O prezentach bez emocji (i dlaczego tak się nie da)

Wino na prezent
Fot. shutterstock / COLOR PHOTO

Zanim kolejny Mikołaj odleci wystrzelony w kosmos niespełnionych oczekiwań, można z odpowiednim dystansem i bez presji przyjrzeć się procesowi wyboru upominków. Jakie winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) wybieramy na prezent i co nami kieruje? Jakie znaczenie ma okazja i pora roku?

Franciszek Józef I von Habsburg zwykł regularnie wysyłać na urodziny Królowej Wiktorii dwanaście butelek najlepszego tokaja aszú. Udowodniono naukowo, że wszyscy chcą być jak Franciszek Józef. Nie chodzi tu o długość bokobrodów, ale o królewski gest.

Dlaczego? Ofiarowywanie prezentów to odruch w swojej istocie mocno egoistyczny. Dla ofiarodawcy najważniejsze jest, aby zrobić dobre wrażenie. Właśnie dlatego jesteśmy gotowi z większą niż zwykle uwagą przebijać się przez gąszcz informacji na etykietach, odwiedzić kolejny sklep, a wreszcie wydać więcej niż na wino przeznaczone do własnej konsumpcji. I do tego jeszcze paskudna obawa, że obdarowywany wie o winie więcej niż my, więc na końcu zamiast poczucia satysfakcji czeka ośmieszenie.

Ofiarowywanie prezentów to odruch w swojej istocie mocno egoistyczny. Dla ofiarodawcy najważniejsze jest, aby zrobić dobre wrażenie. Właśnie dlatego jesteśmy gotowi z większą niż zwykle uwagą przebijać się przez gąszcz informacji na etykietach, odwiedzić kolejny sklep, a wreszcie wydać więcej niż na wino przeznaczone do własnej konsumpcji.

Brzmi to nieco zabawnie, ale badania potwierdzają, że wybór butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... wina na prezent to dla większości dość stresująca perspektywa. Każdy chce wypaść dobrze – to potrzeba na tyle głęboka, że przyprawia o ból głowy badaczy rynku i sprawia, że wyniki ankiet stają się tendencyjne. Badani skłonni są wyolbrzymiać swoje zaangażowanie w kupno prezentu, hojność i altruizm. Do większej szczerości skłania ich drobny podstęp. Zamiast wprost, należy pytać o „statystycznego konsumenta”. „Ja wydałbym więcej, ale myślę, że przeciętny konsument…”

Altruizm kontrolowany

Według niedawno opublikowanych wyników badań przeprowadzonych na florenckim uniwersytecie najważniejsza przy wyborze wina na prezent jest rozpoznawalna marka. W znacznie mniejszym stopniu brane są pod uwagę cena, miejsce pochodzenia, czy jakiekolwiek parametry związane z opakowaniem. Ma to swoje uzasadnienie w potrzebach darczyńcy. Ofiarowywany prezent jest niczym innym jak deklaracją statusu ekonomicznego. Mówiąc wprost, prezent ma wartość. Dla satysfakcji darczyńcy ważne jest, aby ta wartość została przez obdarowywanego dostrzeżona. Najlepszą gwarancją, że tak właśnie się stanie, jest wybór dobrej, rozpoznawalnej marki.

Bądźmy eko

Na rynku pojawia się coraz więcej win z certyfikatem uprawy organicznej. Okazuje się, że to druga najpilniej poszukiwana, zaraz po dobrej marce, cecha najlepszego prezentu dla winomana. To nowość, bo do tej pory sposób uprawy nie był brany pod uwagę w tego typu badaniach preferencji konsumenckich. Niesłusznie. Badani uzasadniają: ofiarowując wino organiczne okazujemy troskę o zdrowie obdarowywanej osoby i dbałość o środowisko.

Prezenty świąteczne dla winomanów

Gusta różne, ale reguła jedna

Jedno z ważniejszych badań dotyczących zakupu wina jako podarunku przeprowadzono w roku 2007 w Austrii: najczęściej wybierane jest czerwone wino z popularnej, lokalnej odmiany, pochodzące z regionu o dobrej reputacji, zamknięte naturalnym korkiem, z nowoczesną lub artystyczną etykietą, w średniej cenie 11 euro.

I co teraz?

Mimo fantastycznie rozwijającego się polskiego winiarstwa na krajowym rynku nadal ciężko jest mówić o lokalnych regionach i odmianach funkcjonujących w powszechnej świadomości. Nic nie szkodzi, mamy primitivo! Ta odmiana cieszy się wśród polskich konsumentów tak ogromną popularnością, że niemalże stanowi markę samą w sobie. To nie przypadek, że w okolicach listopada na krajowych portalach winiarskich pojawiają się rankingi najlepszych primitivo – na czas, aby zdążyć przed szałem świątecznych zakupów. Te wina mają w sobie wszystko, co uwzględnia szeroka definicja ujęta powyżej – rozlewane do ciężkich butelek z grubego szkła z precyzyjnie zaprojektowaną etykietą, o aromatach dobrze wpisujących się w zimową nostalgię. I ten cukier resztkowy. Jeśli ktokolwiek zdołał umknąć krucjacie edukacyjnej prowadzonej przez redaktorów magazynów winiarskich i nadal pilnie poszukuje wgłębienia w denku, aby zmieścić tam kciuk, zawsze to wgłębienie znajdzie.

Z kim i kiedy ma znaczenie

Rzadko dane jest nam spróbować wina przed zakupem, aby jednoznacznie upewnić się o jego jakości, dlatego informacja na kontretykiecie czy krótki komentarz sprzedawcy zyskują na znaczeniu. W tym wypadku nie chodzi o poetycki opis, a bardziej o aromat-hasło. Według badań przeprowadzonych na mieszkańcach krajów anglojęzycznych (Australia, UK, USA) bardzo pozytywnie reagujemy na „czekoladę”, „cytrynę” i „marakuję”, ale równie wiele zależy od okazji. „Czekolada” jako aromat budzi romantyczne skojarzenia, hasło to zachęci więc do zakupu wina na kolację we dwoje. „Cytryna” to w opinii badanych „swoboda” i „żywiołowość”, więc z cytrusami pod korkiem chętnie wybiorą się na grilla z przyjaciółmi. Takie to proste.

Jakie znaczenie ma pora roku? „Czekolada” to aromat zimowy. „Truskawka”, „marakuja”, „cytryna” i „róża” w nosie o wiele milej widziane są latem. Co ciekawe, wiosna i jesień wedle wyników ankiety to pory bezpłciowe, do których badani przypisywali aromaty chaotycznie i niezdecydowanie.

Ponownie: nic nie szkodzi, mamy primitivo!…

Literatura:

Boncinelli F. I in., Consumers wine preferences according to purchase occasion: Personal consumption and gift-giving, „Food Quality and Preference” 2019, nr 71, s. 270–278

Ristic R. I in., Wine-related aromas for different seasons and occasions: Hedonic and T emotional responses of wine consumers from Australia, UK and USA „Food Quality and Preference” 2019, nr 71, s. 250–260