Bordeaux. Spacer po mieście wina

tekst ukazał się w „CW” nr 104, październik 2019 | kup ten numer | prenumerata | e wydanie

Place de la Bourse i Le Miroir d’Eau
Place de la Bourse i Le Miroir d’Eau | fot. Steve Le Clech

Większość wielbicieli win marzy o podróży do Bordeaux, niczym religijny muzułmanin o pielgrzymce do Mekki. Pytanie, co jest dziś tu większą atrakcją – niezatapialne medoki i saint-émiliony, czy samo miasto, które w ostatnich latach awansowało do pierwszej ligi francuskich gwiazd turystyki?

Więcej o podróżach z winem w tle

Jeszcze trzydzieści lat temu cieszyło się wątpliwą sławą podupadłego miasta portowego, będącego ledwo cieniem własnej chwały sprzed stuleci. Z historią sięgającą czasów rzymskiej dominacji w Galii, wiekami prosperity zapoczątkowanymi przez trwającą blisko trzysta lat unię Akwitanii z brytyjską koroną i wzmocnionymi przez stulecia handlu winem i niewolnikami (Bordeaux było do XVIII wieku drugim po Bristolu europejskim centrum handlu żywym towarem) miasto nie wytrzymało gospodarczego kryzysu lat 70. XX wieku. Zmiana na lepsze przyszła wraz z erą Alaina Juppé, znanego polityka i wieloletniego mera Bordeaux, który przy pomocy swych wpływów w Paryżu oraz dzięki zręcznemu połączeniu interesów publicznych z prywatnymi (nie obyło się bez afer korupcyjnych), dokonał prawdziwego cudu. Rewitalizacji poddane zostało całe historyczne centrum miasta – kwartał po kwartale, dom po domu czyszczono zaśniedziałe fasady, podnoszono z upadku zabytkowe bramy miejskie, kościoły i place, naprawiano ulice, z których zniknęły samochody, zastąpione przez cichobieżne tramwaje.

Grand Théâtre de Bordeaux
Grand Théâtre de Bordeaux | fot. Vincent Bengold

Żaglowce we mgle

Dziś Bordeaux błyszczy – także dosłownie. Większość budynków z XVII i XVIII wieku wybudowano z jasnego złotego piaskowca, a klasycyzująca architektura z czasów Ludwików XV i XVI dominuje w krajobrazie miasta, którego całe historyczne centrum zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wiktor Hugo po wizycie w Bordeaux powiedział: „Weź Wersal, dodaj Antwerpię, a otrzymasz Bordeaux”. Wiele z atmosfery obu tych miejsc można poczuć na Place de la Bourse otwartym na nadrzeczną promenadę. Zwykle trafia się tu wprost z labiryntu ulic starego miasta i doznaje olśnienia na widok rozległej przestrzeni z imponującymi pałacami wybudowanymi w XVIII wieku z jednej strony, a rozległym wybrzeżem rzeki Garonny, która jeszcze w obrębie miasta łączy się z Dordogne, tworząc Żyrondę wpadającą kilkadziesiąt kilometrów dalej do Atlantyku. W przeszłości, dzięki szerokiemu estuarium Żyrondy (do Bordeaux nadal dopływają morskie żaglowce), znajdował się tu port handlowy, a sam plac miał symbolizować nie tylko bogactwo Bordeaux, ale również jego otwartość na świat. Współcześnie na placu powstała niezwykła fontanna Le Miroir d’Eau, rozlewająca się na przestrzeni 30 arów. Cieniutka tafla wody tworzy lustro, w którym odbijają się sylwetki spacerujących po niej ludzi i zarysy budynków, a z rozmieszczonych pod płytami chodnika otworów wydobywa się wodna mgiełka przynosząca ukojenie w upalne dni i atmosferę rodem z filmów fantasy.

Bordeaux – godzina zero. Marek Bieńczyk o winach z regionu.

Bogactwo ancien régime’u

Inny otwarty na nabrzeże i równie imponujący rozmiarem plac Des Quinconces powstał w XIX wieku na miejscu zburzonej twierdzy obronnej. Monumentalny pomnik żyrondystów, świadectwo skomplikowanej historii porewolucyjnej Francji poprzedzają ustawione na równie niebotycznych kolumnach pomniki związanych z Bordeaux Montaigne’a i Monteskiusza. Nie sposób ich przeoczyć, gdyż tu właśnie, w cieniu starych pigwowców (od nich pochodzi nazwa placu) krzyżują się wszystkie linie nowoczesnych tramwajów.

