Grecja w Krakowie

W ubiegły piątek degustowaliśmy wina w miarę nowym przybytku Athina – Delikatesy i Bistro w Krakowie. Było wybornie, wina zaś niemal sentymentalne.

Athina ma już podobny lokal w Łodzi i przymierza się do otwarcia kolejnego gdzieś w Warszawie. Ten w Krakowie działa od drugiej połowy ub. roku (ul. św. Katarzyny 2, róg Krakowskiej i przy tej ulicy jest główna witryna wystawowa przybytku), ale jak to zwykle bywa – we własnym mieście zmiany zauważ się najwolniej. Zaskakuje tu wszystko, od fajnego baru (można zjeść i lunch i obiad), po przepych greckich towarów (od podstawowych po wyszukane) i na winach kończąc. Te ostatnie szczególnie nas zaskoczyły, tzn. mnie i Irka Wisa (słynny bloger, Blurppp), choć – mówiąc szczerze – Irek jeszcze bardziej mną wstrząsnął, mówiąc, że jest z Krakowa, a nie z Warszawy – tak, Kraków zaskakuje, zwłaszcza, iż wcześniej na miejskich degustacjach wcześniej się nigdy nie spotkali, choć się znamy przecież.

Nic – oferta win greckich w Athinie jest wstrząsająca – właściwie ten importer (tak – sami niemal wszystko sprowadzają!) pełni dziś chyba taką samą rolę jak Atlantica wśród win portugalskich. Jest tu więc potężna reprezentacja win o wielkich potentatów jak Tsantali i Boutari, ale także sporo win od lokalnych spółdzielni, jak i zupełnie rodzinnych producentów, choć dwaj wspomniani najwięksi wytwórcy są także rodzinnymi przedsięwzięciami.

Zaczęliśmy od „greckiego” mojito – aperitifu na bazie słodkiego, wzmacnianego wina z wodą mineralną, limonką, listkiem mięty i lodem. Nie dopytałem, czy to pomysł Athiny czy oryginalnie nowogrecki, oraz czy podają go tam z karty, czy też przygotowano go tylko na piątkową degustację – w każdym razie zamawiać chyba można, bo wszystkie składniki są na miejscu. Potem był krótki wykład pana Jakuba Freya z Athiny na temat winiarstwa greckiego – i dobrze, że był krótki, bo nie skończylibyśmy do rana.

Zaczęliśmy białym, od najbardziej wietrznej apelacji z Santorini i skończyliśmy również na białym, ale bardzo słodkim, słynnym wzmacnianym Muskatem z Samos. Z czerwonych najbardziej „wyrobionym” i eleganckim wydało mi się Rapsani, przy którym od razu przypomniały mi się bifteki, czyli mielone kotleciki z ziołami, które miejscowi u podnóża góry Olimp spożywają namiętnie z tem winem.

Sklep – Bistro Athina zapowiada wkrótce kolejną degustację. I wybrać się warto, choć odwiedzać sklep można oczywiście codziennie.

Moje oceny win:

86,5 Santorini Nykteri 2014, PDO santorini, Santo Wines. Cena – 71 zł

87 Maronia Mavroudi 2010, PDI ismaros, Tsantali. Cena – 45,30 zł

87 Naoussa Reserve 2010, PDO naoussa, Tsantali. Cena – 45,70 zł

89 Rapsani Reserve 2012, PDO rapsani, Tsantali. Cena – 62 zł

89 Samos Anthemos, PDO samaos, EOSS. Cena – 45 zł (1/2 l)

90 Agiorgitiko Abaton 2010, PDI athos, Tsantali. Cena – 115 zł

 

Wojciech Gogoliński