Książki encyklopedyczne z reguły nie podlegają ocenom językowym i zwykle nie są oceniane pod kątem „przystępności” dla czytelnika. Punktuje się tu przede wszystkim zakres tematyczny, szczegółowość i jakość haseł.
Szukasz książek o winie? Przeczytaj nasze!
Z tą książką od początku było inaczej – jest jedynym bodaj winiarskim zestawem haseł, w którym to wszystko połączono w całość. I chyba wyjątkową encyklopedią, po którą się sięga nie tylko, by coś sprawdzić, ale po prostu poczytać sobie dla zwykłej przyjemności. Nieco tak jak czasami sięga się po Stary i Nowy Testament.
Dla mnie zawsze był to raczej rozbudowany, gęsty od opisów przewodnik niż typowy leksykon. Tak pełny, że nowe jego wydanie ukazało się dopiero po kilkunastu latach od pierwszego. Bowiem dla autorki The Wine Bible nie są najważniejsze zmiany, które zaszły w poszczególnych apelacjach w ostatnim roku, czy też fakt, że jakąś odmianę można już użyć do wyrobu jakiegoś wina. Tu najważniejsze są długie procesy zachodzące w różnych winiarskich regionach czy krajach, ich ocena i przemyślenia co do ich natury. To porównywalne z książkami o sztuce, w których czytamy raczej o szerszych zjawiskach posiłkując się przykładami, a nie otrzymujemy spis, co kto ostatnio stworzył. Te przemyślenia autorki są dla mnie najcenniejsze, bo gdy rzucimy jakieś winiarskie hasło, dajmy na to „Dolina Rodanu” czy „Beaujolais” ciśnie nam się do głowy wiele skojarzeń i faktów, ale czasem trudno spojrzeć na nie przez pryzmat ostatniego półwiecza. Cenne to i inspirujące. W dodatku – co być może najfajniejsze – autorka ma niezwykłe poczucie humoru. Jej język nie przypomina tego uczelnianego, pouczającego, ex cathedra, nieznoszącego sprzeciwu – Karen uwodzi nas swoim językiem, raczej podsuwa przemyślenia, niż zmusza do myślenia tak jak ona. Zresztą pisze tak ciekawie i swobodnie, że wręcz zachęca nas do konfrontowania swoich dywagacji z jej ocenami. Świetnie zdaje sobie sprawę, że każdy ma własny wbudowany algorytm smakowania różnych win i ich własnego pozycjonowania. I dobrze – jej to zupełnie nie przeszkadza.
Zobacz też recenzję pierwszego wydania książki.
Autorka zbudowała zatem książkę po swojemu – trudno dokładnie określić styl jej Biblii, a nawet zdefiniować, w jaki sposób się po niej poruszać, ten element każdy musi sobie wypracować sam. Jest bowiem to dzieło tak ciekawe, że możemy je otwierać w dowolnym miejscu i zależnie od potrzeb szybko docierać do interesujących nas zagadnień lub też wyciągnąć się wygodnie w fotelu i zażyć przyjemności obcowania z dłuższym fragmentem tekstu. Oryginalność polega na ogromnej liczbie ramek, czy też – bardziej fachowo – tint, na które autorka wyrzuca wszelkie ważniejsze podsumowania i zestawienia. To uwalnia ją w opisowych fragmentach od natarczywego wymieniania tysięcy obcych słów, odmian i nazw własnych, które rujnowałyby swobodny tok wypowiedzi.
Więcej o książkach i filmach znajdziesz w dziale Rekomendacje.
Najciekawsze dla mnie są te ramki, które do win bezpośrednio się nie odnoszą, przeciwnie – dotyczą potraw, historii czy wręcz miejsc godnych odwiedzenia. Sprawia to, że winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) po raz kolejny postrzegamy nie jako byt samoistny, wyobcowany, ale fragment szerszej kultury ludzkiej, materialnej i tej niematerialnej, duchowej. Cenne to i ciekawe, bowiem czasem pędzimy po wino, a na jego otoczenie kulturalne, historyczne i kulinarne nie starcza nam czasu.
Nawet jeśli ktoś jeszcze nie posiada tej, czy też poprzedniej wersji The Wine Bible Karen MacNeil, to warto przynajmniej znaleźć się na liście rozsyłanych przez autorkę newsletterów. Zwykle interesujący się winem są zapisani do kilku takich biuletynów, czasami tylu, że nie wszystkie jesteśmy w stanie każdorazowo otwierać. Są jednak takie, które czyta się zawsze, gdyż nie są zbyt długie, jednak niezwykle zajmujące. Właśnie takie, jak ten Karen.
The Wine Bible
Karen MacNeil
Workman Publishing Co., New York 2015
Cena: ok. 24, 95 USD