VieVinum 2010: jak to się robi w Wiedniu

Najważniejsze winiarskie wydarzenie Austrii zamiast w pawilonach targowych ma miejsce w przepięknych, z iście cesarskim przepychem zaprojektowanych wnętrzach Hofburga stanowiących wymarzone tło dla licznie prezentowanych win.

W różnych zakątkach świata w ciągu roku odbywa się wiele targów winiarskich, ale chyba żadne z nich pod względem oprawy nie mogą się równać z wiedeńskimi.

Termin organizowanych co dwa lata targów VieVinum tym razem przypadł na 28–31 maja. Uczestnictwo w tej z wielkim rozmachem zorganizowanej imprezie oprócz możliwości zaznajomienia się z imponującą kolekcją przede wszystkim austriackich win daje możliwość wzięcia udziału w wielu doskonale prowadzonych seminariach oraz imprez towarzyszących. Austrian Wine Marketing Board zaprosił ponad 800 dziennikarzy, importerów, restauratorów na czterodniowy pobyt w Wiedniu.
Wszystko zaplanowane było z iście austriacką precyzją, począwszy od nieformalnego przyjęcia w Meierei im Stadtpark, gdzie pojawiająca się w czwartkowy wieczór rosła postać redaktora naczelnego „Czasu Wina” natychmiast została wyłowiona z tłumu przez pełniącego obowiązki gospodarza Willego Klingera. Nie zdążyliśmy nawet zacząć rozmowy, gdy „na dzień dobry” usłyszeliśmy z jego ust entuzjastyczne stwierdzenie, że „na polskim rynku austriackie wina radzą sobie coraz lepiej, a Polska plasuje się obecnie w czołówce odbiorców austriackich win”. Nasze rzeczywiście wysokie miejsce na liście importerów zostało potwierdzone nazajutrz podczas inaugurującego VieVinum seminarium, które odbyło się w Palais Niederösterreich. Co prawda, na razie jest to prymat ilościowy, a nie jakościowy, ale wydaje się, że i ta zmiana pozostaje jedynie kwestią czasu.
Chociaż VieVinum to targi zdominowane przez lokalnych producentów, nie sposób było nie zauważyć na nich również gości z zagranicy. Wśród wystawców prezentujących swoje wyroby w Wiedniu obok Austriaków pojawili się całkiem licznie Włosi, Hiszpanie, Portugalczycy, Francuzi, Serbowie, Niemcy, Węgrzy oraz Słoweńcy. W sumie do stolicy na tych kilka dni ściągnęło ponad 500 winiarzy oferujących możliwość zdegustowania ponad 3000 win. Liczba ta nie jest szczególnie zaskakująca, skoro praktycznie każdy z naddunajskich winiarzy na pytanie, ile różnych win robi, odpowiadał z rozbrajającym uśmiechem: „Pewnie zdecydowanie za dużo… Ale jakieś szesnaście, czasami nawet więcej, zależy od rocznika”.

Mundialowe proroctwo

Targi VieVinum to nie tylko oficjalne wykłady i komentowane degustacje, ale również wiele imprez towarzyszących, które – jak tego dowiodły tegoroczne wydarzenia – mogą jeszcze szczerze zadziwić stałych bywalców VieVinum. Okazuje się, że niespodzianki zdarzają się nie tylko w czasie mundialu i nie tylko wtedy zdarza się faworytom przegrać, a sędziemu przeoczyć gola. Szczególnie jeśli pada on z najmniej oczekiwanej strony.
Mecze piłki nożnej pomiędzy międzynarodową drużyną dziennikarzy a winiarzami austriackimi od kilku lat stanowią żelazny punkt programu imprezy. Tyle że zawsze wyniki były zdecydowanie niekorzystne dla ekipy dziennikarskiej, która – choć walczyła dzielnie – za każdym razem zmuszona była uznać wyższość gospodarzy. Ale, jak się okazało, do czasu.
Jeden z kolegów czynnie biorących udział w rozgrywkach mawiał z przekąsem, że im lepiej Austriacy grają, tym gorsze wina robią. Wygląda na to, że coś musiało być na rzeczy, bo obecnie wina austriackie w przeważającej części są znakomite, ale gospodarze niestety zatracili sportową formę i mecz przegrali. I to z kretesem. Wynik 4:1 dla ekipy dziennikarskiej zdecydowanie przemawia na korzyść jakości austriackiego winiarstwa.