Kradzieże i falsyfikaty win. Przestępstwa powszednieją

Winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) fałszowano i kradziono od zawsze, ale ostatnio te informacje nie schodzą z czołówek doniesień. Kradnie się wszędzie: z wytwórni, kolekcji i restauracji. Podrabiano niegdyś wyroby drogocenne, dziś po sfałszowane flaszki niechcący możemy sięgnąć także w dużych sklepach. Specjaliści zastanawiają się, co powoduje tak nachalne oszustwa, bo pandemią oraz inflacją trudno je już wytłumaczyć. Czytając te doniesienia odnosi się niekiedy wrażenie, iż kradzieże wkrótce tak spowszednieją, że przestaną przykuwać naszą uwagę i spadną z czołówek gazet, nawet tych najbardziej branżowych.

W ostatnich dwóch latach handel w wielu krajach w dużym stopniu przeniósł się do sieci i wydawało się, że to może zahamować falę oszustw – stało się jednak odwrotnie, fałszywe butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... wysyłane są także za pomocą kurierów do niemal anonimowych odbiorców, którzy najczęściej nie są winiarskimi specjalistami, co powoduje, iż nie rozpoznają podróbek. Zamówiony karton białego wina może nam nawet smakować, bo też flaszek nie napełnia się zwykle byle czym, ale często bardzo poprawnym winem, co nie oznacza, że pochodzi ono z kraju czy apelacji, która widnieje na etykiecie.

Takie sprawy wychodzą zwykle na jaw, gdy organa ścigania wpadną na trop gigantycznej nielegalnej rozlewni, stosy palet z butelkami lub drukarnię fałszywych etykiet. I wtedy zaczyna się żmudna podróż po nitce do kłębka. Produkcja jest masowa, wino tanie, ale pieniądze duże. Tak zalano w zeszłym roku Francję (i pewnie inne kraje) tanim hiszpańskim „bordeaux”. Podobnych przypadków było w Europie kilka, w tym obroty podrabianym, noworocznym szampanem. A ilu spraw nie wykryto…

Kiedy okrada się piwnice znanych wytwórni i najdroższych restauracji, jest o tym głośno. Tak sprawy się miały, gdy okradano w ubiegłym roku najdroższą „jadalnię” w Hiszpanii, kilka we Francji oraz pojedyncze w innych krajach, i to niezwykłych jak te w Austrii czy Norwegii.

Z magazynu w Oppeano opodal Werony należącego do szacownej wytwórni Masi skradziono właśnie dziewięć tysięcy butelek Amaronewłoskie czerwone wino DOCG z regionu Veneto (Włochy) produ... Costasera o wartości ponad 315 tysięcy euro. Tym winem wytwórnia świętowała niedawno swoje… 250-lecie.

Z rarytasów ogołocono prestiżową norweską restaurację Tollboden w Kragerø oraz dwie inne. Straty liczone są także w piwnicy słynnej austriackiej winiarni Krachera w malutkim Illmitz nad jeziorem Nezyderskim, słynącej także – oprócz własnych flaszek, do których wzdychają miłośnicy win botrytyzowanych na całym świecie – ze zbioru najprzedniejszych butelek z piwnic całego globu, którymi z szacunkiem handlowano w ramach własnej firmy Kracher Fine Wine GmbH. Trwa śledztwo w sprawie tajemniczej kradzieży pięciuset przednich flaszek z niemieckiej z restauracji Kronenschlösschen w Eltville (Rheingauregion winiarski w południowo-zachodnich Niemczech, leżąc...) sprzed dwóch lat, w której zarzuty postawiono m.in. właścicielowi i jego córce oraz głównemu sommelierowi. Już w zeszłym roku sąd w Wiesbaden uznał te poszlaki za dęte i uwolnił ich od oskarżeń, jednak o flaszkach słuch zaginał.

Uwagę zwraca tu jednak fakt niezwykle wysokiej specjalizacji złodziei. To, że nie są to zwykli szopenfeldziarze, i że kradną na zamówienie jest sprawą oczywistą, bo nie biorą „tanich” butelek po kilkaset euro, ale dokładnie te obiekty, na które dostali znacznie lepiej płatne zlecenia, stąd prasę jeszcze do niedawna rozgrzewały informacje o wysokościach strat – dziś to powszednieje. Ale perfekcyjne rozpoznanie terenu, to nie jedyna cecha dzisiejszych złodziei. Policję niemal przeraża fakt, iż za kradzieże zabrali się najwybitniejsi praktycy od otwierania sejfów do piwnic, które już od dawna zabezpiecza się w nie tylko w tradycyjny sposób, ale i cyfrowo oraz na wszelkie inne sposoby, które są po prostu ściśle tajne. Widać – nie dla wszystkich.

Listy skradzionych win są dostępne w internecie, wspomagane apelami, by na nie uważać i nie nabywać po okazyjnych cenach. Ale jest niemal pewne, że nigdy ich nie ujrzymy, bo nie trafią na aukcje, gdzie zostałyby szybko rozpoznane. Zapewne znajdą się na półkach w zbiorach niewielkich, acz bardzo bogatych „kolekcjonerów”, by ostatecznie trafić na ich stoły. Trzeba mieć tylko nadzieję, że stare przysłowie, iż kradzione nie tuczy, i tu zadziała, bo niekiedy i na tak zakamuflowane precjoza trafia policja…

Źródła: m.in. corriere.it, winemag.com, magazine.wein.plus.de, starwinelist.com, decanter.com, vinaria.at, kracher. at