Andegawenia – to dopiero początek

Rozmowa z Gérardem Depardieu

Paweł Gąsiorek, Wojciech Gogoliński: Byłeś bodaj pierwszym wśród celebrities, który zaczął robić winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...). Dlaczego?
Gérard Depardieu: Byłem nim zafascynowany od dawna. Może dlatego, że często go nadużywałem, zawsze jednak smakowałem wino, ale – mówiąc szczerze – też po prostu „grzałem” w nieludzkich ilościach.

Dlaczego wybrałeś Andegawenię (Anjou)? To nie są Twoje rodzinne strony.
W moich stronach raczej wina nigdy się nie robiło. Choć pito go dużo. Wybór padł na Andegawenię przez przypadek. To była okazja. Poza tym to dość blisko Paryża, gdzie mieszkam na co dzień i pracuję.

Fot. ArchiwumZa Tobą poszło wielu – Madonna, Francis Ford Coppola, The Rolling Stones, Sting, Mick Hucknall, Pierre Richard, Jean-Louis Trintignant – ale znany jesteś z tego, że nie przepadasz za tymi, którzy je firmują. To jakieś uprzedzenie, forma zazdrości?
Ależ skąd! Po prostu oni mają inne podejście. Równie dobrze mogą firmować całą masę innych produktów, od perfum po ciuchy. Teraz na etykietach win pojawiają się nawet marki samochodów. Kiedy ja zaczynałem, to było hobby i pasja jednocześnie. Nie afiszowałem się z tym. Przez kilkanaście lat moje nazwisko nie pojawiało się na etykietach. Wiedziałem, że będę kojarzony z zamiarem ich promocji swoim nazwiskiem. Zupełnie nie o to mi chodziło. „Depardieu” pisane małymi literkami pojawiło się dopiero kilka lat temu, gdy trzeba było nadać wspólny image wielu moim winnicom. Ale osiągnięcia winiarskie Trintignanta i Richarda cenię sobie wielce. Są w to zaangażowani całym sercem.

Jednak zdarzały Ci się uszczypliwe wypowiedzi pod adresem win Coppoli, którego prywatnie – jak twierdzisz – bardzo cenisz.
Wydaje mi się, że jego przedsięwzięcie jest typowo komercyjne. Złośliwy jednak nie byłem, tak raczej przedstawiała to prasa, ona to lubi. Piłem te wina, smakowały mi średnio, ale za mało się znam na winach kalifornijskich, by je oceniać. Są inne niż moje.

Nie uważasz, że wokół wina wytworzyła się dziwna otoczka. Od ludzi kulturalnych wymaga się pewnej znajomości przedmiotu, obycia, doświadczenia. Umiejętności rozmowy.
Moda to nie jest najlepsze podejście do wina. Wino to pewna kultura sama w sobie. Z jednej strony było napojem codziennym, jak dzisiaj woda, ale z drugiej kulturowym, kulturotwórczym, religijnym. Kiedyś wodę również tak traktowano, wodą przecież się chrzci! O wodzie też można wiele powiedzieć, a o kawie, sosie béarnaise, przyprawianiu ryb! Dobre wino to takie, które nam smakuje, podobnie jak inne potrawy. I już!

Często mówisz o „terroir” (siedlisku). Co przez to rozumiesz, jaka jest Twoja definicja siedliska?
To postępowanie zgodne z naturą. Trudne, bo siedlisko sięga 15 cm w głąb podłoża. Należy tak postępować, aby go nie naruszyć, uprawiać miejscowe odmiany, nawozić z umiarem, nie nawadniać zbyt intensywnie. W sumie – by gospodarując, zachować otoczenie w jak najbardziej naturalnej formie.

Ale sam robisz cuvée(fr.) zawartość kadzi, zestaw wina, wino kupażowane.Termi... (...), do którego dodajesz merlota! Przez to wino ma klasyfikację regionalną vin de pays(fr.) wino regionalne.Najwyższa kategoria w hierarchii fran... (...) d’oc!
Co, to śledztwo!? (śmiech). To nic nie znaczy, to zaledwie kilka procent w całym winie!

