Wątły kangur?

Australijscy winiarze nie robią takich postępów, jakich się po nich spodziewano. – Nierealne nadzieje, ruchy niekomercyjne, oportunizm i krótkoterminowość w działaniu, w ten sposób traci się szanse na poprawę – podsumowuje ostatni rok Andrew Cheesman z Wine Australia’s Operational Plane.

Dodaje, że większość winiarzy i producentów wierzy – nie biorąc pod uwagę całościowej zmiany sytuacji – iż problemy szybko same przeminą. A nie jest zbyt różowo. Załamał się eksport do głównych odbiorców, USA i Wielkiej Brytanii, dolar australijski ma cały czas mocną pozycję, rosną więc koszty produkcji, a konkurencja na potencjalnych rynkach zbytu staje się coraz ostrzejsza. Zwłaszcza że Australijczykom zdarza się coraz częściej wracać do produkcji masowych, złych jakościowo win.

Skutek? Owszem, sprzedaż doraźnie rośnie, ale Australia przestaje być traktowana jako producent poważnych win jakościowych. Dlatego Grape and Wine Research and Development Council (GWRDC) będzie dalej kontrolować winiarzy – przy okazji uświadamiając sprzedawcom, że ich cel jest wspólny.

Marta Śmietana