Kto walczy z mitami, od czasu do czasu wdepnie na grząski grunt genderowo-feministyczny. Odwagi!
Jeśli któraś z pań (rzadziej panów) czytających te słowa poczuje się obrażona seksizmem pachnącą sugestią, że płeć piękna ma tyleż samo talentów do wąchania i kosztowania wina co płeć wstrętna, lub też razi w jej godność sam fakt owych płci rozróżniania, niech łaskawie poniecha lektury tego artykułu i z wyrozumiałością sięgnie do kolejnego.
Jest bowiem mitem, wcale mocno obecnym w literaturze przedmiotu, przekonanie, że natura wyposażyła kobiety w zręczniejsze nosy, dzięki którym jurorki międzynarodowych konkursów winiarskich biją na głowę jurorów, a sommelierki prześcigają sommelierów w równie międzynarodowych zawodach. Nic takiego w przyrodzie nie zachodzi, co nie przeszkadza badaczom różnego autoramentu przeprowadzać eksperymenty mające jednoznacznie przemawiać za pierwszeństwem i doskonałością damskich nosów.
Feministkom, które – mimo serdecznych ostrzeżeń – dotrwały do tego wiersza i już zacierają ręce, czytając, że jednak „naukowcy udowodnili”, grzecznie przypominam, że z metodologicznego punktu widzenia dość istotne jest w dzisiejszych czasach zapytać: a) jacy naukowcy; b) jak udowodnili, c) za czyje pieniądze przeprowadzili badania. Oraz ostrzegam, że teoretyczne uzasadnienie przedstawiane przez tychże naukowców może być dla feministek trudne do przyjęcia.
Albowiem amerykańscy uczeni, którzy z pomocą tzw. Functional Magnetic Resonance Imaging dowiedli, że wśród 25 procent ludzkości szczególnie utalentowanej pod względem sensorycznym jest dwa razy więcej kobiet niż mężczyzn, fenomen ten tłumaczą… adaptacją ewolucyjną. Kiedy jaskiniowiec spełniał się w radosnym polowaniu na włochatą bestię, jego kobieta tkwiła – ostrzegałem, że będzie ostro! – przy dzieciach i garach. Wrażliwy nos był jej potrzebny, by przez pomyłkę nie podać mężowi czegoś nieświeżego (lub nie daj Boże trującego) na kolację.
O wiele zabawniejsze wyjaśnienie dla domniemanej wyższości kobiet kiperek nad mężczyznami kiperami padło z ust Jacques’a Lardière’a z Maison Jadot. Twierdził on mianowicie, że kobiety mają zwyczaj kręcić kieliszkiem w odwrotną stronę niż mężczyźni, a to wyraźnie sprzyja rozwojowi aromatów we wzburzanym winie. Niestety widziałem dotąd na własne oczy zaledwie dwie kobiety, które „kręciły wspak”. Pierwsza – Patricia Atkinson – robiła to dla hecy, druga – winemakerka z Południowej Afryki – całkiem poważnie i nieświadomie. Ale tam na południowej półkuli nawet woda w wannie spływa podobno odwrotnie…
W czasach, gdy kuchnia należała do kobiet (czy były takie czasy?), z pewnością panie posiadały mocniej wyczulone nosy i podniebienia niż ich przepaleni cygarami mężowie. Tyle, że mało która z tych pań wówczas bywała zapraszana do koneserskiej degustacji szlachetnych win. Jest też całkiem prawdopodobne, że kobiety szybciej od mężczyzn uczą się przyporządkowywać zapachy odpowiednim ich źródłom.
Wszystko to jednak dość dalekie jest od przypisania im lepszych wyników podczas degustacji. Już choćby dlatego, że ta ostatnia nie polega po prostu na powąchaniu i połączeniu zapachu z odpowiednią nazwą. To złożony proces obserwowania, wąchania, smakowania, opisywania, rozpoznawania, wyobrażania, przywoływania z pamięci i innych aktów kogitatywnych wymagających dodatkowo skupienia, wyobraźni, umiejętności przewidywania, asertywności, przekonania o własnej racji, bystrości, przenikliwości i wytrwałości. Znam, owszem, jurorki, które bez zmrużenia oka zdolne są testować siedemdziesiąt kolejnych próbek, nie robiąc sobie nawet krótkiej przerwy na siusiu, ale to są degustacyjne monstra. Zdecydowana większość znanych mi kobiet wykazuje jednak oznaki niejakiego zmęczenia i zniecierpliwienia już około trzydziestego wina, i są to nader ludzkie odruchy, których mężczyźni-profesjonaliści bywają pozbawieni. Nawet więc jeśli istnieje jakaś biologiczna nadwyżka w receptywności kobiecej, męski ród rekompensuje ją sobie fizyczną wytrwałością i nieustępliwością. Nawet jeśli pierwszych kilkanaście win kobiety ocenią lepiej, przy ostatnich dwudziestu ufałbym raczej męskim podniebieniom..