Krokodyl w pogardzie

Christie’s pomoże Chińczykom zrozumieć nazwy poszczególnych châteaux. Zaczną od bordoskiej klasyfikacji z 1855 roku.

Simon Tam, odpowiedzialny za chińską część domu aukcyjnego, tak to tłumaczy: „Nazwy posiadłości z Burgundii, Bordeaux i Szampanii to najczęściej wymieszanie znaczeń brzmiących obco i dziwacznie dla Chińczyków w dosłownym przekazie”.

Niektóre uda się – w jakimś sensie – wywieść w nieco pokrętny sposób. Na przykład Château Beychevelle zostało „Smoczą łodzią” ze względu na łódź wikingów widniejącą na etykiecie, a Angelus – „Złotym dzwonem” z podobnego powodu.

W innych wypadkach może to nie zadziałać. Bo o ile smok jest symbolem Chin – to krokodyl już raczej nie. I dlatego Grand-Puy-Lacoste, zwane „Krokodylim winem”, musi zmienić chiński odnośnik, na skutek którego kojarzyło się głownie z producentem odzieży. A Simon Tam dodaje: „Krokodyl nie jest popularny w Chinach. Nie ma go nawet w pierwszej dwunastce horoskopowych zwierząt”. Kolejna grupa skojarzeń będzie odnośnikami do nazw świętych, królów, bogów. I tak Dom Pérignonjeden z najlepszych i najbardziej znanych jednorocznikowych ... (...) został „Królem szampana”.

Problem translacji jest bardzo złożony. Są spore różnice między północnymi a południowymi Chinami, językiem chińskim z Tajwanu czy Hongkongu. By nie wyprodukować chińskich potworów, należy brać pod uwagę różnice kulturowe – bo znajomość samego języka w tym przypadku to nie wszystko.