„Bycza krew”, która zalewała nas i puste sklepy w czasach szczęśliwie minionych, powoli odchodzi w niebyt. Powracają prawdziwe bikavéry. Drogie, ale prawdziwe. Takie, dla których dwanaście lat to pestka. Nietknięte zębem czasu, wciąż żywe, z charakterem i pikantnością.
Taki jest dwunastoletni Egri Bikavérczerwone wino węgierskie z regionu i okręgu Eger... Reserva Thummerera z 2000 roku – wciąż świeży, cudownie pachnący śliwką węgierką i wiśniową konfiturą, rozgrzewający i rześki zarazem, mimo lat stojący na baczność i salutujący niczym major na defiladzie.
Idziemy dalej ku pikantności. Piemoncka barbera od Serradenari, młodsza o połowę od majora, ale w sam raz do picia. Teraz albo nigdy. Póki w nosie piękne czerwone owoce, trochę lasu sosnowego, póki w ustach uszczypliwa, z miłą taniną, kremowym owocem i śladową beczką w dalekim tle. Perła kadry podoficerskiej.
Wreszcie pikantność innego rodzaju – grecka, wyzywająca, domagająca się dobrej porcji smażonego mięsa i warzyw. Albo owocu – zwiewne, lekkie, odrobinę może półwytrawneokreślenie wina, w którym nie cały cukier – na drodze f... Makedonikos pachnące czerwonymi owocami z budyniem śmietankowym, jak je dobrze schłodzić, aż się prosi o arbuza. Pachnące słodyczą i galaretką wiśniową xinómavro (Náousa 2008) sprawdzi się z dobrze przyprawionym mięsem. Agiorgítiko (Neméa 2009) to z kolei partner do serów i tapenad. Trochę beczki, wyraźny charakter, dobra równowaga. Może brakuje im trochę elegancji Piemontu i Egeru, ale to dobrzy, sprawdzeni frontowcy.
Major, sierżant, trzech kaprali. Zestaw na porządną żołnierską kolację – od aperitifu po sery. Dla miłośników zdecydowanych czerwonych win z charakterem.