Ten korek nasz powszedni

Trudno ocenić, czym byłoby dzisiejsze winiarstwo bez korka. Bez wątpienia by istniało. Jednak z czym przeciętnemu konsumentowi kojarzy się winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...), takie – powiedzmy – eleganckie?

Oczywiście z winem samym, butelką i korkiem. Co wprawia nas w pierwsze zakłopotanie, kiedy sięgamy po flaszkę? Rzecz jasna – zaczynamy się krzątać z poszukiwaniu otwieracza, bo nic go nie zastąpi, a jego brak budzi konfuzję. W żadnym domu po prostu nie bywa, by takowego nie było. Jednak zamykanie butelek to nie jedyne zastosowanie korka.

Fot. AmorimTworzywo z kory dębu korkowego towarzyszy nam od nie wiadomo kiedy. Korek do zamykania butelek – niezwykle krótko, biorąc pod uwagę historię wina w ogóle. Jego „udomowienie” przypisuje się na przełomie XVII i XVIII wieku benedyktynowi Pierre’owi Pérignon, temu samemu, którego uważa się twórcę szampana. Ale naczynia z winem (i wieloma innymi cieczami) korkowali już Egipcjanie, Grecy i Rzymianie, jednak tylko okazyjnie, nie zaś jako najlepsze rozwiązanie – za takie uważano użycie drewnianych kołków lub gipsowych zatyczek owiniętych w szmaty lub same szmaciane zwoje.

Wyjmij ten korek z ust!
Nowożytnie korek pojawia się ponownie dopiero w samym końcu XVI wieku, kiedy zaczyna być używany coraz bardziej powszechnie. Dowodem jest choćby fragment jednej z najpopularniejszych sztuk Wiliama Szekspira Jak wam się podoba. Tam to Rozalinda mówi do Celii: „Błagam cię, wyjmij z ust korek, abym mogła wypić twoje wieści” (tłum. Maciej Słomczyński). Jest już używany w różnych miejscach Francji, także nieznających wina, jak choćby do zamykania butelek z jabłecznikiem w Bretanii. Dom Pérignonjeden z najlepszych i najbardziej znanych jednorocznikowych ... (...) jawi się zatem raczej jako dobry obserwator niż wynalazca, bardziej interesuje go utrzymanie perlistości wina niż środki ku temu celowi prowadzące. Podobnie zresztą było w przypadku butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... – nie on ją wynalazł, ale miał zasadniczy wpływ na jej rozwój i funkcjonalność.
Ważne jednak, iż mnich podszedł do sprawy systemowo – wybrał elastyczny korek jako jedyne możliwe rozwiązanie techniczne w czasach, kiedy przed korkiem była jeszcze daleka droga do masowego upowszechnienia się w pierwszej połowie XIX wieku. Musiał po drodze stoczyć zażarty bój ze szklanym rywalem.

Kolega sprężysty
Fot. AmorimKorek wygrał i rozpowszechnił się błyskawicznie, bowiem jego pozyskiwanie było stosunkowo łatwe i odnawialne. Oraz tanie! Używanie zatyczek szklanych kończyło się najczęściej utratą szyjki butelki lub butelki z zawartością w ogóle. Nowe zamknięcie było bardzo lekkie i niespotykanie elastyczne – nawet po dłuższym okresie przebywania w szyjce butelki, korek po wyciągnięciu odzyskuje niemal natychmiast 85 proc. swojej objętości, a w ciągu 24 godzin – aż 98 proc. To efekt konsystencji materiału – przeciętny korek winiarski zawiera aż 800 mln regularnie upchanych komórek, które przy otwieraniu butelki „rozpychają” się, stopniowo wracając do pierwotnego kształtu. Takiej struktury, na razie, nie sposób otrzymać syntetycznie.
Nareszcie był też lekki, nietłukący się i winu obojętny. Dalej: dość dobrze chronił zawartość flaszek przed mikrobami, ale pozwalał na limitowany dostęp tlenu, koniecznego do dojrzewania wina. Sam był zaś niezwykle odporny na wilgoć, stąd do dziś jest np. wykorzystywany w kamizelkach ratunkowych. W dodatku – co błyskawicznie doceniono – jest materiałem potężnie długowiecznym – najszlachetniejsze i najdroższe wina aukcyjne „przekorkowywuje” się (jeśli w ogóle) dopiero po dwudziestu latach od zamknięcia. Trudno to porównać z wyrobami syntetycznymi, choćby tylko z tego powodu, że nie sposób sprawdzić ich wpływu na wino przez tak długi czas – nie istnieją jeszcze takie badania.
No i jeszcze miły uchu efekt rozprężania się owych milionów komórek – psyknięcie, pyknięcie lub – jakże sommeliersko nieprofesjonalny – lekki hukowy wystrzał (pulp, bulp itp.).

