Rzeczy mniej i bardziej ważne

Co jest najważniejsze w życiu? Ponoć z wiekiem odpowiedź najpierw trochę się komplikuje, a im dalej w lata, tym staje się prostsza.

Ciepłe kapcie. Boczek. Żeby nic o świcie nie bolało. Kończy się stan wyśpiewany przez Jacka Kaczmarskiego („Tak nas Panie obdarzasz wżdy nam zawsze mało. Za nic mamy – co mamy więcej by się chciało”) – i człowiek zaczyna się cieszyć sprawami małymi.

Powoli ważny staje się spokojny sen, i stan zadowolenia, który wynika z naszego wnętrza –a nie zależy w żaden sposób od czynników zewnętrznych. Kieliszeczek porto przed snem też nie wydaje się być od rzeczy. Podobnie jak zapas jakiś innych, mocnych win – sherry czy madery. Nie dość, że ogrzeją ciało to jeszcze przysłużyć się mogą sercu.

Bo idzie jesień, a wiadomo, że nie ma nic bardzie rzewnego niż szelest liści pod stopami walczący o lepsze z odgłosem deszczu na te liście siąpiącego. W takich okolicznościach trzeba czego szczególnego – dla ciała i ducha.

Tak więc mały kieliszeczek czegoś nieco mocniejszego – dla zdrowotności ciała i ducha. Dla wszystkich. Jednym pomoże zrozumieć piękno prostoty (doskonałej) a innych utwierdzi w ich przekonaniach.