We włoskim garażu

Gdy podjechaliśmy pod restaurację, lekko się zdziwiłem. Miast błękitnego morza – jak było w mojej wyobraźni – podjechaliśmy pod kilkupiętrowy blok mieszkalny, sąsiadujący z gigantycznym szpitalem. Do diaska! – nie tak wyobrażałem sobie pierwszy lunch w Basilicacie.Potem okazało się, że w środku nie ma wolnych miejsc i że powinniśmy grzecznie ustawić się w kilkuosobowej kolejce….

Chcesz czytać więcej?