Polska edycja Terra Madre za nami

Pierwsza polska edycja Terra Madre Slow Food Festival okazała się imprezą wyjątkową.

I to nie tylko za sprawą producentów, którzy prezentowali przyrządzone przez siebie przysmaki, ale przede wszystkim dzięki warsztatom, pokazom i spotkaniom z ludźmi, którzy o polskiej kuchni wiedzą niemal wszystko i potrafią się tą wiedzą i pasją dzielić.

W nowym obiekcie Targów w Krakowie wystawiło się kilkudziesięciu producentów żywności, cydrów, win i innych alkoholi. Można było spróbować różnego rodzaju mięs i wędlin, świeżej gęsiny, serów zagrodowych, chrupiącego pieczywa, prawdziwych soków, miodów, wafli, słodyczy, a nawet wypalanej w Krakowie kawy czy owocowej herbaty. Pojawiły się też niektóre convivia Slow Food, prezentujące specjały ze swoich regionów. Były też coraz popularniejsze w Polsce cydry, w tym świeży cydr świętomarciński do wypicia w ciągu kilku dni. Dużym zainteresowaniem cieszyły się piwa rzemieślnicze, miody pitne z pasieki Macieja Jarosa, a także mocniejsze alkohole – choćby śliwowica i inne destylaty z Manufaktury Maurera oraz nalewki od Karola Majewskiego. Dużym powodzeniem cieszyły się swojskie wędliny,  sery, miody, a nawet żur. Tłoczno było m.in. przy stoisku firmy „Smakosz”, które oferowało wątrobiankę, kiełbasę w słoiku oraz wiejski smalczyk, a także wokół stołu, na którym Rodzinne Gospodarstwo Ekologiczne „Figa” prezentowało swoje sery kozie. Imponująco wyglądały także ogromne sery Comte, które zdominowały stoisko Slow Food Polska. A jako że jestem łasuchem, od razu zwróciłam uwagę na ciasta pochodzące z renomowanej i rekomendowanej przez Slow Food Polska Cukierni Consonni. I oczywiście wspaniałe miody Sądeckiego Bartnika. Świetnym pasztetem z gęsi, częstowali kucharze z restauracji w Dworze Sieraków.

Targom towarzyszyły laboratoria poświęcone trzem różnym zagadnieniom: „Pić!” – były degustacjami win i piw rzemieślniczych, „Jeść” – dotyczyły m.in. serów, polskich zbóż i kawy, a „Gotuje się!” poświęcono pokazom kulinarnym w wykonaniu szefów kuchni i blogerów kulinarnych. W tej części można było posłuchać i podglądać takich mistrzów jak Adam Chrząstowski – szef kuchni restauracji Ed Red (pokaz „Polska wołowina kulinarna”) czy Bartosz Budnik z Restauracji Romantyczna („Polskie ryby słodkowodne w szybkim przygotowaniu”). Było też sporo o śledziach, makaronach, gęsinie oraz dziczyźnie, czyli przegląd tego, co najcenniejsze i najsmaczniejsze w polskiej kuchni. A o bogactwie kuchni środkowoeuropejskiej opowiadał gość honorowy festiwalu Robert Makłowicz – człowiek barwny jak jego kulinarne opowieści. I choć nie jest on zawodowym kucharzem (studiował historię), to dla wielu pozostaje wyrocznią w tematach kulinarnych właśnie. A że na dodatek jest pasjonatem tego co robi, to z ogromną łatwością i od wielu już lat zaraża tym innych.

Swoje pięć minut na Terra Madre miały też wina Świętomarcińskie. Co roku ich przybywa, nie dziwi więc, że doczekały się konkursu, właśnie podczas Terra Madre Slow Food Festival.

Program był tak bogaty, że nie sposób było zajrzeć na każdy pokaz, uczestniczyć w każdym laboratorium smaku czy kolacji, przygotowywanych przez szefów kuchni restauracji z rekomendacją Slow Food Polska.Jedną z niewątpliwych atrakcji była rozmowa Jacka Szklarka z Wojciechem Modestem Amaro(wł.) gorzki.., postacią znaną nie tylko w kręgach Slow Food, ale też szerszej publiczności, choćby z dwóch kulinarnych show emitowanych właśnie w telewizji.  Miałam okazję spotkać osobę z kulinarnego świecznika, pełną pasji, determinacji , ale też… pokory.

Słysząc, jak Wojciech Amaro cytuje René Redzepiego, który po polskiej edycji COOK IT ROW powiedział w wywiadzie dla ABC, że kolejną wielką kuchnią będzie właśnie polska, nie uważam tego za niemożliwe. Zwłaszcza po wizycie w Krakowie.

tekst i zdjęcia: Karolina Drabkowska, www.slowpoland.pl

Relacja z Terra Madre w portalu slowpoland.pl