Uwodzicielska moc szmaragdu

 

Nie może pochwalić się taką liczbą zabytków jak sąsiadka z południa. Również jej wina nie są tak znane światu, jak te z największej wyspy Morza Śródziemnego.

 

Jednak i tutaj wiele jest miejsc w pełni zasługujących na miano atrakcji turystycznych, a i lokalne wina od jakiegoś czasu powoli zwracają na siebie coraz powszechniejszą uwagę.

Ileż to razy od rozmaitych osób słyszałam, że na Sardynię nie ma po co jechać, bo przecież nic tam nie ma. No, może natura i plaże stanowią pewną atrakcję. Po kilkudniowym pobycie na wyspie i objechaniu większości jej obszaru, muszę stwierdzić, że ci, którzy ją odwiedzili i wygłaszali potem takie brednie, mieli kłopoty z oczami. Nie potrafili dostrzec jej piękna albo tak jak większość patrzyli na te cuda wszelakiego rodzaju i nic nie widzieli. A jest to niestety bardzo częsta przypadłość.
Fot. shutterstock/MalotaSardynia, będąc drugą co do wielkości wyspą Morza Śródziemnego, we wszystkich zestawieniach plasuje się po Sycylii. Dlatego zapewne tak często porównuje się ją z większą sąsiadką. I to jest moim zdaniem zarzewiem nieporozumień, nie wolno bowiem atrakcji Sardynii postrzegać przez pryzmat tego, co możemy zobaczyć na Sycylii. A na pewno nie ma tu miast w rodzaju Palermo – agresywnego, głośnego, żyjącego zawsze na najwyższych obrotach, bo Cagliari, stolica Sardynii i zarazem jej największe miasto, liczy niewiele ponad 250 tys. mieszkańców i bynajmniej nie pretenduje do statusu metropolii.
Jego małe i zwarte, położone na wzgórzu centrum bez trudu można zwiedzić, nieśpiesznie klucząc w labiryncie wąskich uliczek zmierzających ku cytadeli. Zanim dotrzemy na wzgórze, warto zwrócić uwagę na kolorowe kamienice przy promenadzie nadmorskiej, gdzie miło można spędzić pogodny wieczór, zaglądając do którejś z licznych, klimatycznych kafejek. Nie ma tu czynnych wulkanów. Właściwie nie rozwinął się na wyspie przemysł (a ten, który kiedyś się rozwinął, zdążył się już „zwinąć” i nie zanieczyszcza środowiska), dzięki czemu tutejsze tereny są niemal nieskażone, plaże i woda czyste, jedzenie świeże i przepyszne, a urokliwe zabytkowe miasteczka tylko umiarkowanie zadeptane. Czegóż chcieć więcej w wakacje?

Specyfika południa

Chociaż bezsprzecznym magnesem dla turystów jest północna część wyspy kusząca plażami słynnego Szmaragdowego Wybrzeża, przybysze lądujący w Cagliari powinni zbadać południowe rubieże Sardynii. Chociażby po to, by porównać ich charakter z tym, co ma do zaoferowania północ. Można pokusić się o odwiedzenie malutkiej wyspy Sant’Antioco połączonej groblą z główną wyspą, a z niej udać się promem na kolejną wyspę San Pietro, gdzie swym nieoczywistym czarem uwodzi przybyszów Carloforte. Jest ono typowym przykładem sardyńskich miasteczek, dla których najtrafniejszym określeniem jest termin „urokliwy”. Bez fajerwerków czy spektakularnych zabytków, ale jako całość bardzo relaksujące i czarujące śródziemnomorską atmosferą.
Fot. Wojciech GiebutaNajlepiej udać się do Carloforte rankiem, by po powrocie do portu w Calasetta w porze lunchu skierować kroki do niepozornej Ristorante L’Approdo. Tam, usadzeni w niewielkiej salce z widokiem na port jachtowy, zamówiwszy rześkie lokalne vermentino (może być z Cantina Calasetta – jest wyśmienite), można się oddać studiowaniu menu. Jednak najlepiej, jeśli tylko pozwolą nam na to umiejętności lingwistyczne, wdać się z pogawędkę z właścicielem i pozwolić, aby podał to, co uważa za najbardziej odpowiednie. Nikt nie powinien się poczuć zawiedziony. Pamiętajmy tylko, wsiadając do samochodu, że w Calasetta – miasteczku, gdzie wszystkie ulice przecinają się pod kątem prostym – nie ma znaków stopu, tym samym należy bacznie rozglądać się na boki, czy aby nie nadjeżdża pojazd, z którym niekoniecznie chcielibyśmy zawrzeć bliższą znajomość.
Jeśli zdecydujemy się zanocować na południu i nacieszyć trochę spokojem – jak skarżą się mieszkańcy, turyści bawią tu tylko w miesiącach letnich, podczas gdy w morzu można się kąpać nieraz i do listopada – można zatrzymać się w hotelu Tupei. A wtedy, całkowicie wbrew panującemu na świecie przeświadczeniu, że w restauracjach hotelowych jada się tylko wtedy, gdy nie ma szans na inne źródło pożywienia, delektować się wielodaniową kolacją z tuńczykiem w roli głównej. Satysfakcja gwarantowana!

