Barok zachwyca w Afryce

 

Niski, parterowy budynek ozdobiony dekoracyjnym szczytem nad głównym wejściem. Pobielane ściany wyróżniają się na tle soczystej zieleni i błękitnego nieba. Całości dopełniają ciemnozielone okiennice i dach kryty strzechą.

 

Gdyby nie potężne góry w tle oraz winnice otaczające posiadłość – moglibyśmy pomyśleć, że właśnie znaleźliśmy się w Soplicowie.

Fot. Wojciech GiebutaHistoria kolonii powstającej wokół portu Przylądka Dobrej Nadziei to opowieść o kolejnych narodach, których przedstawiciele osiedlali się w Kapsztadzie i jego okolicach. Na początku pojawili się Holendrzy z pierwszymi gubernatorami – Janem van Riebeeckiem i Simonem van der Stelem. Pod koniec XVII wieku po odwołaniu edyktu nantejskiego do Południowej Afryki przypłynęli wygnani z Francji hugenoci, a sto lat później południową część kolonii objęli poddani brytyjskiej korony. Każdy z przybyszów coś budował i dodawał kolejne elementy do miejscowej architektury. Dzięki temu powstał tu unikatowy w historii barokowej architektury, wyjątkowy i niepowtarzalny sposób budowania, który nazywamy dziś stylem holendersko-przylądkowym.

Muszle, pestki, glina i trawa

Zaczęło się tak jak w innych koloniach. Osadnicy budowali proste domy, wykorzystując dostępne materiały. Ze względu na skromne zasoby drewna ściany budowano z cegieł i gliny, do zaprawy dodawano mielone muszle, podłogi robiono ze sprasowanych pestek brzoskwiń, a do strzechy używano traw rosnących na pobliskich łąkach. Środek budynku zajmowała przelotowa sień, z której przechodziło się do dwóch izb – pokoju dziennego z jednej i sypialni z drugiej strony.
Z czasem, gdy kolonia i jej mieszkańcy stawali się coraz zamożniejsi, ubogiedegustacyjne określenie wina, w którym nagromadzenie iloś... (...) obejścia zaczynały rozbudowywać się i zmieniać w piękne wiejskie rezydencje. Do prostego planu zaczęto dokładać prostopadłe skrzydło, na końcu którego znajdowała się kuchnia, a całość tworzyła układ zbliżony do litery T. Gdy zamożni właściciele winnic i plantacji potrzebowali więcej pomieszczeń, dodawano jeszcze jedno skrzydło, tworząc symetryczny układ w kształcie rozszerzonej litery H. W takiej rezydencji znalazło się miejsce na jadalnię, salon, gabinet, kilka sypialni i pomieszczenia kuchenne. Reprezentacyjne pokoje rozjaśniało światło wpadające przez bardzo duże, dwudzielne okna. W XVIII wieku pojawiły się także okiennice malowane na ciemnozielony kolor, które stały się jedną z cech charakterystycznych nowo powstającego stylu. Z czasem miał się on stać kolonialną kompilacją architektury holenderskiej, niemieckiej, francuskiej i indonezyjskiej.

Inaczej niż u sąsiada
Fot. Wojciech GiebutaWraz z majątkiem i statusem społecznym pojawiła się potrzeba posiadania nie tylko dużego, ale i ładnego domu. Najbardziej wyróżniającymi elementami ozdobnymi stały się szczyty, umieszczane nad głównym wejściem oraz frontami bocznych skrzydeł. Pomysł na zastosowanie wysokich przyczółków został zaczerpnięty wprost z holenderskiej architektury. Niemal identyczne frontony znajdziemy w domach powstających w tym samym czasie wzdłuż rzeki Zaan, na północ od Amsterdamu. Wysokie, dekorowane szczyty spotkamy także w samym Amsterdamie i innych portowych miastach Morza Północnego i Bałtyku, także w Gdańsku.
Ambicją każdego właściciela było to, aby szczyty w jego rezydencji były najokazalsze, a przede wszystkim inne niż w okolicy. Tak aby można było odróżniać się od sąsiadów. Dlatego właśnie dzisiaj element ten jest najbardziej rozpoznawalnym motywem w tutejszych budowlach, mimo że w holendersko-przylądkowej architekturze pojawił się jako ostatni.

Quasi-château
Charakterystyczny sposób budowania wykorzystywany był także w miastach. Tu jednak zachowało się znacznie mniej przykładów. Miało na to wpływ głównie bezpieczeństwo przeciwpożarowe. Kryte słomą dachy łatwo mogły przenosić ogień. W XIX wieku dawny styl został wyparty przez budownictwo georgiańskie i wiktoriańskie. Dlatego też w większych miejscowościach rzadko spotkamy tego typu budowle. Jednymi z niewielu wyjątków mogą być historyczne domy we Franschhoek i Stellenboschmiasto w południowo-zachodniej części Kraju Przylądkoweg... (...). W tym ostatnim stoi nawet kościół zaprojektowany w przylądkowej manierze.
Jeżeli natomiast chodzi o wiejską architekturę rezydencjonalną, to tu do dzisiaj zachował się pełen przegląd wyśmienitych przykładów. W XIX wieku, w epoce, która fascynowała się historią i wszystkim co stare, nastąpił renesans stylu holendersko-przylądkowego. Wielu angielskich właścicieli ziemskich postanowiło odrestaurować stare rezydencje. Niektórzy dodatkowo je rozbudowywali, czy wręcz stawiali na nowo – nawiązując do dawnych zasad projektowania. Dzięki tej fascynacji nadal możemy podziwiać takie posiadłości jak Vergelegenpołudniowoafrykańska winiarnia, producent wina z okręgu ... (...), Boschendal czy Lanzerac. Dla osób interesujących się winem najważniejszą z budowli jest Groot Constantia, rezydencja w winnicy założonej przez samego Simona van der Stela w 1685 roku.
Dzisiaj, w czasach gdy jednym z najważniejszych towarów eksportowych Południowej Afryki stało się winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...), dawne rezydencje przejęły nową funkcję. Podobnie jak zamki i pałace we Francji, piękne budowle stały się wizytówkami winiarni i tak samo jak bordoskie châteaux dumnie widnieją na etykietach, przypominając o kilkusetletniej winiarskiej tradycji tej krainy.