Tytuł zdobyty po arcytrudnym egzaminie, który zdają tylko najlepsi. Ceniony w branży i poza nią, znamionujący fachowca wysokiej klasy, od którego można sporo wymagać, a na pewno ma się prawo sporo spodziewać. Tytuł, którego znakiem rozpoznawczym są magiczne dwie literki – MW.
Chyba każdy z nas zdawał w swym życiu jakiś trudny egzamin. Okupiony był – mniejszymi lub większymi – wyrzeczeniami, ćwiczeniami, pracą i wiedzą zdobywaną na różne sposoby. Czasem był to egzamin bardziej praktyczny, niekiedy bardziej teoretyczny. Są jednak takie dziedziny, w których teoria musi być potwierdzona praktyką. A ta ostatnia musi iść w ścisłej parze z teorią.
Potrzeba matką wynalazku
Początki Instytutu Masters of Wine, obecnie najbardziej prestiżowej kuźni profesjonalistów winiarskich, sięgają pierwszych lat po II wojnie światowej. Wówczas w Wielkiej Brytanii ludzie zajmujący się handlem winem, a działający w Worshipful Company of Vintners (stowarzyszenie winiarzy sięgające swymi początkami średniowiecznych cechów) i Wine and Spirit Trade Association (organizacja handlowa reprezentująca producentów, importerów, handlarzy i innych ludzi związanych z branżą produkcji i sprzedaży wina i alkoholi), zauważyli brak profesjonalnej instytucji, potwierdzającej specjalistyczną wiedzę na temat handlu i wina wśród ludzi zajmujących się tymi sprawami. Powstał pomysł powołania do życia jednostki, która będzie egzaminować przyszłych specjalistów winiarskich.
W 1955 roku został założony w Londynie The Institute of Masters of Wine (IMW), organizacja non profit finansowana przez swoich członków (osoby, które zdały egzamin) i sponsorowana przez firmy z branży winiarskiej. Pierwszy egzamin dla osób chcących posiadać tytuł Master of Wine (MW) przeprowadzono dwa lata wcześniej. Przystąpiło do niego 21 osób, zdało go zaledwie 6. Część pisemna składała się z pięciu teoretycznych i trzech praktycznych zadań, z których jedno dotyczyło – będącego wówczas na topie tematu – wad wina.
Założenie Instytutu było takie, że tytuł „Master of Wine” (MW) przeznaczony będzie przede wszystkim dla ludzi zajmujących się handlem winami w Wielkiej Brytanii. Z czasem założenie to zmodyfikowano. W 1984 Instytut umożliwił zdawanie egzaminu ludziom nietrudniącym się zawodowo handlem winem (np. winemakerom i dziennikarzom). W tym właśnie roku tytuł MW uzyskała Jancis Robinson. Natomiast trzy lata później IMW zezwolił osobom spoza Wielkiej Brytanii na przystępowanie do egzaminu. Z tego „prawa” skorzystał Michael Hill Smith z Australii, uzyskując tytuł MW w 1988 roku jako pierwszy nie-Brytyjczyk. Choć od początku do egzaminu mogły przystępować kobiety, pierwszą MW została w 1970 roku Sarah Morphew Stephen.
Dziś lista żyjących Masters of Wine liczy 280 nazwisk (całkowita liczba osób, które uzyskały ten tytuł to 329). Pochodzą oni z 23 krajów. Droga do uzyskania tego tytułu nie była dla nich prosta. Niektórzy twierdzą, że można ją rozpatrywać nawet w kategoriach masochizmu…
Tylko dla pasjonatów
Egzamin MW jest obwarowany wieloma warunkami. Spełnienie ich wszystkich pozwala na… podejście do egzaminu. Kandydaci muszą posiadać co najmniej pięcioletnie doświadczenie w handlu, sprzedaży lub pisaniu o winie oraz zaliczyć kursy przygotowawcze prowadzone przez IMW (odpłatne, trwające dwa lata, obejmujące m.in. pobyty w winiarniach), chyba że kandydat ukończył specjalistyczne studia w jednym z uniwersyteckich centrów – Davies, Bordeaux, Geisenheim, Adelajda – lub posiada dyplom ukończenia szkoleń w Wine & Spirit Education Trust (edukacyjna placówka organizująca szkolenia, stowarzyszona i współpracująca z IMW). Ponadto kandydaci muszą dostarczyć esej złożony z ok. 1000 słów, dotyczący tematyki winnej oraz szczegółową analizę degustacyjną trzech win wskazanych przez Instytut. Po zatwierdzeniu tych elementów przez IMW mogą przystąpić do egzaminu.
