współpracy kucharzy, dziennikarzy i fotografów powstały prace bardzo różne – zarówno surrealistyczna kompozycja z rybiego mięsa rozrzuconego na desce przypominającej pokład, którą stworzył Adrian Klonowski z restauracji Metmorfoza, jak i elegancka łódeczka wypełniona wariacją na temat zupy rybnej autorstwa Kasi Daniłowicz z wrocławskiej restauracji Olszewskiego 128.

Justyna Korn-Suchocka
www.wino-i-kuchnia.blogspot.pl