Projekt na życie
Technicznie każdy korek to wywiercony cylinder z kory dębu korkowego (Quercus suber L.) rosnącego w najcieplejszych i odpowiednio wilgotnych częściach naszego kontynentu. I tylko tu. Próby uprawy tego drzewa w obu Amerykach, Rosji i Japonii są niezwykle obiecujące. Jednak obiecujące wyłącznie dla samego dębu – z ich kory zamknięć do butelek nijak uzyskać się nie da. Dlatego niemal wszystko to, co znajdujemy w szyjkach naszych butelek, pochodzi z Portugalii, a dokładnie z południowej części tego kraju.
Dąb korkowygatunek dębu występujący i sadzony na południu Europy (F... (...) jest jedną z nielicznych form uprawno-hodowlanych tego drzewa. Inną najczęściej spotykaną jest ta z przeznaczeniem na dębinę beczkową. Zabawa w uprawę dębu z zasady jest skazana na pokolenia – nim zbierzemy pierwszy satysfakcjonujący nas materiał, będziemy już bawić wnuki. I to pod warunkiem, że nasi rodzice zakopią nasionko w ziemi w dniu naszych narodzin – jeśli zrobimy to sami, możemy efektów naszych wysiłków nie doczekać.
Fot. ArchiwumCo prawda pierwszy zbiór przeprowadzimy już w wieku 25 lat. Jednak jakość kory, choć będzie wyśmienita, nie nada się zupełnie na korki – jej struktura będzie jeszcze nieregularna, a komórki nierównej wielkości. Taki materiał świetnie zda się natomiast na elementy izolujące, podłogi, meble (sic!), gadżety kuchenne, codzienne (Indianie w Amazonii), jak i ekstrawaganckie… ubrania (w tym buty), osłony termiczne w statkach kosmicznych, płyty amortyzacyjne do szyn tramwajowych (także te w warszawskim metrze) i tysiące innych rzeczy, w tym niezastąpione płyty dźwiękoszczelne (czy też dźwiękochłonne) w studiach nagraniowych. I co ważne dla muzyków-astmatyków oraz muzyków-uczuleniowców – i nie tylko dla nich – korek ma właściwości hipoalergiczne i przeciwastmatyczne.
Tak będzie przez kolejne ćwierć wieku. Zbiory będą się odbywać przeważnie co 10 lat i będzie ich potrzeba około trzech, by dostać właściwy materiał na korek winiarski – z każdym korowaniem lepszy. Ocenia się (a robią to wytrawni specjaliści w laboratoriach), że od zasadzenia do upragnionej zatyczki upłynąć musi od 43 do 52 lat. Od tej pory korę zbierać można przez lat około… 200 lat (samo drzewo dożywa wieku około 350 lat). Udowodniono też, że zbiór martwej kory ma zbawienny i ożywczy wpływ na samo drzewo. To jak – toutes proportions gardées – dojenie krowy lub strzyżenie owiec. Bez tego zabiegu żywot dębów byłby znacznie krótszy. Jednak warunkiem jest, by dokonywali tego specjaliści, którzy nie uszkodzą samego drzewa.
Dla zielonych i naturalistów ważny będzie zapewne fakt, iż produkcja korka nie szkodzi otoczeniu – korek można powtórnie przetwarzać na różne sposoby, granulować, aglomerować, ponownie wykorzystywać w produkcji. W dodatku lasy korkoweoprócz wielu innych, negatywnych znaczeń, określenie ozna... (...) – po Amazonii – są największym pochłaniaczem CO2 na ziemi, a ich pozytywna aktywność wzrasta po korowaniu, w okresie odrostu warstwy wierzchniej.