Fot. ArchiwumAle zawsze jednak coś! Robisz też wino regionalne w stu procentach z chardonnayfrancuska odmian białych winogron, jedna z najbardziej rozp..., a to już wprost kojarzy się z Nowym Światempopularne, zbiorcze określenie pozaeuropejskich państw win...!
Oj, czepiacie się! Pochodzenie chardonnay nie jest do końca jasne. Ja jestem zdania, że to odmiana autochtoniczna, andegaweńska, która wyemigrowała stąd choćby do nieodległej w końcu Burgundii. Badania nie są jednoznaczne.
Tak naprawdę interesuje mnie jednak cabernet francczerwona odmiana winogron, jedna z bardziej rozpowszechniony... (...). To fantastyczna i delikatna odmiana z Anjou. Caberneta sauvignon zna cały świat, wszędzie jest on podobny i rozpoznawalny. Franc to jego delikatna siostra wymagająca wiele uwagi, a ta z Andegawenii jest zupełnie niepowtarzalna, aksamitna, całkiem inna niż w Bordeaux. To mój typ na lata. Sam przyczyniłem się do zmiany oblicza tego szczepu. Choćby cabernet franc d’anjou roséfrancuski termin określający wino różowe, który zrobił... (...) to było do niedawna five o’clock wine – słodkawy napój pity popołudniami do ciasteczek przez nobliwe mieszczki. Dziś jest to porządne, różowe wino wytrawneokreślenie wina, w którym, teoretycznie, cały cukier na d... – mogące konkurować z każdym rasowym rosé.
Poza tym Loara to również mocno niedoceniony chenin blancfrancuska odmiana białych winogron, obecnie jedna z najbard... (...) dający świetne mineralne wina białe, też w wersji półsłodkiej i półwytrawnej… A słyszałem, że wy, Polacy, to lubicie… (śmiech)

Mówisz o swoich winach z największym uznaniem, o spotkaniach z Robertem Parkerem, porównujesz je z najlepszymi, ale na próżno szukać Twoich wyrobów w jakichkolwiek przewodnikach, zestawieniach, rankingach.
Nie dbam o to zupełnie, nie wystawiam swoich win na targach, nie wysyłam ich do oceny przez nikogo. Robię je tak, by mi smakowały; najlepiej, jak umiem. Powiedzcie, ilu znacie winiarzy stosujących ręczne zbiory, ręczne odszypułkowanie (sic!), u których wydajność nie przekracza 10 hl/ha. Niektóre są tak ciężkie, że dojdą za 10-15 lat! To potęga, która mnie cieszy, która  już mi smakuje!

Nie ukrywasz, a nawet podkreślasz, że często piłeś bardzo dużo wina. Na spotkaniach mówisz, że nawet dziesięć butelek dziennie!
Zdarzało się i więcej (śmiech). Nawet dwanaście! Nie wiecie, ile potrafi znieść ludzki organizm, a mój jest szczególnym wyjątkiem. Potrafię zjeść i wypić za trzech, choć już zaczynam płacić za to cenę.
Piłem strasznie. Kiedy kończyliśmy pracę nad Dantonem, nasze stosunki z wielkim reżyserem Andrzejem Wajdą były bardzo napięte. Do tego stopnia, że podczas kręcenia sceny finałowej, kiedy ścinają Dantona, musiano mnie przywiązać sznurem do deski (dosłownie!) – byłem tak wstawiony, że nie bardzo wiedziałem, co się dzieje. Bano się, że gilotyna faktycznie utnie mi głowę. Na amen.

Fot. ArchiwumW tej masie butelek ile pochodzi z Twojego Château Tigné?
Och, dużo! Nie zawsze i wszędzie jest ono pod ręką, przecież w podróże zagraniczne nie zabieram swojego wina, ale kiedy jestem u siebie we Francji, przeważnie sięgam po Tigné; wiecie – to wino po prostu krąży w moich żyłach.

Dlaczego zatem interesuje cię sprzedaż wina w Polsce?
Jestem zakochany w Polsce i bywam tam regularnie. Myślę, że Polska to kwintesencja słowiańskości – jesteście otwarci i bardzo przebojowi, z dużą fantazją. Obserwuję wasz kraj od początku lat osiemdziesiątych i dziś się cieszę razem z wami, że możecie korzystać ze wszystkich dobrodziejstw demokracji. Waszymi braćmi są Ukraińcy, zwłaszcza ci z zachodniej części kraju. Rosjanie są bardziej zamknięci i zacięci. Konsumpcja wina u was rośnie i wkrótce przewyższy sprzedaż wódki. Warto u was być. Nie tylko biznesowo, ale także sercem.

