Subiektywny przewodnik „Czasu Wina” po winotekach pięknych miast
Są jeszcze takie europejskie miasta, gdzie ekskluzywne enoteki nigdy nie zapełniają się po brzegi, ale trwają na trudnym posterunku trzymania fasonu pośród pubów, barów take away i niedrogich restauracji z lokalną, zwykle rustykalną do przesady kuchnią. Ateny – na szczęście – do nich nie należą.
W Atenach – proszę słuchać uważnie – o pewnej wieczornej godzinie, nawet w środku grudnia, winne bary pękają w szwach. Młodzi Ateńczycy zaludniają je szczelnie, tłumnie i grupowo. Podczas gdy inni młodzi Ateńczycy, nieco tylko inaczej i szczelniej odziani, szturmują plac Syntagma z koktajlami mołotowa, ci mniej „oburzeni” przepuszczają berlińskie kieszonkowe na znacznie smaczniejsze koktajle i kolejne kieliszki zwykle tego samego wina (że też nie przychodzi im do głowy zamówić od razu całą butelkę i zapłacić pięć razy mniej!).
Rzecz jasna, grecka stolica wytworzyła odpowiednią liczbę takich miejsc, by pomieścić wszystkich zainteresowanych, a i parę krzesełek barowych w kącie pozostawić dla turystów zmachanych wspinaczką na Akropol. Odwiedziliśmy całkiem incognito zaledwie kilka z nich, kierując się czysto subiektywnym i do pewnego stopnia przypadkowym wyborem. Oto nasze spostrzeżenia, ku uciesze i ku przestrodze.
Heteroclitos *** Fokionos 2
Kto dość już polubił greckie wina, ale wciąż czuje moralne zobowiązanie, by spożywać je w głęboko francuskim klimacie, ten nie może lepiej trafić, jak do Heteroclitos. Francuska muzyka, na wpół francuska obsługa miłych pań w średnim wieku i jakieś dwie setki win, przeważnie greckich, na niewielkiej przestrzeni dwóch pięter upchanych w częściowo przeszklonej narożnej przybudówce. Karta winlista win, którymi dysponuje restauracja. Może być skompo... (...) na kieliszki skromna (19), ale sporządzana rozsądnie – od 4 euro w górę, z małym talerzykiem grzanek do każdego wina. Atmosfera zdecydowanie miła, radosna i frywolna – to, co zwykle bywa zaletą, może się jednak w tym miejscu zmienić w wadę. Warto od razu zająć miejsce przy barze, bo miłe panie w średnim wieku bawią się swoją pracą tak dobrze, że zdarza im się zapomnieć o klientach usadowionych nieco dalej. To poważny minus dla Heteroclitos, drugi to brak możliwości zdegustowania kilku win w niewielkich dawkach – praktyka w Atenach popularna i częsta. Pozostaje dobrze skomponowana karta i dużo cierpliwości.
Brettos *** Kidathineon 41
Brettos to inna historia. To firma sama w sobie. Ponad 100 lat tradycji, własna etykieta, pod którą można zakupić nie wina wprawdzie, ale nalewki i destylaty prosto z beczek sięgających sufitu w intrygującym z wyglądu lokalu na ateńskiej Place. Z winami też biedy nie ma: 40 białych, 60 czerwonych, do tego musujące i słodkiewino o dużej zawartości cukru naturalnego lub dodanego.., i niemal wszystkie można brać na kieliszki! Od 4 do 12 euro za 150 ml. Zjeść tu się wiele nie da (zjeść można smacznie i niedrogo w tawernie Damigos umieszczonej pod Brettos, rok zał. 1864), ale kosztować można bez końca. Tym bardziej że lokal jest czynny od 10 rano, co nie jest regułą w śródziemnomorskich realiach. Tabliczka na witrynie zachęca ponadto do degustacji (17 euro) właśnie między 10 a 18, czyli wtedy, kiedy klientów jeszcze nie ma zbyt wielu. Kiedy jednak zapytać o taką przyjemność (a pytamy zawsze i obowiązkowo z pozycji sokratejskiej ironii: nic o winie nie wiemy, nigdyśmy nie pili, chcemy się nauczyć…), obsługa marszczy brwi i namawia nas raczej na kieliszek wybranego wina. Podsumowując: miejsce bardzo miłe, beczki przytulne, ale nie ma co liczyć na walory edukacyjne. I trzeba brać nogi za pas, gdy do jednej jedynej sali wkracza grupa miłośników mocniejszych alkoholi spożywanych z papierosem w ustach. Kieliszek moschofiliero i w drogę.
Oinoscent **** Voulis 45
Oinoscent („Zapach wina”) to nowoczesny, głośny i bardzo popularny lokal dwa kroki od głównego handlowego trotuaru (Ermou), na który pchać się raczej nie należy, bo pędzą nim z szaleństwem w oczach i kilkunastoma torbami w ręku młode Greczynki (najwyraźniej ich jeszcze nie objęły cięcia w greckiej budżetówce). Poważny plus dla właścicieli – dwójki braci absolutnie zakochanych w dobrych winach – to zakaz palenia w lokalu. Niby w Europie już norma, ale w Grecji ciągle jeszcze fanaberia. Tu pali się wszędzie i zawsze, w sklepach, barach, na korytarzach szpitalnych. Ale w Oinsocent nie. W Oinoscent pachnie tylko winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...). Karta nie jest imponująca, ale z pewnością wystarczy na kilka wizyt. Warto zaglądnąć do piwniczki pod lokalem, gdzie można – to zresztą oczywiste w Atenach – kupić wino na wynos lub spożyć na miejscu, dopłacając 8 euro. Za podobną cenę można do niego zamówić deskę serów i wędlin w wersji greckiej lub śródziemnomorskiej. Degustacji kilku win w mniejszych dawkach karta nie przewiduje, ale dwa słowa zamienione z obsługą załatwiają problem.
Wine Point ***** Porinou 2
Nazwa niewyszukana, ale miejsce znakomite, także w sensie geograficznym: dwa kroki od Muzeum Akropolu, tam, gdzie zaczyna się (lub kończy) główny ateński szlak spacerowy. Trafiam do Wine Point na samym końcu, bo otwierają się dopiero o 18, a tłum ludzi w środku, który podglądałem poprzedniego wieczoru, nieco mnie zniechęcił. Niesłusznie jednak! W sobotę klientów zdecydowanie mniej, jest czas na rozmowę z obsługą (ujmująco uczynny Ilias i prześliczna ciemnowłosa Aleksandra). Każde z kosztowanych przeze mnie win podane w odpowiednim kieliszku, w świetnej temperaturze (czerwone wina także schłodzone do 18 stopni). O każdym dwa słowa komentarza. W tej enotece wiedzą, że winem nie gasi się pragnienia – że trzeba o nim pogadać, że trzeba dać mu odpowiednią oprawę, podsunąć talerzyk zakąsek gratis. No i Aleksandra… Pięć gwiazdek za całokształt, przymykając oko na groźnie wyglądające na stołach popielniczki. Tu wina i tak smakowały najlepiej.
Legenda:
* trzymaj się z daleka! ** wchodź tylko na własną odpowiedzialność *** zajrzyj, jeśli akurat przechodzisz obok **** znajdź czas na wizytę, bo warto ***** odwiedź koniecznie!