Nie chodzi o zbrojną napaść, ale o podbijanie kolejnych rynków. A atakowanym jest chiński konsument.
Tym razem do najazdu szykuje się Nowa Zelandia. Oddanie pierwszych marketingowych strzałów to efekt współpracy nowozelandzkiego rządu i zrzeszenia nowozelandzkich winiarzy.
Grunt do Wine High Impact Programme (HIP) przygotowywany był od lat. W zeszłym roku Nowa Zelandia zorganizowała w Chinach 6 spektakularnych promocyjnych eventów, o których informowała głównie przez chiński odpowiednik Twittera, Weibo. Akcja trwała 6 miesięcy, pozwoliła pozyskać 4,5 tys. fanów w internecie, a jej zwieńczeniem była listopadowa wizyta w Chinach czołowych winiarzy i dziennikarzy z Nowej Zelandii, i towarzyszący jej cykl spotkań i wykładów.
Równolegle, w Nowej Zelandii szereg warsztatów i seminariów przygotowuje winiarzy do ataku na chiński rynek.
Kompleksowe działania już przynoszą skutki – w 2008 roku eksport nowozelandzkich win do Chin wart był NZ$2,44ml, a w 2012 wyniósł NZ$25ml. Nic, tylko się uczyć jak wspólnie osiągać cele.