Węgrzy wybrali najlepszą winiarnię roku 2016. Została nią Patricius Borház(węg.) dom wina, winiarnia, bar winny.. Tokaj – jeden z najlepszych producentów tego wina, choć to wytwórnia stosunkowo młoda.
Wybory najlepszych winiarni w danym regionie czy kraju to śliski temat. Zaiste bowiem jest tak, iż w zasadzie faktycznie nigdy nie zostaje nią ta, która akurat wyróżniona być powinna. Przede wszystkim trudno jest ustalić jednoznaczne kryteria takiego wyboru – czy ma to być utytułowany na świecie „stary wyjadacz”, czy też ktoś nowy, np. wyróżniający się pod względem innowacyjności. Problem w tym, iż postępując w ten sposób mamy do czynienia z faktem, iż ten „nowy” nijak się ma pozycji tego utytułowanego.
Robiąc to tradycyjnie, podług zasług zawsze na czele byśmy mieli tę samą lub te same wytwórnie. Na przykład we Francji – wszystkie winiarnie sklasyfikowane jako „grand premiers crus” w 1855 roku, a w Hiszpanii Vegę Sycylię. Trzeba, zatem którąś drogę wybrać, aby zarazem nie było smętnie i nudno, a z drugiej strony – nie przesadzić z tą innowacyjnością. Ale i tak zawsze jest tak, że spora część winiarzy kręci nosem słuchając wyników wyborów, a w prasie fachowej pojawiają się krytyczne opinie.
ym razem na Węgrzech raczej tak nie będzie, przynajmniej w powszechnym odczuciu. Dawno bowiem przestaliśmy jeździć do Tokaju na winiarskie wypady świadomie omijając Patriciusa, bo tutaj po prostu należy wstąpić. Zwłaszcza, że dojazd jest dobry – winiarnia leży we wsi Bodrogkisfalud w powiecie tokajskim.
Wyboru dokonały zjednoczone siły Narodowego Związku Gmin Winiarskich, Węgierska Akademia Wina oraz Związku Winogrodników i Winiarzy Węgierskich.
Patricius powstał w roku 2002 i powstał nieco podobnie, jak inne winiarnie. Samo winiarskie miejsce istnieje na mapie Tokaju od co najmniej XVIII wieku – wytwórnia należała do wielu znanych węgierskich i austriackich arystokratycznych rodów, od Jezuitów po Wolkensteinów Falkenheimów, Széchenyich, Rakoczych, Falkensteinów i Hohenlohe’ów, sprzedawana przechodziła z rąk do rąk lub była dziedziczona. Dziś należy do rodziny Kékessy, która za komuny przebywała za granicą. Po powrocie zaczęli skupować ziemie, kawałek po kawałku, by ostatecznie odbudować starą, odziedziczoną po kądzieli winiarnię, która została wspomniana na mapie regionu już w roku 1867.
Dziś winiarnią kieruje Dezso Kékessy, jego córka Katinka Kékessy-Wimpffen oraz jej mąż Arno Wimpffen (na zdjęciu powyżej).
Za wina, jakie robią i za gościnność – tytuł im się zdecydowanie należy!
Wojciech Gogoliński
zdjęcis: Patricius