Trunek słabej płci

Odkąd pamiętnikarze i dziejopisarze zaczęli zapisywać obyczajowe ciekawostki swoich czasów, w kronikach i wszelkich pisanych źródłach można znaleźć wzmianki o rozdziale gatunków wina – według płci raczącej się przednim trunkiem.

W sferach zasobniejszych i oświeconych, poczynając od czasu antyku, wyróżniano wina nadające się głównie dla mężczyzn, jak również te, którymi wypadało częstować podczas uczt niewiasty. Dobrze urodzone Rzymianki i Greczynki nie przyjęłyby w trakcie biesiady pucharu wina, które byłoby zbyt wytrawnegookreślenie wina, w którym, teoretycznie, cały cukier na d... smaku i mocne, nawet po zmieszaniu go antycznym obyczajem ze źródlaną wodą.
Mężczyźni mogli sięgać po tego rodzaju trunek, kobieta – o czym wspominał nawet rzymski historyk Swetoniusz – naraziłaby się na posądzenie o nieznajomość dobrych obyczajów, gdyby publicznie wychyliła krater takiego właśnie wina. Dla dam gospodarze szykowali amfory napełnione słodkim łagodnym winem pochodzącym z winnic w pobliżu Neapolu i na Sycylii. Cena tego szlachetnego napoju była znacznie wyższa, ale w tym przypadku nie można się było liczyć z kosztami. Goszczenie dostojnych matron i ich pełnych uroku córek miało swą cenę.

Fot. ArchiwumWinonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) westalek

W antycznym Rzymie oddawano cześć bogini Weście, opiekunce rodzin i domowych siedzib. Służyły jej liczne kapłanki wybierane spośród kilkunastoletnich córek najlepszych rzymskich familii. Panny wstępowały do świątyni Westy jako czternastolatki i składały przysięgę, że pozostaną w służbie bogini przez lat 25. W tym czasie prowadzić miały cnotliwe życie poświęcone modłom i obrzędom. Westalkę, która złamałaby ślub czystości, skazywano na śmierć w zamurowanej komnacie.
Pozbawione rozkoszy i rozrywek młodości, jakie byłyby ich udziałem w świecie, służki Westy starały się dogadzać sobie w dostępny ich regule sposób. Krążyły opowieści o ucztach, jakie wydawano w komnatach westalek. Mężczyźni nie mieli tam wstępu, ale cnotliwe panny z okazji rozmaitych religijnych świąt mogły zapraszać spokrewnione i zaprzyjaźnione niewiasty dobrych obyczajów. Te z kolei opowiadały później, jak wspaniałym winem częstowały je kapłanki. Sprowadzano je z greckich wysp Rodos, Delos i Kos. Miał to być nektar godny olimpijskich bogów.

Mniszki i wino

Z kolei w średniowieczu i w epoce renesansu najlepsze słodkiewino o dużej zawartości cukru naturalnego lub dodanego.. wina pochodziły z winnic należących do bogatych żeńskich klasztorów. Siostry reguły św. Dominika, Benedykta czy Norberta wywodziły się ze szlachetnych i możnych rodów. Wybierając życie zakonne, otrzymywały od familii taką część dóbr doczesnych, jaka przysługiwałaby im, gdyby wyszły za mąż. W posagu wnosiły więc czasem winnice, a niekiedy nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt beczułek szlachetnego trunku.
Siostry zakonne niekiedy sprzedawały po stosownej cenie wina z własnych winnic. W renesansowych Włoszech słynne były słodkie i półsłodkieokreślenie wina zawierającego sporą ilość cukru resztow... wina z florenckich winnic dominikanek, których klasztor znajdował się na przedmieściach miasta niedaleko rzeki Arno.
Podobno rzadko było to wino bez domieszki ziołowych eliksirów. Uważano je za środek leczniczy przeciw melancholii, bezsenności, migrenom czy niestrawności. Dodawały też siły i zdrowia niewiastom oczekującym potomstwa.

Wino młodych matek

Aż do lat 20. ubiegłego stulecia lekarze często ordynowali kobietom, które niedawno urodziły dzieci, szlachetne gatunki wina. Z reguły było to wino czerwone, w typie bordeaux, uważano że pucharek tego trunku wypijany dwa razy dziennie pozwala szybko wrócić do zdrowia po porodzie, odzyskać siły, a nawet urodę. Stąd wśród prezentów, którymi obdarowywano przez długie wieki majętne położnice, nie mogło braknąć antałków takiego właśnie wina. We Francji z takim podarkiem powinni jako pierwsi pospieszyć teściowie młodej matki, dziękując jej za wydanie na świat wnuka czy wnuczki.

Trunek sawantek

Fot. ArchiwumFrancuskie damy udzielające się na polu literatury czy sztuki gustowały w łagodnym prowansalskim winie. Takie właśnie podawano w XVIII i XIX wieku w salonach wykształconych pań, o czym często wspominali pamiętnikarze. Podawała je swoim gościom sławna pisarka, przyjaciółka Chopina – George Sand, częstowała Juliette Drouot, długoletnia ukochana pisarza Wiktora Hugo, sama mająca ambicje artystyczne, prowadząca znany w Paryżu salon literacki.
Za przykładem literatek znad Sekwany również warszawska poetka Jadwiga Łuszczewska, znana pod pseudonimem Deotyma, która około połowy XIX wieku przyjmowała gości w każdy czwartek w swoim salonie, kazała podawać właśnie wino z Prowansji do domowych ciasteczek sporządzanych według rodzinnego przepisu.
Prowansalskie wino, jako bardzo odpowiedni trunek podczas przyjęć wydawanych przez kobiety, zalecali też autorzy kodeksu savoir-vivre’u. I to nawet ukazujących się w latach międzywojennych. Aż do II wojny światowej istniał bowiem obyczaj, by niewiasty wstrzymywały się od publicznego picia zbyt mocnych trunków.