Światowy konkurs win musujących

Organizatorzy Concours Mondial de Bruxelles postanowili w tym roku stworzyć dla win musujących osobny konkurs i tak narodził się Concours Mondial de Bruxelles – Sparkling Wine Session. W pierwszych dniach lipca stolicą bąbelków stała się Anadia, zacne miasto w osławionym portugalskim regionie Bairrada.

Byłem świadom, że w Portugalii robi się sporo win musujących, jednak do tego kraju zwykle nie przyjeżdża się po bąbelki – są tu znacznie mocniejsze strony. Wina musujące robi się dziś wszędzie od Anglii po Belgię, taka moda. W dodatku położona na północy Bairrada to region, który dla wielu jest wyznacznikiem klasy ciężkich i długodojrzewających portugalskich win czerwonych z tanicznej odmiany baga. Ale to nie dopełnia obrazu regionu – to tutaj właśnie bije serce portugalskiego zagłębia bąbelkowego (także win robionych na biało i różowo z czerwonej odmiany… baga!) oraz destylacyjnego. Wynika to z faktu, że klimat bywa tu chłodnawy, bo region położony jest pomiędzy pasmem górskim na granicy z Hiszpanią i chłodnym Atlantykiem.

Bąbelki kontra lotniska

Od początku nad organizatorami konkursu wisiała zmora „niedolotów” – koszmarna sytuacja na lotniskach oraz dramat rozlatujących się niemal na naszych oczach linii lotniczych sprawiała, że absencja niektórych sędziów wydawała się realna. Ostatecznie nic się stało i zasiedliśmy w dwunastu pięciosobowych komisjach oraz tysiączkiem win do oceny. Niemniej zmiany tras i wyzwolenie się z pajęczyny połączeń Lufthansy i KLM stały się głównym tematem kuluarowych rozmów.

Głównym były oczywiście bąbelki. Całe wydarzenie – jak to określił jeden z sędziów – musiało wyglądać na trzydniową imprezę, bo z tym przeciętnemu konsumentowi kojarzą się wina musujące. I bardzo dobrze, jednak dla fachowców ocena tych wyrobów to spore wyzwanie – obecność CO2 zmusza do wytężenia uwagi, koncentracji i dbania o świeżość podniebienia, bo to jednak blisko pięćdziesiąt win dziennie, które przez swój zamierzony, „wybuchowy” charakter mogą zaburzyć jasność oceny.

Szampany kontra róż

W konkursie świetnie wypadły prosecco(wino) – zbiorcza nazwa białych win, głównie włoskich ... – może nie były porywające, ale jednak prezentowały stabilną, porządną klasę. Nieco gorzej było z cavami, ale to głownie za sprawą braku wspomnianej stabilności – wina wielkie mieszały się z pośledniejszymi. Chyba najlepiej zaprezentowały się szampany. Piszę „chyba”, bowiem nie znam jeszcze wyników – to jedynie opinie z własnej komisji oraz rozmów z kolegami z innych. Najwięcej narzekań popłynęło z tych samych kręgów w kierunku masy mocno słodkawych win różowych z różnych rejonów Włoch, dla których nie ma osobnych apelacji, a robi się je od niedawna, bo „kolor” stał się bardzo modny i sprzedawalny. Niemal szokiem było zaś, iż jedne z wielkich złotych medali sąsiednia komisja przyznała musiakowi z… Belgii.

Sukces do odtrabienia

Dbając o jakość ocen oraz z uwagi na ilość próbek tegoroczną edycję Concours Mondial de Bruxelles postanowiono podzielić aż na cztery osobne spotkania: wina białe i czerwone, wina różowe, wina słodkiewino o dużej zawartości cukru naturalnego lub dodanego.. i wzmacniane oraz te musujące, czyli właśnie Concours Mondial de Bruxelles – Sparkling Wine Session. Rzecz jasna sędziowie nie zostali z automatu przypisani do poszczególnych konkursów – będzie ciągła rotacja. Ale sam podział na cztery osobne wydarzenia to ciekawe rozwiązanie i bez wątpienia zagra. I to na dużej trąbie!