Znany producent z Côtes du Rhône, Michael Chapoutier, przyłączył się do debaty nad naturalnymi winiarzami.
Nazywa tych, którzy nie używają siarki, hipisami-oszustami robiącymi wadliwe wina.
– To oszustwo, śmieci, produkcja złego octu! Jak ktoś może pozwolić na rozwój złych drożdży i je pozostawić w winie?! – gorączkował się winiarz w rozmowie z Decanterem.
– To zadziwiające, że ludzie normalnie odrzucając wszystkie wadliwe produkty zapominają, że dawniej winiarze robili złe wina; z defektami, ale naturalne, bo nie mieli narzędzi i wiedzy by robić wina bez usterek – dodaje Chapoutier.
Wcześniej w dyskusji zabrał również głos felietonista Decantera Andrew Jefford.
– Pejzaż aromatów i smaków opiewany przez naturalistów to synonim słowa szarlataneria – sugerował w jednym ze swoich tekstów.
Zupełnie inaczej widzi problem Isabelle Legeron MW, ewangelistka naturalizmu, twierdząc, że zachwyca nas teraz wszystko, co naturalne – mętne soki jabłkowe, śmierdzące sery – a od wina żądamy sterylności.
Tu racja i tam trochę słuszności..
Marta Śmietana