Manukorkura
Przemysł korkowy, choć potężny, jest w istocie manufakturą, typowym rękodziełem – maszyn jest niewiele i używa się ich na ostatnim etapie produkcji. Korę zbierają, a właściwie wycinają ręcznie specjaliści. Nie tylko dlatego, by nie uszkodzić samego dębu, ale też, by jej płaty były jak największe. Mimo że plantacje znajdują się na południu Portugalii, główne zakłady są na północy kraju. Tam zwozi się płaty kory, suszy i poddaje dalszej obróbce, aż jest gotowa do produkcji. Trwać to może nawet i pół roku, a czasem dłużej. Dopiero wtedy często wiekowe, a przez to najlepsze maszyny sterowane ręcznie toczą z fragmentów kory właściwe korki.
Ciekawe jest natomiast to, że wszystkie etapy końcowe są konsultowane z odbiorcami, a korek wytwarzany zgodnie z ich życzeniami. A życzenia kupującego bywają niekiedy bardzo skrupulatne i w każdym detalu szczegółowe.
Korek jest i będzie jeszcze przez bardzo długi czas głównym, tradycyjnym zamknięciem każdej butelki wina. Oczywiście dokładnie jego przyszłości wymierzyć się nie da. Tak jak w przedszkolu nie wiedziałem, że większość dnia będę dziś spędzał przed komputerem, tak nie mam pojęcia, jak długo w szufladzie każdego biurka, przy którym siedzę, będzie spoczywał jeden lub kilka otwieraczy. Podobnie nie wyobrażam sobie jeszcze eleganckiego wina, które ktoś nie będzie otwierał „z korka”. Także alkohole mocne, te najbardziej wyszukane, nawet nie próbują pozbyć się tego rodzaju zamknięcia. Tapered cork, czyli popularny „grzybek” – korek z plastikową lub szklaną główką, jest nie do zastąpienia. Nie tylko dlatego, że ułatwia wielokrotne obchodzenie się z butelką, ale dlatego, że tak po prostu ma być – taka tradycja.

Korzystałem m.in. z materiałów firmy Amorim oraz strony beekwien.com

Fot. ArchiwumGrupa Amorim

A dokładnie Américo Amorim Group to największy na świecie wytwórca korków winiarskich. Firmę założył w 1870 roku António Alves Amorim w Vila Nova de Gaia, tam gdzie dojrzewa i skąd wyjeżdża w świat słynne porto. W latach poprzedzających II wojnę światową i zaraz po niej wytwórnia nie tylko się gwałtownie rozrasta, ale zmienia oblicze portugalskiego przemysłu przetwórstwa korka. Staje się także inwestorem w sektorze bankowym, hotelarskim i winiarskim. Przejmuje słynne winiarnie Quinta Nova, Burmester i Gilberts, z których ta pierwsza pozostaje do dziś firmowym okrętem flagowym wśród producentów porto.
Produkcją korka w ramach grupy zajmuje się powołana w 1963 roku firma Corticeria Amorim. Wytwarza ona około czterech miliardów korków rocznie i 7,5 miliona metrów kwadratowych korkowych podłóg. Amorim może poszczycić się największymi centrami badawczymi i laboratoriami na świecie, w których bada się zarówno podstawowy surowiec, jak i monitoruje wyroby finalne. Tylko w ostatnich latach Amorim zgłosił blisko 50 nowych rozwiązań patentowych w tych dziedzinach. Firma jest także liderem w wydatkach na ochronę środowiska w celu zachowania optymalnie naturalnych warunków środowiskowych w swoich plantacjach, jak również zasłynęła innowacyjną akcją zbierania i wtórnego przetwarzania korka. Pojemniki na zużyte korki spotkać można dziś w wielu centrach handlowych świata. Na czele Grupy Amorim stoi dziś António Rios de Amorim.