Pijesz wodę – widzisz więcej

Czasem jest tak, że winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) nie służy niczemu. Zarówno w życiu, jak i na ekranie. I choć wiemy o tym, to i tak nie udaje się z niego zrezygnować. A jeśli już, to tylko na chwilę, gdy dyscyplina tłumi pragnienie.

Fot. ArchiwumWystarczy moment, a krucha równowaga zostaje zaburzona. Wtedy wracamy tam, gdzie czujemy się najpewniej. – Trochę jak w małżeństwie. Związek to ciężka praca, nieustający maraton codzienności – mówi Jules, bohaterka filmu Wszystko w porządku w reż. Lisy Cholodenko. Również wszelkie relacje pomiędzy ludźmi a otaczającymi ich rzeczami, problemami i uzależnieniami to ciągłe, niezmienne powtarzanie pewnych zachowań. Gdzie raz jeden odcinek jest łatwiejszy, następny wydaje się pozbawiać życia.

Jules jest lesbijką w średnim wieku z poważnymi kłopotami. Jej wieloletni związek z Nic wisi na włosku na skutek zdrady. Czas zmienia wszystko, córka odchodzi z domu na studia. Pozostaje wino, które pomaga Nic zmierzyć się z codziennością. Kolejne kieliszki przeplatają się z coraz bardziej monotonnymi napomnieniami.
Jedne i drugie podsycają irytację kobiety, jątrzą rany i każą postawić kolejne pytanie. Czemu służy alkoholik na ekranie? Co jest bardziej znaczące – wina, które wypija, ich marki, biegłość w odczytaniu etykiety? Czy fakt, że po prostu pije? My, dzisiejsi widzowie, niechętnie przyjmujemy wyjaśnienie, które 70 lat wcześniej złożył w Casablance Humphrey Bogart. – Jestem pijakiem – odpowiedział.

Podobne słowa raczej nieczęsto dzisiaj padają. Nic pije, bo to jej sprawa. Nie leży pod stołem, policja nie przywozi jej zalanej w trupa. Nie – ona pije kulturalnie, w domu, restauracji i… po restauracji. Zaczyna mówić słowa, których zwykle stara się unikać, i robi Jules awantury, wypominając życie dawne i obecne, grzebiąc w sprawach już uśpionych lub zazwyczaj całkowicie bez znaczenia. Awanturuje się o kompost, który Jules stara się produkować w domu, ma żal o całą kulturę bio. Ale pije wina z winiarni Seavy, winiarni bio, organicznej, certyfikowanej w każdym z możliwych zakresów zdrowej uprawy i produkcji…

Fot. Gutek FilmSłowa „wszystko w porządku” określają stan bardzo kruchej równowagi. Takiej, o którą trzeba cały czas dbać. Jak o związek, o kompost, o siebie i własne, znane nam, skłonności – do wybranych osób i do alkoholu.
Życie Jules i Nic to nie manifest prolesbijski. To zwykła opowieść o tym, jak trudno jest budować związek, opierając się na zmiennej, ludzkiej materii. I choć może o sile relacji bohaterek w jakimś stopniu decyduje diagnoza syna jednej z nich (jesteście za stare, by się rozstawać), to często mniej ważne są ścieżki dojścia niż efekt finalny.

A ścieżek zazwyczaj jest wiele. To kolejne próby, nieustające poszukiwanie właściwej drogi, która, jak się często okazuje, nie jest właściwa ostatecznie i po chwili odpoczynku szuka się na nowo. Codziennie trzeba próbować przestać pić, co posiłek zadowalać się wodą. Jak pokazuje Wszystko w porządku: pijesz wodę – widzisz więcej. Nic rezygnując z wina przy kolacji, ma dość przytomności, by wytropić ślady zdrady Jules.
Czasem trzeba sobie odmawiać, by się przekonać, na jakim gruncie naprawdę stoimy. Czy to zrezygnować ze skoku w bok, czy to z kolejnego kieliszka wina – nawet. Kino nie raz ostrzega, więc czasem lepiej uważać na to, co i ile się pije. Bo miłość, proszę Państwa, ostatecznie nie rozwiązuje wszystkich problemów.

Wszystko w porządku (The Kids Are All Right)
USA 2010, reż.: Lisa Cholodenko
obsada: Annete Bening, Julianne Moore, Marc Ruffallo.
Dystrybucja w Polsce: Gutek Film.