Zawał sprzed kilku lat zmienił nieco Twoje podejście do wina.
To bardzo dobre słowo „nieco”. Dwie-trzy butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... to często wciąż moja norma. Oczywiście do obfitego posiłku. Najczęściej w gronie przyjaciół.

Ten zawał, czy to aby nie antyreklama dla ludzi uważających, że czerwone wino zapobiega chorobom kardiologicznym?
No, nie! Ludzie! Mówimy o 2–3 kieliszkach dziennie dla przeciętnego konsumenta, ja pijam wino w nieco inny sposób. Z naciskiem na „inny”.

Z trzech wielkich pasji mężczyzny: wino, kobiety, śpiew – która jest dla ciebie najważniejsza?
Śpiew jest pewnie najmniej ważny. To wy, Polacy, lubicie dużo śpiewać. Wy i Ukraińcy. Kiedy odwiedzam Polskę albo Ukrainę przy różnych okazjach, często kończy się to wspólnym śpiewaniem. Ale dla mnie najważniejsze są chyba kobiety, na równi z winem. Poza tym z winem jest tak, że ważniejsze od tego, co się pije, jest to, z kim się pije. A więc rozumiecie: i piękna kobieta, i dobre wino.

Gérard Depardieu
Urodzony w 1948 r. w centralnej Francji, jeden z najsłynniejszych francuskich aktorów filmowych i teatralnych, laureat wielu Cezarów. Zagrał główne lub drugoplanowe role w ponad 120 filmach we Francji, ale także w produkcjach brytyjskich, włoskich i niemieckich oraz w słynnej koprodukcji francusko-polskiej z 1983 roku Danton w reżyserii Andrzeja Wajdy. W Europie przez niektórych porównywany do Roberta De Niro. Wystąpił również w kilku filmach amerykańskich. Znany wielbiciel wina i koneser kuchni.

Spotkanie z Gérardem Depardieu
Fot. W. GogolińskiJemy i rozmawiamy w restauracji Gérarda Depardieu – La Fontaine Gaillon, przy placu Gaillon, w samym centrum Paryża. W karcie dominują ryby, ale „zwykły śmiertelnik” też coś znajdzie dla siebie, i to w formie, jaką trudno spotkać gdzie indziej na świecie. Jest pora lunchu, ale pięćset nakryć jest w pełni obstawione, mimo że niektórzy jedzą niezbyt wygodnie, w potężnym ścisku. Nasz kilkuosobowy stolik wygląda jak luksusowy apartament. Ceny – lepiej o tym w ogóle nie wspominać. Depardieu często lubi sam gotować w swojej restauracji.
Gérard jest rozluźniony, choć na spotkanie wyskoczył na „chwilę” z próby w sąsiednim teatrze Mogador, gdzie wstąpił na „chwilę” z planu kolejnego odcinka serii filmów o Asteriksie; jego telefon ciągle dzwoni, są to także telefony od głów państw. Nagle na jego nowoczesnym aparacie wyświetla się postać Wiktora Juszczenki – dzwoni jego osobisty sekretarz, którego aktor po przyjacielsku zbywa, zapewniając: „oddzwonię za chwilę, mam wywiad z Polakami”. Rozmawialiśmy prawie godzinę, choć miał być tylko kwadrans.
Znany jest z niekonwencjonalnych rozwiązań. Kiedy kupił swoje „gniazdo” – Château de Tigné w Andegawenii, szukał dlań najlepszego enologa-winemakera. Gdy go znalazł, okazało się, że ten ma własną posiadłość i wcale nie ma ochoty współpracować z Depardieu mimo lukratywnych propozycji. Wówczas aktor wysłał do „boju” swoją żonę, by ta przekonała żonę enologa. Skutek był taki, że winemaker(ang.) twórca, kreator wina.Termin szeroko określający os... (...) sprzedał swoją winnicę Gérardowi i od kilkudziesięciu lat robi u niego wino.
Ma około 27 posiadłości na całym świecie, w wielu regionach Francji, ale także w innych krajach Europy, jak również w Argentynie. Niektóre interesy dzieli z multimilionerem Bernardem Megrezem. Tworzy spółkę z najsłynniejszym producentem w Dolinie Rodanu – Guigalem.