Cuchnące opinie?

Dziennikarskie określenie wina jako „gówno” trafiło do Strassburga.

Węgierski dziennikarz Péter Új skierował ostrze swej krytyki przeciwko rządowej firmie winiarskiej T. Zrt. Napisał: „To winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) przyprawia o łzy: jest kwaśne, toporne, utlenioneokreślenie wina, które zbyt długo przebywało w kontakcie... (...), powstaje ze złych produktów, z których większość to resztki. Wyczuwa się w nim czarną pleśń, zbutwiałą beczkę  i nieco cukru z Szerencs – ale to wciąż węgierskie wino i setki tysięcy Węgrów pije (to) gówno z dumą, a nawet oddaniem…”.

Fot. ArchiwumArtykuł ukazał się w styczniu 2008 r. w dzienniku Népszabadság, a w czerwcu 2009 r. są w Budapeszcie skazał autora za zniesławienie – ponieważ „przekroczył granice dziennikarskiej krytyki”. Új odwołał się od wyroku – jednak ostatecznie w maju 2010 roku Sąd Najwyższy oddalił jego protest.

Sprawa trafiła do Strassburga. Gdzie zdecydowano, że firma ma prawo odeprzeć oszczercze uwagi na swój temat, szczególnie, jeśli godzą one w jej ekonomiczny interes. Ale – jest różnica pomiędzy dobrym imieniem osoby prywatnej, a przedsiębiorstwem, które ma dostarczać produktów dobrej jakości swym odbiorcom. Artykuł był satyrą, godzącą zarówno w T. Zrt, jak i w rząd –  jako właściciela firmy. Poprzez wyroki węgierskich sądów naruszona została wolność wypowiedzi Pétera Úja – więc węgierski rząd ma zapłacić mu odszkodowanie w wysokości 3580 euro, jak orzekł trybunał.

Co przypomniało, że w 2005 r. francuscy dziennikarze, którzy określili wina z Beaujolais jako „vin de merde” musieli przeprosić producentów. Czasy się zmieniają…

MŚ, „Decanter”