Obecnie egzamin odbywa się co roku w czerwcu w Londynie, San Francisco i Sydney. Zasadnicza część trwa cztery dni. Składają się na nią degustacje, pisanie esejów na tematy stricte winiarskie, a także związane z biznesem i sprawami bieżącymi. Trzy popołudnia spędzane są na degustacjach w ciemno, podczas których kandydaci muszą odgadnąć 12 win, zanalizować sposób ich powstania, opisać je, podać jak najwięcej rzeczywistych parametrów związanych z ich produkcją.
Wielu zdających uważa, że to najtrudniejsza część egzaminu. Wina pochodzić mogą bowiem z każdego zakątka świata, a nie tak jak zazwyczaj w czasie pierwszych egzaminów – z klasycznych regionów Francji. Wiedza jak najbardziej szczegółowa jest widziana najmilej. Po zdaniu tych dwóch części egzaminu – teoretycznej i praktycznej – kandydat ma do napisania pracę (rozprawkę) złożoną z 10 tysięcy słów, na wybrany przez niego temat, związany z międzynarodowym przemysłem winiarskim (ta część egzaminu istnieje od 1999 roku).
Aspirujący do posiadania tytułu MW muszą też liczyć się z oczywistymi wymaganiami, jakie Instytut postawi przed nimi od samego początku. Od kandydatów nie wymaga się kompetencji, lecz – mistrzostwa. Taki przecież pragną zdobyć tytuł: Mistrz/Mistrzyni Wina. Instytut ma też zastrzeżenie, jeśli chodzi o eseje: nie mogą być nudne! Posiadanie tytułu MW obliguje do tego, by jak najbardziej przystępnie, lekko, interesująco, porywająco i fantastycznie mówić o winie. By tą wiedzą zarażać innych! Ignorancja i przynudzanie to właśnie najgorsze grzechy w oczach IMW.
Egzaminy są oceniane w skali od A do F, ale każda nota poniżej B – dyskwalifikuje zdającego. Ocena „dostateczna” jest po prostu zbyt niska, gdy chodzi o ten tytuł. Osoby, które obleją egzamin trzy razy pod rząd, muszą odczekać trzy lata i dopiero po tym czasie mogą spróbować swoich sił ponownie. Natomiast ci, którzy nie zdadzą jednej z części egzaminu (praktycznej – degustacyjnej lub teoretycznej), mają dwa lata na ponowną próbę jej zaliczenia. Jeśli zdadzą dwie pierwsze, mają sześć miesięcy na dostarczenie Instytutowi rozprawy – ostatniego elementu egzaminu.
Czy MW się opłaca?
Prestiż kosztuje. Dosłownie i w przenośni. Wiedzą to ci, którzy mogą postawić przy swoim nazwisku upragnione dwie litery – MW. Choć tytuł Master of Wine jest jedynie kwalifikacją, a nie stopniem naukowym, jest on powszechnie uznawany w przemyśle winiarskim jako jeden z najwyższych standardów w zakresie wiedzy zawodowej. Zaszczytny tytuł MW to również zobowiązanie do godnego reprezentowania Instytutu na świecie, podczas sympozjów, szkoleń, wystąpień w mediach. To także możliwość szeroko pojętej promocji wina, sygnowanej własnym nazwiskiem, podnoszenie swego prestiżu i pozycji zawodowej.
Patricia Stefanowicz, która Master of Wine stała się w 2001 roku, uważa, że posiadanie tak zaszczytnego tytułu przynosi sławę i poklask, jednak nie jest to warunkiem koniecznym, by zrobić karierę w przemyśle winiarskim. – To raczej pewien dodatkowy bonus. Będąc MW, można łatwiej zostać dziennikarzem lub doradcą biznesowym. Jednak dla mnie – dodaje Stefanowicz – praca w winiarstwie pozostała pracą w niepełnym wymiarze godzin. Resztę poświęcam mojemu pierwszemu zawodowi – budownictwu. Czasem łączę obie pasje i projektuję winnice w Anglii i Francji.
Również w przypadku Jancis Robinson zakończenie z pozytywnym wynikiem egzaminu nie wpłynęło znacząco na przyspieszenie jej kariery, gdyż jej nazwisko było już dość znane. – W 1984 roku byłam już po wydaniu kilku książek, miałam serię programów w telewizji, pisałam dla „Sunday Times” jako dziennikarz winiarski. Tytuł MW nie wniósł zatem wielkich zmian w moje życie zawodowe – podkreśla Robinson. – Potwierdził jedynie, że traktuję poważnie to, co robię. Podjęłam wyzwanie, którego efektem są dwie literki przy moim nazwisku.
