Brytyjski browar Thornbridge zachwyca pod każdym względem. Już samo jego położenie robi piorunujące wrażenie. Stara angielska posiadłość leżąca w sercu hrabstwa Derbyshire z imponującym ogrodem, salą balową i widokiem na wzgórze rezerwatu narodowego Peak District to niecodzienna sceneria dla browaru.
Właściciel rezydencji Jim Harrison wiedział trochę o produkcji piwa, ale najważniejsze, że miał nosa do ludzi. Zapraszając do pracy młodego Włocha Stefano Cossi, Szkota Davida Pickeringa, Kelly Ryana z Nowej Zelandii i byłego kucharza Matthew Clarka, postawił nie na doświadczonych piwowarów, ale żółtodziobów, którzy mogli nadrabiać jedynie niespożytą energią i sporą dawką ambicji. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Powstały wspaniałe piwa, takie jak Kipling IPA na bazie rzadkich nowozelandzkich chmieli, które wkrótce miały podbić cały świat, czarny jak piekielna smoła russian imperial stout St. Petersburg, leżakujący rok w beczkach po szkockiej, czy Alliance, barley wine z dodatkiem drożdży szampańskich, dojrzewające m.in. w beczkach po sherry pedro ximénez. Szybko posypały się nagrody.
Do dzisiaj browar wypuścił chyba ponad dwadzieścia piw, część niepowtarzalnych i sezonowych, łącząc tradycyjne style z intrygującymi przyprawami, np. owocami jałowca. Żadne z piw czwórki nie wzbudza chyba (zasłużenie) tak wielkich emocji w świecie piwa, jak Bracia. Nazwa nawiązuje do czasów romańsko-celtyckich i pijanego wówczas czarnego trunku o niespotykanej mocy. Miał nosić nazwę bracia, bądź od łacińskiego bracis – rodzaj jęczmienia, bądź starogaelickiego bracata – nazwy na brzeczkę fermentującą z miodem. Jednak bez względu na nazwę Dark Ale z browaru Thornbridge jest zniewalające. Czarny jak noc, słodko-gorzki eliksir, w którym pełno niuansów i nut, ale wszystkim dyryguje subtelny kasztanowy miód z północnych Włoch.
Nieprzenikniona czerń ze śliczną popielato-brązową pianką robią wrażenie. Piwo wręcz smoliste. Przynosi ze sobą mocny zapach anyżu, gorzkiej czekolady, pieczonych kasztanów, orzechów laskowych, palonej kawy, wanilii oraz jakieś echa miodu gryczanego i cappuccino. Na podniebieniu jedwabiste, rozlewa się niczym gęsta oliwa, od początku prezentując przyjemny kawowo-czekoladowy profil, po którym dochodzi do głosu solidna gorycz. Nie powinno to dziwić, do piwa użyto wszak mieszanki czterech pieczołowicie dobranych słodów. W smaku wyczuwalne są również silne akcenty orzechowe i miodowe. Dopełnieniem uczty zmysłów jest delikatny posmakposmak jest ostatnim wrażeniem, jakie pozostawia w ustach k... (...) miodu kasztanowego – ucieleśnienie piwnej słodyczy i goryczy. Bracia to zdecydowanie bière de méditation, ale w ostateczności można delektować się nim w towarzystwie czekolady. Ale jakaż by to musiała być czekolada!
Nic lepiej nie opisuje trunków, które wychodzą z rąk tego piwowarskiego kwartetu, niż dewiza widniejąca na każdej butelce. „Innowacja. Pasja. Wiedza”. Nic dodać, nic ująć. Na zdrowie. Sláinte!