Niewiasty i Bachus

Poczynając od czasów najdawniejszych, niektóre gatunki szlachetnego trunku z winnych jagód uważano za bardziej odpowiednie dla kobiet niż dla mężczyzn. Być może brało się to stąd, że antyczne obyczaje – tak egipskie, jak i żeńskie – nakazywały kobietom biesiadować przy osobnych stołach.

A to sprawiało, że ich menu było nieco inne.

Historycy zajmujący się odtwarzaniem codziennego życia w Egipcie w czasach późnych dynastii faraonów czy też okresu kiedy nad Nilem zaznaczyły się rzymskie wpływy, twierdzą, że to właśnie w tym kraju rozpoczęła się moda na podawanie niewiastom słodkich win towarzyszącym potrawom o łagodnym smaku. Wina te były zresztą zwykle droższe niż wytrawneokreślenie wina, w którym, teoretycznie, cały cukier na d..., trudniej było też otrzymać w drodze fermentacji odpowiedni aromat.
Znana historyczna anegdota o królowej Kleopatrze, która wygrała zakład z rzymskim wodzem (zresztą swoim amantem) Markiem Antoniuszem – które z nich wypije puchar najdroższego wina świata, mogła być raczej wzięta z fantazji. Kobiety – nawet skromnego stanu – nigdy nie sięgnęłyby po puchar kwaśnego wina. A taki smak miał rzekomo napój, do którego władczyni Egiptu wrzuciła bezcenną perłę i – rozpuszczoną w winnym kwasie – wypiła, wygrywając zakład. Natomiast już w tamtych czasach stosowano ocet winny dla zdrowia i urody.

Dla czystej jasnej cery i smukłej figury…

Fot. ArchiwumPrzez długie wieki w apteczkach pań domu i gotowalniach, jak nazywano zestaw kosmetycznych środków i toaletowych przyborów, specyfiki na bazie winnego octu i wytrawnegookreślenie wina, w którym, teoretycznie, cały cukier na d... wina odgrywały dużą rolę. Średniowieczne piękności chętnie używały tzw. wina św. Agaty, trunku będącego dobrym winem wytrawnym o cierpkim posmaku, który zmieszany z ziołami, służył jako tonik ujędrniający cerę, leczący wypryski i plamy na skórze.
Uchodząca za najpiękniejszą, a przy tym wiecznie młodą, Francuzka hrabina Diana de Poitiers, długoletnia faworyta króla Henryka II, miała podobno sporządzony przez jakiegoś aptekarza ziołowy balsam z dodatkiem wina, którym nacierała całe ciało po wyjściu z codziennej chłodnej kąpieli, który to specyfik sprawiał, że będąc w wieku uważanym w tamtych czasach za podeszły – czyli powyżej lat 45 – odznaczała się świeżością cery i jędrnością skóry godną osiemnastolatki.
Znane były tez rozliczne mikstury odchudzające sporządzane na bazie wina bądź winnego octu, którym uprzednio macerowano rozmaite zioła.

Podarki zalotników i narzeczonych

Aż do początku XIX stulecia beczułki i sporządzone z ozdobnej ceramiki duże butle napełnione szlachetnym słodkim winem uchodziły za bardzo odpowiedni prezent dla dam. Starający się o względy wybranki panowie przysyłali im tego rodzaju podarki z podróży do Włoch, Francji, Nadrenii i Krymu, dołączając często czuły liścik zapowiadający słodycz przyszłego spotkania. Słodkiewino o dużej zawartości cukru naturalnego lub dodanego.. winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) z dodatkiem marcepana podawano w krajach romańskich na zaręczynach par szlachetnego rodu. Z kronik wiadomo, że kiedy król Polski Zygmunt Jagiellończyk starał się o rękę księżniczki Bony Sforzy, kazał swemu wysłannikowi wojewodzie Stanisławowi Ostrorogowi kupić we Włoszech beczułkę najprzedniejszego słodkiego hiszpańskiego wina, po to aby kiedy rozmowy o warunkach przyszłego monarszego małżeństwa dojdą do skutku, poczęstować wszystkich dostojnych uczestników debaty.
Przyszła teściowa polskiego króla, matka Bony, Izabella Aragońska uprzedziła gest wojewody i kiedy warunki zaręczyn zostały omówione, kazała wnieść służbie złote puchary napełnione wspaniale pachnącym złocistym trunkiem. Było to wino z należących do dynastii Aragonów winnic na stokach Wezuwiusza, gdzie krzewy winorośli wyrastały na niezwykle żyznej wulkanicznej ziemi, nadając swym owocom niezrównaną słodycz i aromat. Posłowie króla Zygmunta długo jeszcze wspominali ten „zacny kordiał”.
Z kolei szlachetne czerwone wina posyłano – w bogatych sferach całej Europy – do domu położnicy na wieść o szczęśliwym rozwiązaniu. Młoda matka razem z pielęgnującymi ją niewiastami i przyjaciółkami przybywającymi z gratulacjami miała raczyć się tym napojem, aby odzyskać siły i oczywiście wznieść toast za zdrowie swego dziecka. Jako że ówczesny obyczaj nie zalecał bogatym damom karmienia niemowląt piersią – w obowiązku tym wyręczały je mamki – nie musiano obawiać się, że alkohol źle wpłynie na kondycję niemowlęcia.

„Szukać pociechy w winnicach Pana”…

Tak eufeministycznie nazywano niegdyś kobiety nadużywające trunków. Lekarze uważali, że płeć piękna nie powinna spożywać dziennie więcej niż dwie miseczki winnej polewki (przyrządzano ją z wina z korzeniami, żółtkiem i miodem), a do innych posiłków nie pić więcej niż dwie lampki wina.
Zdarzały się jednak niewiasty nieprzestrzegające tej złotej miary. Najczęściej – według zapisków z miejskich kronik – nadmierną miłość do wina wykazywały francuskie i włoskie kramarki. Te nie tylko rozgrzewały się, wychylając puchary podczas jesiennych i zimowych chłodów, ale również często zbierały się w gospodach, niedaleko targowisk, gdzie miały nawet w pewnych godzinach zarezerwowane osobne stoły. Czasem do wesołej kompanii dołączały też żony innych mieszczan, tłumacząc domownikom nieobecność w rodzinnym gnieździe chęcią wzięcia udziału w modłach, adoracjach ołtarzy czy posiedzeniach dobroczynnych stowarzyszeń. Tymczasem jednak „szukały pociechy w winnicach Pana” – czym gorszyli się moraliści.