Podobnie Peter McCombie, Master of Wine od 1994 roku, nie uważa, by mistrzowskie znamię odmieniło diametralnie jego życie zawodowe. – Na początku prawdopodobnie nie. Byłem wówczas sprzedawcą w sklepie i mój szef był bardziej zainteresowany poziomem mojej sprzedaży niż moim prestiżowym tytułem. Teraz MW jest absolutnie częścią mnie – opowiada. – Uważam, że ważne jest to, by winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) było dostępne i by było zabawą. Kiedy prowadzę kursy o winie, staram się, by ludzie zrozumieli, jakie pozytywne emocje towarzyszą tworzeniu wina, jaką radość może ono dać po otwarciu butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr.... Nie używam przy tym zbyt ciężkiego technicznego języka. To taka instytutowa zasada.
Grunt to edukacja
IMW powstał po to, by oferować najwyższy poziom edukacji. Te założenia realizuje również podczas rozmaitych targów i imprez winiarskich. Degustacje i wykłady prowadzone przez Masters of Wine są niezwykle pożądanymi wydarzeniami branżowymi, w których uczestnictwo gwarantuje obcowanie z wiedzą z najwyższej półki. IMW, chcąc pełnić ważną rolę w dzisiejszym winiarstwie, zabiera głos w dyskusjach o najbardziej palących problemach winiarskich na świecie.
Instytut dba również o pewnego rodzaju wspólnotowo-edukacyjny rozwój swoich członków, organizując co 4 lata „wewnętrzne” sympozjum (pierwsze miało miejsce w 1982 roku w Oxfordzie, tegoroczne odbyło się w Bordeaux). Składa się ono z paneli dyskusyjnych, degustacji, spotkań mniej lub bardziej oficjalnych. Można powiedzieć: zaklęty klan, do którego dostępu broni arcytrudny egzamin. Wiele jednak wpływowych czy znanych osób ze świata wina nie posiada tytułu MW. Jest to np. Robert Parker, Kevin Zralý. Być może panowie wyznają starożytną zasadę: vinum exhilarat animum – wino rozwesela umysł. Wino. Nie egzamin.
Jasper Morris, MW 1985
Jak zmienił się egzamin na przestrzeni lat?
W 1985 roku egzamin trwał tydzień. Rano była część degustacyjna, po południu zaś pisanie esejów. Większość win pochodziła z klasycznych regionów Francji, ważne więc było to, by jak najdokładniej je zidentyfikować, podając rocznik i winiarnię, w której powstały.
Obecnie wina pochodzą z całego świata, a nacisk kładzie się bardziej na ocenę ich jakości oraz odgadnięcie, jak zostały wyprodukowane.
Jancis Robinson, MW 1984
Która część egzaminu była najtrudniejsza?
Najtrudniejsza była część pisemna, gdzie trzeba było stworzyć dysertację o uprawie winorośli i enologii. Gdy zdawałam egzamin w 1984 roku, nie było praktycznie żadnych materiałów na ten temat opublikowanych w języku angielskim. Musiałam kupować książki akademickie we Francji.
Peter McCombie, MW 1994
Co tytuł MW oznacza w praktyce?
Większość ludzi, zwłaszcza na początku, odnosi się do ciebie z szacunkiem. Ale, by respekt utrzymać, musisz pokazać, że rzeczywiście ten tytuł ci się należy. Że potrafisz zrobić coś więcej, niż tylko pozować na eksperta winiarskiego.
Nathaniel Anderson
Communications Manager IMW
Zawartość egzaminu Master of Wine ewoluowała na przestrzeni lat. Ma ona odzwierciedlać zmiany, jakie zachodzą w międzynarodowym świecie wina. Egzamin jest zaprojektowany tak, by sprawdzić, czy kandydaci do tytułu MW rozumieją międzynarodowy przemysł winiarski, posiadają dogłębną wiedzę (nacisk kładziony jest na umiejętności analityczne i jasność przekazu).
Od 1994 roku kandydaci, których językiem rodzimym nie jest angielski, mogą zdawać część teoretyczną w ojczystym języku.Do posiadania tytułu MW aspirowało łącznie ponad 2000 osób. Wskaźnik zdawalności w ostatniej dekadzie wyniósł około 10%.