Otwieranie butelki wina

Otwieranie butelki wina

 

Nie ma rzeczy prostszej niż otwarcie butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... z winem. Tylko jeden warunek – trzeba to zrobić dobrze i za pierwszym razem. Ta prosta zasada zbliża nieco pracę sommeliera do zawodu sapera. I z tego też powodu na każdym konkursie sommelierskim przez ten etap przejść musi każdy startujący.

 

Większości z nas otwieracz do wina kojarzy się z nasadką na szyjkę i dwiema dźwigniami. Niektórzy nazywają takie urządzenia „nietoperzem”, a bardziej popularnie „netoperkiem”. Nie wiem, skąd wzięło się to drugie określenie, choć jego proweniencja jest oczywista. Konstrukcja tego typu jest bowiem pochodzenia najprawdopodobniej włoskiego – nie ma takiego domu na Półwyspie Apenińskim, gdzie nie można by go spotkać. Być może trafił do nas jednak od naszych południowych sąsiadów.

Gwóźdź z nasadką

Fot. ArchiwumHistoria otwieraczy – a i taka istnieje – pokazuje, że jego pierwowzorem była nasadka wyposażona jedynie w śrubę, co i tak stanowiło wielki przełom. Bo tak naprawdę – co pamiętają jeszcze starsi koneserzy – prawdziwy korkociąg stanowił właściwie jedynie samą śrubę nadzianą na poprzeczny sztych. Najnowszą wersją „netoperków” są zaś potężne czarne konstrukcje, warte ponad sto złotych i stanowiące zazwyczaj prezent, które otwierają butelki niemal bez naszego udziału. Jednak wszystkie te narzędzia, tak jak i dziesiątki innych, które pojawiają się corocznie, nie mają nic wspólnego z klasycznym otwieraczem kelnerskim, zwanym niekiedy głupkowato „tyrbuszonem”. Głupkowato, bo każde narzędzie do uwalniania butelki od korka jest „tyrbuszonem” właśnie. No, chyba że jest to nasza pięść na ławce w parku.

I po zawodach

Klasyczny otwieracz, jedyny jakiego wolno używać kelnerom, składa się z prostej dźwigni umieszczonej między rączką i śrubą oraz podpórką, którą opieramy o brzeg szyjki. W rączce powinien się znajdować jeszcze nożyk do obcinania kapsla. Od kilku lat stosuje się dźwignię łamaną – by ułatwić otwieranie na dwa razy. Żadnych innych udziwnień wprowadzać nie można (nawet otwieraczy do kapsli), a za każde wylatuje się z zawodów. Wbrew pozorom, praca z takim narzędziem jest bardzo prosta i nie wymaga specjalnego doświadczenia. W dodatku urządzenie jest niewielkie, bezpieczne i mieści się w fartuchu lub nawet kieszeni spodni. Aha – otwieramy po cichu. Zrobienie głośnego „plum” przy wyjmowaniu korka świadczy o niedouczeniu kelnera-sommeliera.

Fot. Archiwum

1. Dwoma wprawnymi ruchami obcinamy kapsel pod zgrubieniem na szyjce. Przy prawidłowym cięciu kapsel powinien zeskoczyć przy nawet lekkim dotknięciu szpicem nożyka.

2. Serwetką przecieramy powierzchnię korka. Mogą tam być zabrudzenia, zwłaszcza jeśli winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) wino było przechowywane w zbyt wilgotnym pomieszczeniu lub korek przepuścił wino. Nie musi to świadczyć o wadzie zarówno korka, jak i wina.

Fot. Archiwum

3. Wkręcamy śrubę korkociągu w korek, tak by go nie przebić. Wino nie powinno mieć kontaktu z metalem, nawet jeśli śruba jest chromowana.

Fot. Archiwum

4. Wyciągamy korek. Na raz lub dwa razy. Zwracamy uwagę na elastyczność zamknięcia i dopasowujemy ruchy tak, by go nie złamać.

Fot. Archiwum

5. Wykręcamy korek ze śruby i wąchamy go od strony styku z winem. Badamy, czy wino jest zepstute (zwłaszcza zaoctowane) lub zatęchłe. Niewłaściwy zapach korka w zasadzie z góry dyskwalifikuje napój.

6. Serwetką jeszcze raz przecieramy wylot butelki. Usuwamy w ten sposób ewentualne drobiny korka, by nie wpadły do kieliszka.