Krew w toskańskich piwnicach

il. Andrzej Zaręba
il. Andrzej Zaręba

Najlepiej nie paprać sobie spodni winem. A jeśli już się zdarzy, nie opowiadać o tym przez telefon. Krótka wymiana zdań na ten temat zgubiła 39-letniego Andreę di Gisi. Prokuratorzy sieneńscy oskarżyli go o wylanie do kratki ściekowej 62 tysięcy litrów… doskonałego Brunello di MontalcinoBrunello di montalcino to czerwone włoskie wino DOCG z ... (...).

Rankiem 3 grudnia 2012 roku Gianfranco Soldera, 75-letni właściciel słynnej posiadłości Case Basse, otworzył drzwi swojej piwnicy w Montalcino i o mały włos nie dostał wylewu. Podłoga była czerwona od krwi. Kiedy po chwili uświadomił sobie, że to jednak nie krew, a sześć kolejnych roczników starzonego w potężnych botti brunello, o mały włos nie dostał dodatkowo ataku serca. Dziesięć wielkich beczek (każda o pojemności 6–7 tys. litrów) zostało przez noc całkowicie opróżnionych. Kanałami pod Montalcino spłynęło lekko licząc 80 tysięcy butelek brunello o łącznej wartości szacowanej na 6 milionów euro (najtańsza butelkatyp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... brunello od Soldery to koszt kilkudziesięciu euro). Sabotażyści dostali się do piwnicy przez okno. Okno antywłamaniowe, którego resztki zwisały smętnie w ościeżach.

„Goldberg się spalił tej nocy…”

A może było jednak inaczej? W końcu Soldera, zanim w 1972 roku założył winnicę cieszącą się dziś wielką renomą (m.in. pięć gwiazdek u Parkera), przez lata zajmował się… ubezpieczeniami. Możliwość oszustwa ubezpieczeniowego miejscowi karabinierzy brali poważnie pod uwagę, choć dla kogokolwiek choć trochę znającego się na winie od początku zdawała się nazbyt fantastyczna. Od biedy można sobie wyobrazić zdesperowanego winiarza niszczącego jeden czy dwa słabsze roczniki, ale nie całą zawartość dojrzewającego w beczkach wina.  Soldera na pierwsze swoje brunello po katastrofie będzie musiał poczekać… sześć lat!

Vino(wł.) wino.. vendetta?
Jak łatwo sobie wyobrazić, prasa włoska szybko podchwyciła inny interesujący, ale i mrożący krew w żyłach wątek. Gianfranco Soldera robi wina znakomite, ale nie ma w Toskanii najlepszej opinii. Nie tylko dlatego, że naturę ma mruka i poczucie humoru, które nie każdemu odpowiada. Jego nazwisko zbyt często pojawiało się w 2008 roku w tle skandalu, który przeszedł do historii pod wdzięczną nazwą Brunellopoli. Na toskańskich producentów (w tym takie znakomitości jak Frescobaldi, Banfi czy Antinori) padło wówczas podejrzenie, że ich brunella – wbrew świętym zasadom apelacji – nie pochodzą w 100 procentach z odmiany sangioveseSangiovese to najważniejszą czerwoną odmianą Włoch. Upr.... Znany z niemal fanatycznego przywiązania do reguł apelacji Gianfranco Soldera nie zrobił wówczas  zbyt wiele, by zrzucić z siebie oskarżenie, iż to on właśnie doniósł władzom apelacji o niecnych praktykach swoich kolegów. Jak było naprawdę, do dziś nie wiadomo.
Dość na tym, że sabotaż w piwnicach Case Basse zburzył spokój miejscowych winiarzy. Przez dwa długie tygodnie spekulowano na temat charakteru tej, jak sądzono, klasycznej zemsty. Nad winogradami Toskanii po raz pierwszy przesunął się ponury cień włoskiej Kamorry…

Byt określa świadomość

Wszystko trwało zaledwie dwa tygodnie. Sieneńscy karabinierzy wraz z miejscową prokuraturą dotarli bowiem do Andrei di Gisi, byłego pracownika w Case Basse, którego od pewnego czasu intensywnie śledzili. Di Gisi był już wcześniej karany za niszczenie mienia publicznego, nagrania z monitoringu pozwalały stwierdzić, że tragicznej nocy znajdował się w pobliżu winiarni Soldery, wreszcie: podsłuch założony na jego telefonie ujawnił nadzwyczaj interesującą dla policji wymianę uwag z bratankiem: „Winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) to nie krew – miał przekonywać. – Dwa razy wypiorę, i zejdzie…”. I choć zdanie w całkiem niewinnych okolicznościach mógłby wypowiedzieć jakikolwiek winemaker(ang.) twórca, kreator wina.Termin szeroko określający os... (...), jego brat lub kochanka, dziennikarz winiarski, jeden z dwustu Masters of Wine, członek nadzwyczajny OIV, Hugh Johnson, jego sąsiad, dowolny kelner na świecie, a nawet – od biedy – krakowski menel z ławeczki na Plantach, dżinsy Andrei di Gisi zostały skonfiskowane i przekazane do laboratorium kryminalistycznego w Rzymie, gdzie są badane na okoliczność obecności polifenoli. Kolejnym etapem analizy ma być stwierdzenie, czy polifenole pochodzą z wina Soldery, czy jakiegoś taniego chianti, którym się di Gisi przypadkowo i całkiem niewinnie ubrudził przy obiedzie.
A wszystko dlatego, że Andrea di Gisi miał motyw. Wywiad środowiskowy pozwolił stwierdzić, że w ostatnich miesiącach doszło między nim a właścicielem winiarni do poważnej kłótni na tle… warunków mieszkaniowych pracownika. Soldera miał bowiem zaoferować apartament di Gisiego innemu ze swoich pracowników, co ten uznał za okropną wręcz zniewagę.
Świat winiarski z niecierpliwością czeka na zakończenie toskańskiego procesu.