Château les Carmes Haut-Brion
Château les Carmes Haut-Brion – część budynku nowoczesnej winiarni znajduje się pod wodą | fot. Clément Pamelard

Na równie reprezentacyjnym placu De La Comédie krzyżują się za to główne ulice – w tym jeden z najstarszych i najdłuższych w Europie traktów handlowych – Sainte Catherine. Imponującą fasadę Grand Théâtre de Bordeaux, siedzibę bordoskiej opery, zdobią korynckie kolumny i rzeźby muz oraz rzymskich bogów. Zaprojektowany przez Victora Luisa, architekta, któremu król Stanisław August zlecił przebudowę zamku warszawskiego, jest jednym z najstarszych zachowanych budynków teatralnych Europy – działa nieprzerwanie od 1780 roku. Wewnętrzny dziedziniec zdobią piękne schody, które stały się wzorem dla twórców wnętrz paryskiej opery. Po spektaklu warto zajrzeć po sąsiedzku do Hotelu Grand z gwiazdkową restauracją Gordona Ramsaya, i wypić kawę w tonącym w pluszu i wyrafinowanych inkrustacjach lobby, by poczuć się niczym zamożny kupiec winny z przeszłości.

Wiktor Hugo po wizycie w Bordeaux powiedział: „Weź Wersal, dodaj Antwerpię, a otrzymasz Bordeaux”. Wiele z atmosfery obu tych miejsc można poczuć na Place de la Bourse otwartym na nadrzeczną promenadę.

Niespieszne przyjemności

W przeciwieństwie do rozległych placów powstałych na miejscu wyburzanych twierdz i murów obronnych, stare miasto to oparta o średniowieczne założenia plątanina ulic i skwerów. Niektóre kamienice kryją w piwnicach rzymskie fundamenty, a obrysu dawnego miasta strzegą piętnastowieczne bramy miejskie z wysokimi wieżami i wymyślnymi kopułami. Jak w każdym szanującym się mieście francuskim i tu znajdziemy potężną wczesnogotycką katedrę św. Andrzeja (w 1137 roku Eleonora Akwitańska poprzez małżeństwo z Ludwikiem VII połączyła w niej losy Bordeaux z koroną brytyjską) oraz kilka pięknych barkowych kościołów, ale dzielnice Saint-Pierre i Saint-Paul to przede wszystkim raj dla studentów i turystów wypoczywających przy małej czarnej albo kieliszku wina w cieniu platanów i zabytkowych murów. Ponieważ ze starówki właściwie wyrugowano samochody, niespieszne spacery i zakupy są prawdziwą przyjemnością, zwłaszcza, że nie brak tu eleganckich butików i galerii z paryskim zacięciem. Jednak w przeciwieństwie do rozległej, zapchanej turystami stolicy, Bordeaux da się bez wysiłku zwiedzić piechotą, korzystając od czasu do czasu z bezszelestnych tramwajów lub statków wycieczkowych kursujących po Garronie.

La Cité du Vin
La Cité du Vin – interaktywna wystawa w muzeum wina | fot. shutterstock / Ragints

Miasto z wina

Tym właśnie sposobem można także dostać się do miejsca przyciągającego jak magnes wielbicieli wina i nowoczesnej architektury. La Cité du Vin – centrum wiedzy o winach z całego świata, to nie tylko interaktywne nowoczesne wystawy edukacyjne, ale również koncerty, przedstawienia teatralne i wystawy sztuki. Sama bryła muzeum zadziwia opływowym kształtem, który „faluje” niczym wzburzone w kieliszku winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) (to wersja oficjalna, mnie osobiście przywodzi na myśl niedokończoną psią kupę – zdjęcie na stronie 18). Warto poświęcić przynajmniej pół dnia, żeby przyjrzeć się tutejszym atrakcjom – od imponującej enoteki gromadzącej etykiety z całego świata (wśród nich polskie wina z winnicy Turnau) na parterze, po salę degustacyjną na ostatnim piętrze muzeum, gdzie popija się wino z widokiem na miasto i winnice. Te, podobnie jak w Wiedniu czy Paryżu, rosną już w obrębie miasta. Pokonawszy zaledwie kilka przystanków tramwajem z centrum, można delektować się winami z apelacji Pessac-Léognan w otoczeniu winnicy Château les Carmes Haut-Brion. Przed rewolucją należała do karmelitów. Dziś Carmes to jedna z marek potentata w branży nieruchomości Patrice’a Pichet – dzięki jego pieniądzom w posiadłości „zacumowała” nowoczesna winiarnia w kształcie kadłuba okrętu. Olśniewający projekt architekta Luca Arsène-Henry i światowej sławy designera Philippe Starcka wtapia się w morze winorośli i ogród z prawdziwie dziewiętnastowiecznym château. To właśnie przenikanie się nowoczesnej, wizjonerskiej architektury z zabytkową tkanką starego Bordeaux, wyrafinowanej technologii i oldskulowych targów z mydłem i powidłem, mieszczańskiej elegancji z hipsterską nonszalancją tworzy niesamowity klimat tego miasta, które warto odwiedzić nie tylko z powodu bordoskich klasyków.

Więcej o enoturystyce w Bordeaux

Bordeaux: miasto wina