Wędrując wzdłuż wybrzeża

Chociaż południe wyspy niepozbawione jest swoistego uroku, to, co na Sardynii jest najpiękniejsze, znajduje się w północnej części wyspy. Można odnieść wrażenie, że natura nie do końca sprawiedliwie obdzieliła ją atutami. Tutaj znajdują się wspaniałe plaże, z których najsłynniejsze przynależą do powielanego na niemal wszystkich widokówkach Szmaragdowego Wybrzeża.
Wokół widać malownicze przybrzeżne wyspy, które można odwiedzić, decydując się na całodzienny rejs statkiem. Nie brak tu naturalnie bardzo drogich kurortów, spośród których chyba najsłynniejszy jest Porto Cervo, o trochę cukierkowej architekturze. Jego charakterystycznym elementem jest wielka przystań żaglowców, gdzie cumują jachty najbogatszych przybyszów. W lecie nie ma sensu się tu zapędzać, tak jest zadeptane przez możnych tego świata, ale poza sezonem można zaglądnąć i rzucić okiem na wyludnione, urokliwe uliczki.
Fot. Dorota RomanowskaDla turystów poszukujących bardziej autentycznych klimatów znacznie ciekawszym miejscem będzie Castelsardo – maleńkie miasteczko malowniczo położone na wzgórzu tuż nad brzegiem morza. Drepcząc po jego autentycznych, niestylizowanych zakamarkach, oglądając staruszki wyplatające kosze i maty, wdychając dochodzące z licznych trattorii aromaty sosów do makaronu, nie sposób nie dać się skusić na lunch. Tak się jakoś składa, że chociaż na Sardynii atrakcji jest pod dostatkiem, wszystko i tak kręci się wokół jedzenia…
Często w najlepszym wydaniu podawane jest w miejscach, do których nigdy sami byśmy nie trafili. Bo skąd, na Boga, biedny turysta ma wiedzieć, że zwiedzając wybrzeże w okolicach Olbii, w porze lunchu koniecznie powinien skierować koła swego pojazdu na parking hotelu Speraesole w miejscowości Murta Maria? Jeśli go ktoś tam wcześniej nie zawiezie albo o tym miejscu życzliwie nie doniesie, w życiu sam tu nie trafi. A dla smakosza owoców morza byłaby to nieodżałowana strata. Niekończąca się liczba wyśmienitych przystawek popijanych doskonałym lokalnym winem musującym od Manciniego, dopiero co złowiona ryba oraz przepyszne migdałowe ciasteczka sprawiają, że trudno się podnieść od stołu. A przecież trzeba koniecznie jeszcze podążyć w stronę Alghero, w miarę wolnego czasu odwiedzając po drodze słynną grotę Neptuna.

Katalońska dominacja

Alghero to miasto o stosunkowo mało włoskim charakterze. Jego zabytkowe centrum znacznie bardziej przypomina miasta Półwyspu Iberyjskiego niż Apenińskiego. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ jego zabudowa stanowi pozostałość po czasach, gdy zamieszkiwali je sprowadzeni tu w XIV wieku osadnicy katalońscy. Do dziś znaczna część mieszkańców miasta posługuje się katalońskim, a wąskie, brukowane uliczki noszą zarówno włoskie, jak i katalońskie nazwy.
Chociaż w Alghero jest wiele miejsc, gdzie można zjeść, na kolację warto udać się do położonego w pobliżu miasta gospodarstwa agroturystycznego Sa Mandra. Podają tu lokalne specjały pochodzące w większości z własnych upraw i hodowli. To, czego nie mają, dostarczają im zaprzyjaźnione gospodarstwa, z którymi na stałe współpracują. Codziennie inne, wielodaniowe menu. Urocza córka gospodarzy Maria Grazia zaprosi na podawany w ogrodzie aperitifnapój alkoholowy (rzadziej bezalkoholowy) podawany przed po... (...) i przybliży charakter tego niecodziennego miejsca. Można tu również zatrzymać się na kilka dni i skorzystać z prawdziwie sardyńskiego spa. Sa Mandra to doskonałe miejsce do spędzenia czasu dla całej rodziny, gdyż obszerny teren zawiera również duży plac zabaw. Jednym słowem, dla każdego coś dobrego.

Rys indywidualności

Fot. Wojciech GiebutaOprócz wspomnianych atrakcji Sardynia ma jeszcze coś, czego nie spotkamy nigdzie indziej – ślady rdzennej cywilizacji nuorskiej. Okres prosperity wyspa przeżywała dawno, bo aż w czasach prehistorycznych. Z tego okresu zachowało się wiele kamiennych budowli, pełniących w przeszłości funkcję obronną oraz mieszkalną. Powstały pomiędzy 1500 a 500 r. p.n.e. i można je spotkać na terenie całej wyspy, ale największe ich skupisko znajduje się w położonym w interiorze Su Nuraxi. Gdyby czas nie pozwolił na zapuszczenie się w te strony, ciekawy zespół tych budowli można zobaczyć w północnej części wyspy, niedaleko Alghero. Ich pozostałości, do których można wejść, jeszcze teraz robią wielkie wrażenie.
Podczas podróży po Sardynii trudno nie zwrócić uwagi na jej niewielkie zaludnienie. Pusta, górzysta przestrzeń, wiosną soczyście zielona, okraszona kwitnącymi na żółto mimozami oraz wszędobylskie stada owiec, których jest tu więcej niż ludzi, przywodzi na myśl inny, podobnie wyglądający zakątek, tyle że na drugim krańcu świata. Warto wykorzystać fakt, że na Sardynię jest znacznie bliżej niż do Nowej Zelandii.

Polecane adresy:

Tupei Resort Diffuso
Loc. Rio Tupei, Calasetta
tel. +39 0781 89 90 27
www.tupeiresort.it

Ristorante L’Approdo
Via Regina Margherita, 3, Calasetta
tel. +39 0781 88 831

Hotel Speraesole
Località Murta Maria – Viale Multa Maria, 33, Olbia
tel. +39 0789 37 90 25
www.speraesole.it

Sa Mandra Azienda(wł.) posiadłość ziemska, gospodarstwo.. Agrituristica
Str. Aeroporto civile, Alghero
tel. +39 079 999 150
www.aziendasamandra.it