Stuart Smith, prezes New Zealand Grape Growers’ Council, zastanawia się w imieniu swoich winiarzy nad przyszłością.
Spadająca cena winogron wskazuje, że bardziej niż butelkowane winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) wysokiej klasy opłaci się wino tańsze, sprzedawane w kartonach. Dla większości winiarzy ilość kosztem jakości będzie stanowić mniejsze ryzyko finansowe.
W 2011 roku tona winogron kosztuje 1172 dolarów, a rok wcześniej kosztowała: 1293 dolarów.
„To dobry moment by zastanowić się, na ile ekonomia kształtuje nasze ambicje i park maszynowy” – dodaje Smith.
W lepszej sytuacji finansowej są regiony, gdzie zbiory były duże – w Marlborough mogą się zastanawiać, ile będzie win wysokiej klasy, a ile tańszej produkcji. Gorzej mają dotknięci nieurodzajem.
Rzecz w tym jednak, by świadomie ograniczać i kontrolować zbiory – a nie poddawać się presji natury i ekonomii. I choć Nowozelandczycy patrzą z tęsknotą na rekordowy cenowo rok 2008 i wspominają z nostalgią początek ich winiarskiej prosperity z początku XXI w. to Stuart Smith przypomina, że Złoty Wiek zazwyczaj nie wraca. Teraz nadszedł czas, by przystosować się do zmian – na nowo określić cele, poprawić technologie i na nowo zrozumieć, że jakościowy powinien znaczyć nowozelandzki.
Ciekawe, czy w to samo uwierzą podopieczni pana Smitha? Bo droga może być trudna…
MŚ