Mołdawskie wina latają

Mołdawianie w narodowym konkursie wybrali nazwę swojego lotniska. Będzie się nazywało po prostu „Win Mołdawii”. Tego nie zrobił jeszcze nikt na świecie!

Takiej promocji wina świat jeszcze nie widział. Choć zdarzają się lotniska, które znajdują się pośrodku słynnych regionów winiarskich, a nawet mniejszych apelacji i siłą rzeczy noszą ich nazwy, to nigdzie na świecie w nazwie portu lotniczego nie znalazł się slogan promujący miejscowe wina. Ale jeśli coś się jeszcze nie stało, istnieje duże prawdopodobieństwo, że właśnie się wydarzy.

Tak stało się w Kiszyniowie, stolicy Republiki Mołdawii. Do tej pory tamtejsze lotnisko nie nosiło żadnej nazwy i długo nikt nie zastanawiał się, dlaczego tak jest. Dziwiło to miejscowych, bowiem port jest dość stary – zainaugurował swoją działalność w 1926 roku pierwszym lotem do Bukaresztu. W okresie międzywojennym miasto i cała Besarabia była częścią Rumunii, dopiero w 1940 roku ziemie rumuńskie (podobnie jak wcześniej polskie) zostały podzielone między faszystowskie Niemcy i sowiecką Rosję. Po wojnie lotnisko się rozrastało, było wielokrotnie modernizowane, ale dopiero w latach 90. ub. wieku uzyskało status międzynarodowy i prostą nazwę Aeroportul Internațional Chișinău. Dziś dalej się rozwija, a obecnie czeka na nowy, drugi pas startowy.

Fot. Wine of Moldova

Z nadaniem mu nazwy noszono się już co najmniej od kilku lat. Wzięli się za to dopiero jednak młodzi Mołdawianie z portalu diez.md, którzy ogłosili w tej sprawie narodowe referendum. Pod uwagę brano aż kilkanaście patronatów, od bohaterów narodowych, przez postaci (także fikcyjne) z narodowych poematów czy baśni, aż imię pierwszej mołdawskiej kobiety – pilota Olgi Culic.

Zwyciężyła jednak zaskakująca w swej prostocie propozycja określenia „Wine of Moldova Airport”. Być może właśnie dlatego, że jest ona chyba najbardziej nowatorska na świecie, a w dodatku promuje coś, co z wolna staje się narodowym skarbem Mołdawii i jej hitem eksportowym. Ważne także, by przylatujący do Kiszyniowa od razu zdawali sobie z tego sprawę.

Czekamy na następne winiarskie propozycje ze świata!

Wojciech Gogoliński