Liczy się tylko cena

Kupcy winiarscy z Wielkiej Brytanii zwracają się ku Bordeaux z największą od 2008 roku uwagą. Hasłem, które każdy z nich powtarza jest: „cena”.

I choć specjaliści mają różne dylematy: (– Lewy brzeg robi klasyczny klaret, bezpretensjonalny, świetnie wyrażający własne terroir – ocenia Steven Spurrier;- St Emilion robi wina porządne, lecz nie spektakularne. Gwiazdą będzie Pomerol – wróży James Lawther MW), to ekonomia i tak będzie najważniejsza.

– Świetny rocznik, którego nikt nie zechce kupić, nie liczy się wcale. Jedyna, prawdziwie interesująca, jest dobra cena – prosto tłumaczy kupiec Stephen Browett z londyńskiego Farr Vintners. I sam kupuje Château Palmer 2001, bo ten rocznik ma najniższą cenę, spośród innych, dobrych a osiągalnych.

Sprzedający zaczynają również wierzyć w sprzedaż bezpośrednią. A producenci chętniej niż dotychczas udzielają „zdrowych zniżek”. Christian Moueix z J-P Moueix w Pomerol, przecenił swe najlepsze wina o ok. 30-50%.

Ciekawe jak to się skończy dla zwykłych nabywców.

Marta Śmietana