Ludzka rzecz

Nie ma człowieka, który nie rozminął by się choć raz w życiu z prawdą.

Mówimy tak, tak – nie, nie – i już wtedy planujemy jakieś cwane wolty, które zapewnią nam kilka niezbędnych profitów. Od świętego spokoju począwszy, a na zyskach materialnych i zmianie pozycji życiowej skończywszy.

Ludzka rzecz – okłamać. I jest w tym zarówno ziarno optymizmu – jak i jego brak. Skoro wszyscy kłamią, a ktoś zarzeka się, iż nigdy nie tknie wina – to również może nie mówić prawdy. Więc radość, gdy ktoś taki – jako nasz gość, dajmy na to – nie siedzi sztywno za stołem, lecz mocząc usta w kieliszku radośnie uczestniczy w towarzyskiej konwersacji.

Bo nie ma nic gorszego niż łami-zabawa. Szczególnie ideologiczny abstynent, gdy przyjdzie do spotkań przy winie. Co to nie tylko sam się nie napije, ale i innych zacznie odwodzić od rozkoszy degustacji. Czyż nie?

A jak wygląda drugi biegun oszustwa? „Nie wypiję więcej niż kropelkę, szkodzi mi, rozumiesz”. Po czym okazuje się, że znikają kolejne napełnione kieliszki, a pustka tworzy się wokół tego, co jakoby miał niedomagać na zdrowiu. A co gorsza – nie jest to zwykły brak – ale coś na kształt czarnej dziury, która zasysa wszystkie procentowe płyny dookoła.

I co wtedy?

Nic – a po prostu: nie ufaj nikomu – i nie popadając w paranoję: szykuj się na niespodzianki. Zarówno w zakresie wina – jak i w życiu. Lepiej mieć otwarty umysł niż lękać się każdej z niewiadomych. Czyż nie?…