Konkurs w Berlinie

Mało kto wie, że jeden z największych konkursów winiarskich na naszym kontynencie odbywa się tuż u naszych granic – jest to organizowany co roku w stolicy Niemiec Berliner Wein(niem.) wino.. Trophy. W lutym odbyła się już 17.  edycja konkursu, a właściwie jej pierwsza część, gdyż ze względów logistycznych impreza ta ma od paru lat swoją letnią dogrywkę.

Konkurs od początku towarzyszy dużym targom winiarskim Berliner Weinmesse, odbywającym się w ostatni weekend lutego w zabytkowych hangarach starego lotniska Tempelhof. Degustacje konkursowe są organizowane dwa tygodnie wcześniej w berlińskim hotelu Am Borsigturm. Od dziesięciu lat konkurs odbywa się pod nadzorem i oficjalnym patronatem Międzynarodowej Organizacji ds. Winorośli i Wina w Paryżu (OIV), a w tym roku jako przedstawiciel tej instytucji w jury zasiadał sam dyrektor generalny Federico Castellucci.

Od paru już lat Berliner Wein Trophy zalicza się do piątki największych konkursów winiarskich na świecie. W rekordowym zeszłym roku do konkursu dopuszczono łącznie 7300 win (4500 w lutym i 2800 w lipcu).

Ogrom takiego konkursu trudno sobie nawet wyobrazić, jeśli nigdy nie było się na podobnej imprezie. W tym roku organizatorzy postanowili jednak ograniczyć liczbę dopuszczonych do oceny win – to pierwszy taki przypadek wśród konkursów organizowanych pod patronatem OIV – i podczas lutowej degustacji ocenialiśmy „tylko” 3500 próbek. Niemniej oznaczało to cztery bite dni pracy dla prawie 130 jurorów podzielonych na 20 komisji. Biorąc jednak pod uwagę, że Niemcy są obecnie największym importerem wina na świecie, a Berlin jest obok Londynu najważniejszym centrum jego dystrybucji w Europie, trudno się dziwić temu zainteresowaniu. Po prostu wszyscy chcą tu być obecni.

Podczas konkursu dało się jednak odczuć także mniej porywającą stronę niemieckiego rynku, jaką jest umiłowanie tamtejszych konsumentów dla niedrogich win supermarketowych. Widać było, że większość producentów czy dystrybutorów zgłaszających wina do oceny celuje właśnie w ten sektor. Musieliśmy więc oceniać całe serie win nudnych do bólu, o których niewiele dało się powiedzieć (na szczęście od czasu do czasu trafiały się też godne uwagi butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr...).

Wojciech Bosak