Amerykanie zapłacą więcej za europejskie wyroby, lub – co jest bardziej prawdopodobne – nie zapłacą wcale. Dla Starego Kontynentu amerykański rynek jest kluczowy, a dla producentów win kwestią życia i śmierci. Przedmiotem sporu są jednak firmy wytwarzające samoloty.
Sprawa ważyła się od lat, a jej główną osią było nielegalne wspieranie przez europejskie rządy ich najważniejszego obiektu latającego – Airbusa. Sprawę tę podnoszono już od dekad, bo tajemnicą poliszynela było, iż Francja, Niemcy czy Wielka Brytania w ten czy inny sposób nielegalnie dotują europejskie konsorcjum, zwłaszcza gdy to pogrążyło się w bezsensowny i dramatycznie kosztowny projekt stworzenia modelu A-380. Jego produkcja rozpoczęta około dziesięciu lat temu właśnie dobiega końca, a pierwsze samoloty idą na złom.
Przeciwko nielegalnemu dofinansowywaniu tego projektu protestował amerykański Boeing, a za nim – rząd federalny. W środę Światowa Organizacja Handlu (WTO) uznała te protesty za słuszne i oceniła amerykańskie straty na 7,5 miliarda dolarów. Stwierdziła również, że USA mogą nałożyć kary celne na UE na taką właśnie sumę.
Prezydent Trump uznał decyzję WTO za wielkie zwycięstwo. Nałożył cła na m.in. sery, oliwy oraz francuskie i hiszpańskie wina.
Prezydent Trump uznał tę decyzję za wielkie zwycięstwo i kilka godzin później rząd nałożył kary na produkty pochodzące głównie z krajów, które współtworzą konsorcjum Airbusa. Na liście znalazły się francuskie i hiszpańskie wina, niektóre sery, oliwa, ale także książki i tekstylia.
Przeciw wprowadzeniu ceł natychmiast zaprotestowało wiele rządów i organizacji pozarządowych, w tym słynny kalifornijski Wine Institute. Według tej instytucji Unia Europejska to także bardzo poważny rynek zbytu dla win kalifornijskich – w zeszłym roku Amerykanie sprzedali w Europie wina o wartości 424 mln euro. A w obliczu tak dynamicznie rozwijającej się sytuacji, należy spodziewać się ceł odwetowych na amerykańskie wina ze strony Unii Europejskiej.
Źródła: m.in. PAP, Wine Institute